2018-08-27, Sport
Tuż po wygranym przez Stilon meczu z Ruchem Radzionków, rozmawialiśmy ze strzelcem jednej z bramek i najlepszym tego dnia na boisku, młodym pomocnikiem Stilonu Michałem Pakułą
- Rok temu cieszyłeś się z awansu ze Stilonem do trzeciej ligi, w której nie dane ci było zagrać. Wróciłeś jednak w tym sezonie do niebiesko-białych. Czyj to był pomysł?
- Generalnie był taki pomysł, aby wrócić do profesjonalnej piłki. Duży w tym udział miał trener Kamil Michniewicz. Przedstawił mi swój plan, oczekiwania wobec mojej osoby i doszliśmy do wniosku, że warto spróbować powalczyć w trzeciej lidze.
- A w jakim klubie ostatnio występowałeś?
- Ostatnio grałem na poziomie czwartej ligi w Syrenie Zbąszynek.
- Stilon był i jest typowany do walki o utrzymanie w trzeciej lidze z powodu ogromnych problemów organizacyjnych i odejścia wielu zawodników przed początkiem rozgrywek. Jak się odnosisz do takich stwierdzeń?
- Było sporo problemów, nie trenowaliśmy przez cały okres przygotowawczy, ale mimo to piłkarsko nie czujemy się słabym zespołem w tej lidze, która jest bardzo specyficzna. Nie zawsze zespół, który panuje nad piłką i jest dobry technicznie, wygrywa. Liczy się zaangażowanie i walka o każdy metr boiska. Trzeba w każdym meczu zostawić na murawie serducho i wtedy można dopiero oczekiwać efektów.
- Tobie tego boiskowego serducha nie można odmówić, gdyż widać po tych dotychczasowych meczach, że walczysz i zostawiasz sporo zdrowia na boisku?
- Miło to słyszeć, ale u nas każdy walczy i każdy chce wyrwać przeciwnikowi piłkę. Trener zresztą cały czas nam wspomina, że bez tego trudno będzie o korzystny wynik.
- Z tego twojego ogromnego zaangażowania zdarza się, że pod koniec meczu jesteś bardzo zmęczony i trener wprowadza za ciebie innego zawodnika?
- To wynika z tego, że wcześniej grałem w lidze niżej i tam były mniejsze wymogi w sprawach kondycyjnych. Trzecia liga natomiast wymaga jednak już znacznie lepszego przygotowania fizycznego. Mam indywidualne treningi, które przygotowują mnie do tego, by utrzymywać odpowiednią kondycję fizyczną przez cały mecz.
- W meczu z Ruchem Radzionków bardzo szybko, bo już w drugiej minucie, strzeliłeś piękną bramkę. Jak wyglądała ta akcja bramkowa z twojej perspektywy?
- Zawsze mówimy w szatni, że musi być trzech, czterech zawodników w akcji ofensywnej, aby miała ona szanse powodzenia. Wbiegaliśmy w pole karne, a piłka spadła mi pod nogi i wystarczyło uderzyć w światło bramki. Muszę dodać, iż nie jestem zbyt bramkostrzelnym zawodnikiem, a tak szybko nigdy wcześniej gola nie zdobyłem.
- Za Stilonem już cztery kolejki spotkań, jakbyś ocenił szansę zespołu w dalszej rywalizacji trzecioligowej?
- Początek rozgrywek był nie najlepszy w naszym wykonaniu, ale mecz z Radzionkowem pokazał, że nie będziemy chłopcami do bicia i stać nas na dobre mecze. Ja wiem i koledzy też to czują, że potrafimy grać ładnie i skutecznie. Myślę, że jeszcze dwie trzy kolejki i będziemy wiedzieć coś więcej o tej lidze oraz o naszej postawie.
Przemysław Dygas
Znakomicie zaprezentowali się młodzi lekkoatleci AZS AWF Gorzów podczas mistrzostw Polski U-23 w Krakowie.