Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Sport »
Estery, Kiry, Rudolfa , 7 lipca 2025

Najbardziej doskwierał brak porządnych rękawic

2017-11-21, Sport

Jubileusz 70-lecia Stali Gorzów stanowił dobrą okazję nie tylko do świętowania oraz podsumowania minionych lat, ale także do wydania kolejnej publikacji poświęconej temu jednemu z najbardziej zasłużonych klubów w regionie.

Pięściarze Sokoła i Stali Gorzów. Na dole znajdują się m.in. Marian Traczyk, Kazimierz Frątczak, Tadeusz Michalski, Edmung Migoś, Robert Gryczan i Hieronim Szweda
Pięściarze Sokoła i Stali Gorzów. Na dole znajdują się m.in. Marian Traczyk, Kazimierz Frątczak, Tadeusz Michalski, Edmung Migoś, Robert Gryczan i Hieronim Szweda

,,Siedem dekad Stali’’ – pod takim tytułem nasz redakcyjny kolega Robert Borowy spisał nie tylko dzieje sekcji żużlowej, ale i przypomniał czternaście innych sekcji, które działały w Stali. I – jak zaznaczył – katalog wcale nie został wyczerpany, bo w różnej formule, nie tylko w klubie, ale w Zakładach Mechanicznych ,,Gorzów’’ działało kilka innych sekcji, które być może kiedyś doczekają się również podsumowania.

,,Z czym kojarzy się Stal Gorzów? Oczywiście z żużlem. Co do tego nie ma wątpliwości praktycznie żaden kibic tego klubu. W sumie to naturalne, jeżeli spojrzy się na dorobek naszych żużlowców. Jest on bardzo bogaty. Ale Stal Gorzów to także inne sekcje, których w historii było kilkanaście. Niektóre, jak choćby boks czy motocross, w początkowym okresie działalności klubu były wyżej notowane, odnosiły większe sukcesy. Gromadziły również liczne rzesze kibiców’’ – pisze we wstępie autor.

Korzystając z tego, że książka jest już na rynku, przypomnijmy sobie pierwsze lata działalności sekcji bokserskiej w Stali, bo naprawdę warto…

(red.)

PS. Książka niedługo będzie do nabycia w sklepiku klubowym Stali w Nova Parku.

 

Pierwsza runda

Historia boksu w Stali jest pełna zwrotów, sukcesów i upadków. Jak większość walk pięściarskich. Kilka razy nasi bokserzy podnosili ręce w geście triumfu, by zaraz niespodziewanie otrzymać lewy sierpowy. Czasami znajdowali się na deskach, ale zawsze godnie podnosili się i krzyżowali rękawice do dalszej walki. I za to byli lubiani, czasami nawet kochani przez kibiców. Głównie tych z Zawarcia, dla których posiadanie własnej drużyny i wygrywanie, szczególnie z zespołami z północnej części miasta, było czymś niepowtarzalnym.

Na Zawarciu boksować zaczęto zaraz po powołaniu klubu, ale o poważnym zorganizowaniu sekcji można mówić dopiero od 1950 roku. Inicjatorami byli Ewald Kozioł oraz Władysław Żelingowski. Pracą szkoleniową zajął się Henryk Usielski. Z czasem przeniósł się do Włókniarza Gorzów. Jego miejsce zajął przybyły z Gwardii Gorzów Tadeusz Łada, ale po trzech latach wyjechał do Zielonej Góry. Początkowo kadra została oparta na młodzieży pracującej w Ursusie. W maju 1950 roku z Kolejarza Szczecin przybyło czterech pięściarzy. Byli to Jan Milewski, Ryszard Purman, Władysław Kosteszyn i Mieczysław Adamski. Wyróżniającymi się w tym okresie zawodnikami byli ponadto Jan Sielczak, Jan Bugaj, Jerzy Kopczyński, Mieczysław Poll i Zbigniew Kubala.

Zawodnicy trenowali i walczyli w zakładowej świetlicy przy ul. św. Jerzego. Był to obiekt przypominający bardziej przestarzały barak niż przyzwoitą salę sportową. Najtrudniej mieli wysocy zawodnicy, którzy będąc w ringu, głowami niemal dotykali sufitu. Bywało, że w trakcie meczów widzowie w sali palili papierosy i dym mocno doskwierał walczącym zawodnikom. Do tego początkowo bokserzy nie mieli nawet porządnego ringu. Został on wykonany przez pracowników działu remontowego ze złomu. Te wszystkie trudności nie przeszkodziły w rozgrywaniu towarzyskich spotkań. Nasi zawodnicy pokonali m.in. Spójnię Stargard 9:5, a w pojedynku z lokalnym rywalem - Gwardią - przegrali 6:10. 

Potem doszli kolejni utalentowani pięściarze. W tym gronie znaleźli się m.in. Zygmunt Szarabajko, Seweryn Żołądkowski, Szymański, Raczenda, Wesołowski, Wlekliński, Bogdanowicz, Myszkowski, Kazimierz Frątczak.

- Boksem zainteresowałem się, kiedy trafiłem przypadkowo na trening pięściarzy Gwardii – wspomina Kazimierz Frątczak. – Kiedy trafiłem do szkoły w Ursusie, natychmiast zgłosiłem się do sekcji. Początkowo treningi ograniczały się do fizycznej zaprawy w terenie oraz szkoleniu podstawowej techniki z wykorzystaniem worków oraz gruszek. Najbardziej doskwierał brak porządnych rękawic. Brakowało zresztą wszystkiego. Nawet zwykłych spodenek i trampek. Mama gdzieś załatwiła mi za duże tenisówki, a i tak byłem szczęśliwy – przyznaje.

