2018-01-02, Sport
2017 rok dobiegł końca. Jaki on był dla gorzowskiego sportu?
Na pewno ciekawy, ale trudno powiedzieć, czy lepszy choćby od poprzedniego. Nasi sportowcy odnieśli kilka spektakularnych sukcesów, o których długo będziemy pamiętali. Gorzowianie przywieźli sporo medali z najważniejszych międzynarodowych imprez, były też sukcesy w mistrzostwach Polski. Nie brakowało również porażek, ale taki jest urok sportu.
Dzisiaj czas na kolejną kategorię ,,Niepowodzenie roku’’. Po wielu latach na europejskie parkiety powróciły koszykarki InvestInTheWest AZS AJP Gorzów i choć nikt nie oczekiwał od nich cudów, to jednak postawa podopiecznych trenera Dariusza Maciejewskiego nieco rozczarowała. Trudno mówić o klęsce, skoro na sześć spotkań nasze zdołały odnieść co prawda tylko jedno zwycięstwo, ale w trzech innych meczach walczyły do końca, ponosząc minimalne porażki. Jedynie w dwóch potyczkach z Olympiakosem Ateny były bez szans.
Pucharową przygodę akademiczki zaczęły od wyjazdowego spotkania w stolicy Grecji. Po bardzo słabym początku meczu, kiedy to w siódmej minucie nasze przegrywały już 2:14, z czasem gorzowianki próbowały podjąć walkę, ale niewiele z tego wyszło. W 26 minucie było 50:24 dla Greczynek i dopiero w ostatniej kwarcie gra się nieco wyrównała, kiedy było wiadomo, że gospodynie wygrają wysoko.
W drugiej kolejce gorzowianki przegrały we własnej hali z ekipą TTT Ryga 73:79. - Mamy kilku nowych graczy i w trudnych meczach brakuje nam płynności w grze – przyznał zaraz po ostatniej syrenie Dariusz Maciejewski. – Mieliśmy spore przestoje, w pierwszej połowie rywalki zdobyły aż 21 punktów po naszych stratach. Szczególnie nie wyszła nam druga kwarta, która ustawiła całe spotkanie. Dziewczyny straciły również wiarę. Po przerwie starałem się szukać nieszablonowych rozwiązań, chwilami przynosiło to korzyść, ale dystans punktowy był spory i nie udało się odrobić wszystkich strat. Uczymy się gry w europejskich pucharach na nowo – podkreślił nasz szkoleniowiec.
Potem była minimalna porażka w Stambule, gdzie AZS AJP uległ Besiktasowi 60:66, choć 49 sekund przed końcem gorzowianki przegrywały zaledwie 60:61 i miały piłkę. Nie potrafiły jednak wykorzystać danej im szansy. Inną sprawą jest, że zagrały bez swojej pierwszej rozgrywającej Miah Spencer, która doznała poważnej kontuzji kolana.
W czwartej kolejce w Gorzowie gościliśmy Olympiakos i gospodynie zagrały bardzo dobrze tylko w pierwszej kwarcie. Po rzucie Carolyn Swords nasze objęły prowadzenie, które z krótką przerwą utrzymały do końca kwarty. To była w ogóle najlepsza kwarta w meczu, choć w pierwszych minutach obie drużyny grały nerwowo, przez co długo mieliśmy niski wynik. W czwartej minucie było 4:4, a w szóstej 9:6. Dopiero potem zespoły się rozstrzelały i na krótką przerwę zeszły przy stanie 23:21 dla gospodyń. Potem była już sportowa katastrofa. Ostatecznie nasze przegrały 56:85, rzucając po przerwie mniej punktów niż w pierwszej kwarcie.
Zaledwie jednym punktem (85:86) przegrały akademiczki na wyjeździe z TTT Ryga w meczu piątej kolejki FIBA EuroCup. Zdecydowanym faworytem spotkania były Łotyszki, które wygrały wszystkie cztery wcześniejsze mecze, zaś nasze doznały kompletu porażek. Nikt zatem nie spodziewał się wielkiego widowiska, ale okazało się, że jak gorzowiankom ,,siedzi’’ rzut, to mogą powalczyć nawet z najlepszymi. Niespełna trzy minuty przed ostatnią syreną AZS AJP prowadził 83:79 i zanosiło się na dużą niespodziankę. Po trafieniu za trzy przez Ievę Krastinę zrobiło się 83:82, na 52 sekundy przed końcem było 85:85. Potem Azania Stewart trafiła jeden osobisty i to zadecydowało o wygranej gospodyń, ponieważ gorzowianki nie były już w stanie przeprowadzić decydującej akcji, choć miały na to sporo czasu. Zabrakło sportowego szczęścia.
W ostatnim spotkaniu rozgrywek koszykarki AZS AJP pokonały przed własną publicznością Besiktas Stambuł 71:65. - Bardzo potrzebne było nam to zwycięstwo po serii niedawnych trzech minimalnych porażek – mówił Dariusz Maciejewski. – Wcześniej brakowało nam szczęścia w końcówkach, teraz wcześniej wypracowaliśmy sobie wyraźną przewagę i ta wygrana nie była zagrożona. Niemniej zagraliśmy nierówno. Słabszy dzień miała Miah Spencer, a Carolyn Swords miała kłopoty zdrowotne, dlatego mocno ją oszczędzałem – podkreślił.
Gorzowianki rozpoczęły dynamicznie i z czasem zaczęły kontrolować przebieg pojedynku. Kiedy na niespełna osiem minut przed zakończeniem meczu gospodynie prowadziły już 64:47 wydawało się, że wszystko jest rozstrzygnięte. Niestety, od tego momentu nastąpił najsłabszy fragment w wykonaniu gorzowianek. Szczególnie źle szło im w akcjach ofensywnych. Nie tylko, że nie trafiały, ale przede wszystkim nie potrafiły wypracować sobie dobrych pozycji rzutowych. Jedynie dwukrotnie udało się trafić najlepszej w naszych barwach Julii Rytsikavy.
Turczynki powoli, ale systematycznie odrabiały straty i na 14 sekund przed końcem przegrywały już tylko 65:69. Wynik ten w pełni je satysfakcjonował, ale w ostatniej chwili celnym rzutem popisała się Paulina Misiek i wyrównana bilans dwumeczu (w Stambule Besiktas wygrał 66:60). Tym samym o trzecim miejscu w końcowej tabeli musiały zadecydować małe punkty z wszystkich spotkań i tu lepsze okazały się gorzowianki, mające ujemny bilans punktów na poziomie 55, ale Turczynki miały więcej, bo minus 67. I tak zakończył się powrót na pucharowe parkiety.
RB
Fot. Kamil Lewera
Znakomicie zaprezentowali się młodzi lekkoatleci AZS AWF Gorzów podczas mistrzostw Polski U-23 w Krakowie.