2018-12-05, Sport
Takiego sezonu koszykarskiego wśród kobiet dawno nie mieliśmy. Emocje gonią emocje, a to wciąż dopiero początek walki o trofea.
Przed rozpoczęciem rozgrywek w Basket Lidze Kobiet nie brakowało opinii, że może to być jeden z najciekawszych sezonów ostatnich lat. I choć do zakończenia pierwszej rundy fazy zasadniczej pozostało jeszcze kilka kolejek w pełni można zgodzić się z przytoczoną opinią. Rację mieli ci, którzy zacierali ręce, twierdząc że w walce o medale będzie liczyło się więcej zespołów niż zazwyczaj.
- Chyba nikt nie spodziewał się, że gorzowianki rozgromią na wyjeździe niepokonaną Ślęzę Wrocław, my w pucharze wysoko wygramy z gorzowiankami, ale przegramy u siebie z Arką Gdynia. Podobnych przykładów można tu mnożyć – mówi Tomasz Herkt, trener Artego Bydgoszcz, który jednocześnie zwrócić uwagę, że to dobrze, iż liga tak się wyrównała. - Dzisiaj jakiekolwiek typowanie nie ma sensu, bo każdy mecz może zaskoczyć swoim przebiegiem – dodał.
Gwoli jasności trzeba jednak zaznaczyć, że liga mocno się podzieliła, co już widać w tabeli. O medale walczyć będzie siedem drużyn. Są to medaliści ubiegłorocznych rozgrywek, czyli CCC Polkowice, Artego Bydgoszcz, Ślęza Wrocław oraz Wisła Can Pack Kraków, Energa Toruń, Arka Gdynia i InvestInTheWest Enea Gorzów. Ósmy zespół, który znajdzie się w play off wyłoniony zostanie prawdopodobnie z pary PGE MKK Siedlce i Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin, zaś pozostałe będą walczyć o utrzymanie się w najwyższej klasie rozgrywek. Swoją drogą już teraz jednak widać, że ekstraklasa jest zbyt mocno rozbudowana, ponieważ przepaść pomiędzy najlepszymi i najsłabszymi jest ogromna. Ostatnia w tabeli Ostrovia Ostrów przegrywa każdy mecz różnicą średnio ponad 30 punktów. To nie powinno mieć miejsca, ale na to nie mamy wpływu.
Jeżeli chodzi o dotychczasowe występy gorzowskich koszykarek, to ich obecny dorobek pięciu zwycięstw i trzech porażek nie jest zły, biorąc pod uwagę, że podopieczne trenera Dariusza Maciejewskiego połowę spotkań zagrały z zespołami górnej części tabeli. Owszem, trochę martwią dwie porażki na własnym parkiecie. Nasze najpierw gładko przegrały z Wisłą Can Pack 64:75, natomiast w ostatnią niedzielę uległy Artego 73:74. Ktoś mógłby powiedzieć, że gdyby nie fenomenalny rzut Agnieszki Szott-Hejmej w ostatniej sekundzie dający zwycięstwo bydgoszczankom, nie byłoby tematu, gdyż akademiczki miałyby na koncie sześć zwycięstw i tylko dwie porażki. Ale to nie jest tak do końca racja. Po prostu nasze koszykarki grają nierówno. Obok znakomitych występów przytrafiają im się słabsze, co oznacza, że brakuje stabilności w grze. Zresztą to samo zauważa nasz sztab szkoleniowy.
- W wielu spotkaniach mamy problemy z obroną, przytrafiają nam się przestoje i to potem ma wpływ na przebieg danego meczu – mówi trener Dariusz Maciejewski.
To dobrze, że wszelkie niedociągnięcia są widoczne na obecnym etapie rozgrywek, bo nadal jest sporo czasu na wyeliminowanie błędów, choć ciągła gra na dwóch frontach na pewno temu w pełni nie sprzyja. Mowa oczywiście o występach pucharowych. Gorzowianki już wyleciały do Moskwy, gdzie jutro zagrają ze Spartakiem Widnoje w ramach piątej kolejce EuroCup.
Walka w tych rozgrywkach idzie nie tylko o awans, ale przede wszystkim o zajęcie pierwszej pozycji w grupie A. Daje to bowiem taki komfort, że triumfator tuż po Nowym Roku (3 stycznia) będzie miał wolne, gdyż automatycznie zakwalifikuje się do 16 najlepszych drużyn, natomiast pozostałe, które uzyskają promocję do drugiej fazy już będą musiały toczyć boje o ten awans do trzeciej fazy. Przypomnijmy, że naszej grupie o pierwsze miejsce walczy także Artego, co tylko dodatkowo podnosi poziom emocji. Jeżeli akademiczki wygrają w stolicy Rosji to już praktycznie zapewnią sobie zwycięstwo w grupie. W przypadku porażki mogą spaść nawet na trzecie miejsce.
- Mamy dużą motywację do powalczenie o pierwsze miejsce w grupie, bo chcielibyśmy mieć dłuższe święta, ale zdajemy sobie sprawę z siły rywali i czeka nas bardzo trudne spotkanie – kończy nasz szkoleniowiec.
Mecz w podmoskiewskim Widnoje rozpocznie się w czwartek, 6 grudnia o godzinie 18.00 (o 16.00 polskiego czasu). A zaraz po powrocie do kraju gorzowianki jadą do Polkowic, gdzie w niedzielę zmierzą się z niepokonanymi w tym sezonie mistrzyniami Polski. To pokazuje, jak duże jest tempo rozgrywania spotkań i trzeba umieć się do tego dostosować, a wszelkie niedoskonałości eliminować metodą ,,startową’’, czyli poprzez grę a nie jedynie treningi, których w obecnym czasie jest niewiele ze względu na ciągłe wyjazdy.
Robert Borowy
Fot. Bogusław Sacharczuk
Znakomicie zaprezentowali się młodzi lekkoatleci AZS AWF Gorzów podczas mistrzostw Polski U-23 w Krakowie.