2019-03-03, Sport
Zespół InvestInTheWest ENEA w kiepskim stylu przegrał ze Ślęzą Wrocław i już powoli może zapomnieć o dobrej pozycji przed fazą play off.
Tak słabego meczu w wykonaniu naszej drużyny nikt chyba się nie spodziewał. A szczególnie ci, którzy przybyli do hali przy ul. Chopina i tradycyjnie stworzyli wspaniałą atmosferę. Przez trzy kwarty podopieczne trenera Dariusza Maciejewskiego prezentowały się ospale, grały bez pomysłu, robiły masę błędów, mnóstwo straciły punktów po stratach, a przede wszystkim same fatalnie rzucały. Najczęściej z nieprzygotowanych pozycji, a jak już wypracowały dobrą okazję, to i tak nie potrafiły trafił do kosza, jakby ten był zawieszony na wysokości dziesiątego piętra, a nie 3,05 m od parkietu.
Pierwsze punkty meczu zdobyła Maria Papowa, ale gospodynie prowadziły tylko przez 20 sekund. W całym spotkaniu zresztą, bo wynik 2:0 był jedynym korzystnym dla InvestInTheWest ENEA. Kolejne 11 punktów zdobyły wrocławianki, co bardzo ustawiło spotkanie. Akademiczki dopiero po pięciu minutach powiększyły swój dorobek, kiedy to Papowa dwukrotnie trafiła z wolnych. Gdy w siódmej minucie było 17:4 dla przyjezdnych wydawało się, ze żarty już się skończyły. Dzięki trafieniom Kyary Linskens i Sharnee Zoll-Norman udało się uzyskać w inauguracyjnej kwarcie dwucyfrowy rezultat, ale to była jedyna pociecha.
W drugiej kwarcie było o tyle lepiej, że gorzowianki lepiej grały w obronie i na naprawdę niewiele pozwalały przeciwniczkom. Samej jednak w ataku nadal prezentowały wielką niemoc, a już naprawdę kiepsko prezentowała się Papowa, która nawet w najbardziej dogodnych sytuacjach nie potrafiła wrzucić piłki do kosza. Udało się jej wykorzystać jedynie dwa osobiste. Zresztą w całym spotkaniu zagrała ona na – uwaga - 20-procentowej skuteczności. Oddając dziesięć rzutów za dwa punkty trafiła tylko dwa. To był koszmar, ale i większość jej koleżanek też nie spisywała się wcale lepiej.
Po zmianie stron widzowie liczyli na większą determinację ze strony swoich koszykarek, lecz strzelecki koszmar trwał dalej. Niezrozumiałe było również to, że jedna z najbardziej skutecznych naszych koszykarek ostatnich tygodni Laura Juskaite nie była w pełni wykorzystana. Dopiero w ostatniej kwarcie, kiedy trzeba było wszystko postawić na jedną kwartę Litwinka otrzymała zielone światło i co rusz zaczęła trafiać do kosza. W ciągu czterech minut zdobyła dziesięć punktów i w 38 minucie mieliśmy 61:65. Zaświtała jeszcze nadzieja na wygranie meczu, ale wrocławianki to zbyt doświadczony zespół, żeby wypuścić szansę z rąk.
- Podobnie jak w Krakowie bardzo istotny okazał się początek meczu. Był on dla nas nieudany i potem cały czas musieliśmy gonić, ale mieliśmy zbyt słaby dzień - przyznał trener Dariusz Maciejewski.
Ślęza wygrała zasłużenie, natomiast w Gorzowie czas zastanowić się, gdzie tkwią przyczyny bardzo nierównej gry w ostatnich dwóch miesiącach? Nie mówimy o spotkaniach z outsiderami rozgrywek, ale z tymi drużynami, z którymi przyjdzie potem walczyć o miejsce w strefie medalowej.
Robert Borowy
InvestInTheWest ENEA Gorzów - Ślęza Wrocław 63:69 (11:22, 14:11, 15:17, 23:19)
InvestInTheWest ENEA: Linksens 14, Zoll-Norman 8, Papova 8, Atkins 7, Dźwigalska oraz Juskaite 12, Prezelj 10, Fikiel 2, Rytsikava 2, Stelmach.
Ślęza: Burdick 16, Kastanek 11, Udodenko 9, Dobrowolska 2, Colson 2, oraz Miletic 11, Palenikova 11, Dikeoulakou 7.
No to lecimy dalej z transferami! Gorzów to jej dom, więc nie może być inaczej.