2019-02-03, Sport
W kolejnym spotkaniu w pierwszej lidze szczypiorniści Stali wygrali na wyjeździe z Gwardią Koszalin 23:22.
W ostatnich trzech tygodniach było to już trzecie starcie pomiędzy tymi drużynami. Poprzednie mecze kończyły się zwycięstwami Stali, ale każde nowe otwarcie pisze własną historię i nikt nie przywiązywał wagi do tego, co już było za nami. Zwłaszcza, że były to gry sparingowe, które zawsze mają inny ciężar emocjonalny od potyczek ligowych. I to się w pełni potwierdziło w koszalińskiej hali, gdzie walka o trzy punkty trwała do samego końca.
Pierwsze minuty należały do gorzowian, którzy objęli prowadzenie 3:0. Gospodarze szybko jednak się pozbierali i po kwadransie mieliśmy remis. Potem nasi zawodnicy złapali właściwy rytm, świetnie bronił Cezary Marciniak, a że również nadal trafiali na pięć minut przed przerwą prowadzili 10:6. Niestety, te ostatnie minuty zupełnie przespali i do szatni udali się przy najmniejszym możliwym prowadzeniu 12:11.
Po zmianie stron miejscowi szybko doprowadzili do wyrównania 13:13. Podopieczni trenera Dariusza Molskiego cały czas starali się narzucać własny styl gry, ale koszalinianie na każdą naszą bramkę niemal natychmiast odpowiadali. W 45 minucie było 18:16 dla Stali, po następnych pięciu minutach zrobiło się 20:19, co zapowiadało ogromne emocje w ostatnich akcjach spotkania. I tak też było. W 55 minucie mieliśmy 22:21 dla naszej drużyny i tę najskromniejszą, jednobramkową zaliczkę udało się utrzymać do ostatniej syreny.
(b)
Fot. Marcin Szarejko
Stal: Marciniak, Nowicki – Kryszeń 6, Chełmiński 5, Pietrzkiewicz 4, Kłak 3, Turkowski 2, Marcin Smolarek 2, Stupiński 1, Pedryc, Gintowt, Maćkowski, Mariusz Smolarek.
Tej wiadomości nigdy nie chcieliśmy usłyszeć, ale niestety. Usłyszeliśmy ją równo rok temu, kiedy to w gorzowskim szpitalu odszedł jeden z najlepszych żużlowców Stali Gorzów w historii klubu.