2018-11-17, Sport
Zgodnie z przewidywaniami szczypiorniści Stali Gorzów, pomimo swoich problemów, nie mieli żadnych kłopotów z pokonaniem Sambora Tczew.
W siódmym meczu obecnego sezonu piłkarze ręczni Stali zmierzyli się z outsiderem rozgrywek. Zespół beniaminka pierwszej ligi z Tczewa dotychczas nie wywalczył jeszcze punktu i trudno było spodziewać się, że zdoła napsuć krwi gorzowianom. Nasi nie prezentują jeszcze w tym sezonie może najwyższej formy, mają ponadto kłopoty kadrowe, ale grają na tyle stabilnie, żeby radzić sobie z drużynami teoretycznie słabszymi. Zwłaszcza przed swoją publicznością.
Sambor dzielnie bronił się zaledwie przez pięć minut. Od stanu 2:2 na parkiecie dominowała już tylko siódemka gospodarzy. Żółto-niebiescy z każdą kolejną minutą powiększali przewagę i w 14 minucie prowadzili 8:4. Rosnąca dominacja miejscowych powoli zaczęła trochę zniechęcać zawodników ze Tczewa do dalszej walki, bo przez następne niespełna dziesięć minut nie potrafili oni ani razu trafić do siatki, zaś w tym czasie gorzowianie uczynili to ośmiokrotnie i zrobiło się 16:4. Pierwsza połowa zakończyła się natomiast rezultatem 20:8.
Po zmianie stron niewiele się nie zmieniło. Może przewaga stalowców nie była już tak jednostronna, ale cały czas to oni dyktowali warunki na parkiecie. Goście, w szeregach których podobać się mógł Michał Jędryszek, starali się grać ambitnie, chwilami popisywali się fajnymi akcjami, ale tylko dlatego, że w gorzowskich szeregach widać już było momentami rozluźnienie. To zrozumiałe przy bardzo wysokim prowadzeniu, które w 53 minucie osiągnęło różnicę 18 goli i tak już pozostało do końcowej syreny.
RB
Fot. Marcin Szarejko
Stal Gorzów – Sambor Tczew 35:17 (20:8)
STAL: Marciniak, Nowicki – Stupiński 11, Pietrzkiewicz 7, Bronowski 4, Gałat 4, Chełmiński 2, Pedryc 2, Marcin Smolarek 2, Kłak 1, Mariusz Smolarek 1, Turkowski 1, Maćkowski.
W kolejnym spotkaniu Ligi Centralnej piłkarze ręczni Rajbud Development Stali Gorzów zagrali z AZS UW Warszawa.