Z czasem udało się jakoś skompletować podstawowy sprzęt do treningów. Koszulki i spodenki szyto samemu ze zdobycznego materiału. Podobnie jak rękawice, które często nie wytrzymywały trudów treningów lub meczów. Ciężko było ciągle z obuwiem. Nawet lokalna prasa nawoływała władze okręgowe do udzielenia pomocy naszym bokserom, którzy musieli walczyć w tenisówkach. W pierwszych meczach towarzyskich w 1952 roku Stal pokonała pięściarzy z Ostrowa 12:6 i Zielonej Góry 9:7. W lidze zaś walczyła w klasie powiatowej, choć nazwa była mylna. Rywalizacja toczyła się z udziałem drużyn z całego województwa zielonogórskiego. Nasi pięściarze radzili sobie bardzo dobrze i wygrali te rozgrywki, pokonując w finale Stal Nową Sól 11:9. W tym czasie doszli kolejni pięściarze, szczególnie że najsilniejsza w tym czasie sekcja w mieście – Gwardia – została wchłonięta przez zielonogórską Gwardię i kilku pozostało w Gorzowie, zasilając Stal.

Kolejnymi bokserami, którzy wnieśli spory wkład w rozwój tego sportu w pierwszych latach działalności sekcji byli: Zbigniew Padewski, Władysław Rzepecki, Hieronim Szweda, Jan Skrzypczak, Marian Sinior, Zbigniew Laskowski, Stanisław Kolasiński, Eugeniusz Mazan, Stanisław Smoleń, Hipolit Górski, Edward Kostkiewicz, Henryk Dębski, Tadeusz Tomalak, Alojzy Konter oraz Stanisław Żydaczek (…)

Po wyjeździe trenera Łady pracą trenerską zajął się Tadeusz Tomalak, a kierownikiem sekcji został Jan Światły. W kolejnym sezonie nasz zespół wygrał rozgrywki województwa zielonogórskiego, ale nie zdołał awansować do drugiej ligi. Rok później talentem błysnął Sinior, zdobywając w 1955 roku mistrzostwo województwa juniorów, zaś w 1956 roku jeden z największych talentów bokserskich tamtych lat Leszek Wasilewski został mistrzem Polski juniorów. Zaowocowało to powołaniem do kadry narodowej. Niemniej utalentowany był Edmund Migoś. Popularny ,,Mundek’’ wystąpił w reprezentacji województwa juniorów w meczu z reprezentacją województwa poznańskiego w ramach rozgrywek o Puchar GKKFiT. Szybko jednak postawił na żużel i tam zaczął osiągać wspaniałe sukcesy. Sekcja pięściarska Stali w krótkim czasie stała się dominującą w Gorzowie. Do tego miała dużą rzeszę kibiców. Nasi zawodnicy spotykali się z drużynami z Poznania, Szamotuł, Trzcianki, Zielonej Góry, Drezdenka, Gniezna, Leszna, Piły, Wągrowca czy Zbąszynka. Szerokim echem odbiły się towarzyskie spotkania z Goplaną Inowrocław, Ursusem Warszawa czy Stalą Września. Z tym drugim rywalem nasi wygrali 16:0 (cztery walki zakończyły się przed czasem), ale większą wartość miał remis 9:9 z ekipą z Wrześni, co uznano za sporego kalibru niespodziankę. Po zwycięstwie z kompletem punktów w lidze stalowcy uzyskali możliwość rywalizacji o awans do trzeciej ligi w barażach, które trwały od stycznia do maja. W swojej grupie trafili na mistrzów okręgu poznańskiego – Posnanię Poznań i szczecińskiego – Błękitni Stargard. Ci ostatni byli tylko tłem i przegrali wszystkie mecze. Stal natomiast wygrała w hali przy ul. Chopina z Posnanią 15:5, zaś w rewanżu przegrała w kontrowersyjnych okolicznościach 8:12. Trzeba było rozegrać dodatkowy mecz na neutralnym terenie. Doszło do niego 12 maja 1957 roku w Pile i Stal wygrała 11:9 (…)

Bardzo udany sezon pięknym sukcesem w mistrzostwach Polski seniorów w Gdańsku zakończył Stanisław Kolasiński, który w wadze lekkiej wywalczył brązowy medal. W półfinale przegrał z Kazimierzem Paździorem, który kilka tygodni później został mistrzem Europy, a w 1960 roku w Rzymie mistrzem olimpijskim. Kolasiński był wychowankiem Gwardii Gorzów, ale bokserskiego rzemiosła nauczył się w Stali. Blisko medalu w wadze lekkośredniej był Wasilewski, lecz odpadł w ćwierćfinale. Dostąpił jednak zaszczytu reprezentowania barw młodzieżowej reprezentacji Polski. Znalazł się również na dziewiątej pozycji w I plebiscycie na najlepszych sportowców Ziemi Lubuskiej i był pierwszym reprezentantem Stali w tym prestiżowym konkursie. W nagrodę za udane starty otrzymał zaproszenie przez Polski Związek Bokserski na przedolimpijski turniej do Warszawy, gdzie w wadze średniej stoczył wyrównany bój z Tadeuszem Walaskiem, jedną z legend polskiego boksu. Na co dzień był natomiast strażakiem (…)

Robert Borowy

Fot. ze zbiorów Kazimierza Frątczaka

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x