2019-04-04, Sport
Koszykarki InvestInTheWest ENEA Gorzów doskonale zaprezentowały się w Toruniu, gdzie dwa razy pokonały miejscową Energę.
Torunianki, które były faworytkami tej pary play-off, zostały zatrzymane przez gorzowianki i to obecnie nasz zespół ma większe szanse na awans do pierwszej czwórki. Niewątpliwie bohaterką spotkań w grodzie Kopernika była Amerykanka Ariel Atkins, która seryjnie zdobywała punkty. Szczególnie świetnie zaprezentowała się w drugim spotkaniu, gdzie zdobyła 28 oczek, co jest jej najlepszym wynikiem odkąd pojawiła się w Gorzowie. Ariel była prawdziwym liderem zespołu, a trener Dariusz Maciejewski praktycznie nie zdejmował jej z parkietu. Zarówno w pierwszym jak i drugim spotkaniu przebywała na boisku ponad 35 minut. Dodajmy również, że trener Maciejewski w dwóch ostatnich meczach rundy zasadniczej wyraźnie oszczędzał Amerykankę, która oglądała poczynania koleżanek głównie z ławki. Jak się okazało manewr ten był skuteczny, a do tego nasz zespół był bardzo dobrze przygotowany taktycznie do starcia z toruniankami. Sporo kibiców gorzowskiego basketu wraz z przyjściem, doskonale grającej w lidze zawodowej, koszykarki spodziewało się, że Ariel będzie motorem napędowym akademiczek. Tym bardziej, że zbierała świetne recenzje i chwalił ją przed początkiem rozgrywek nasz trener.
- Ariel gra bardzo agresywnie, atakuje deskę, ma dynamiczne wjazdy pod kosz. Ma spore umiejętności, ale oprócz tego myślę, że kibicom będzie się podobać jej agresja i zaangażowanie oraz zdecydowanie w grze. Ariel ma ogromny potencjał, pokazuje to także na treningach i bardzo na nią liczę - powiedział przed startem ligowych zmagań trener Dariusz Maciejewski.
O tym, że Atkins ma spory potencjał gorzowscy kibice przekonali się oglądając jej znakomite indywidualne akcje, szybkie wejścia pod kosz przeciwnika i twardą postawę w obronie. Do tego nikt nie mógł jej zarzucić braku determinacji i woli walki, a w każdym pojedynku Amerykanka z powodu wielkiej ambicji w walce o piłkę czy też ataków przeciwnika upadała na parkiet. Sama zaś Atkins podkreślała w rozmowie z naszym portalem, że dobrze się czuje w Gorzowie i ma dobre zdanie o polskiej lidze.
- W Gorzowie bardzo dobrze się czuję, to małe miasto, które mi odpowiada, są sympatyczni ludzie. Do tego mamy dobry zespół i bardzo profesjonalnego trenera. Gra w polskiej lidze w barwach gorzowskich to była bardzo słuszna i przemyślana decyzja. Jest tu wysoki poziom, sporo świetnych zawodniczek i dobrych drużyn, a mecze są bardzo wyrównane – przyznała Ariel Atikins
Zdarzały się jednak Amerykance, co trzeba obiektywnie przyznać, mecze słabe, gdzie zdobywała mało punktów i była mało widoczna, a sympatycy basketu coraz bardziej powątpiewali w jej umiejętności. Do tego doszły porażki naszego zespołu z zespołami czołówki tabeli i wydawało się, że gorzowskie koszykarki będą miały problemy, aby przeciwstawić zespołowi z Torunia. Tym bardziej, że Energa zajmowała po rundzie zasadniczej drugie miejsce w tabeli i przegrała tylko dwa spotkania na własnym parkiecie. Pojawiały się wówczas opinie, że armia zaciężna na czele z Atkins nie daje gwarancji walki o medale i gorzowska koszykówka zaliczy kolejny przeciętny sezon. Jednak w starciu z faworyzowanymi rywalkami właśnie Atkins zaprezentowała się jak na prawdziwego lidera przystało, a na wiele jej indywidualnych akcji torunianki nie mogły znaleźć żadnej recepty.
Oprócz rewelacyjnej grze w ofensywie, należy podkreślić doskonałą postawę naszej zawodniczki w defensywie, w tym sporą liczbę zbiórek. Przypomnijmy, że Amerykanka przed przyjazdem do Gorzowa świetnie prezentowała w amerykańskiej lidze zawodowej, gdzie została wybrana do najlepszej piątki pierwszoroczniaków a wraz ze swoim zespołem Washington Mystics dotarła do finału rozgrywek WNBA. Sympatycy basketu w Gorzowie, po kilku chudych latach, mają nadzieję, że akademiczki z tak grającą Atkins i resztą zespołu, zameldują się w strefie medalowej. Pierwsza okazja do tego zrealizowania tego celu już w najbliższą sobotę w hali przy ulicy Chopina w Gorzowie.
Przemysław Dygas
Fot. Bogusław Sacharczuk
No to lecimy dalej z transferami! Gorzów to jej dom, więc nie może być inaczej.