2023-01-19, Sport
Z Józefem Traczem, trzykrotnym medalistą igrzysk olimpijskich w zapasach klasycznych, rozmawia Przemysław Dygas
- Niedawno gościł pan w Gorzowie na turnieju „Gorzów Wrestling Cup”. Jakby pan ocenił te zawody?
- Ucieszyła mnie bardzo duża frekwencja, największa z całego cyklu oraz udział zawodników zagranicznych. Poziom był bardzo wysoki, a organizacja zawodów wzorowa. Widać, że miejscowy klub się postarał i trener Radosław Grzybicki jest tutaj dużą postacią i podniósł bardzo wysoko poprzeczkę kolejnym organizatorom. Turniej został naprawdę profesjonalnie zorganizowany.
- Ten turniej w Gorzowie, ale również cały cykl jest pod pana patronem. Jak do tego doszło?
- Ministerstwo Sportu występuje do stowarzyszeń, klubów, fundacji z propozycją, aby wspierać sport dzieci i młodzieży. Moja fundacja wystąpiła do ministerstwa z propozycją organizacji takiego zapaśniczego turnieju dla młodych zawodników. Wspieramy kluby, organizujemy te zawody w całej Polsce, nagradzamy uczestników.
- Jest pan trzykrotnym medalistą olimpijskim. Kiedy było najbliżej do wywalczenia upragnionego złota?
- Najbliżej złota było oczywiście w Barcelonie, gdyż walczyłem w finale. Mogę powiedzieć, że są tacy zawodnicy, którzy mówiąc kolokwialnie nie leżą. Ja z takim zawodnikiem wówczas ze Wspólnoty Niepodległych Państw spotkałem się w finale i mimo prowadzenia po pierwszej połowie, to ostatecznie walkę przegrałem i zdobyłem srebro.
- W czasie kariery zawodniczej, ale również trenerskiej odwiedził pan chyba wszystkie kontynenty?
- Zgadza się, z wyjątkiem Ameryki Łacińskiej mogę powiedzieć, że zaliczyłem wszystkie kontynenty. Był czas między walkami, aby zwiedzić niektóre miasta oraz zabytki.
- Pana związki z Gorzowem to studia trenerskie na AWF. Jak pan wspomina ten czas?
- Bardzo dobrze wspominam studia w Gorzowie, pisałem wtedy o swojej karierze sportowej. Trzy lata studia trenerskie, miło wspominam wykładowców, ja oczywiście wiedziałem o zapasach sporo, ale teoria mi bardzo dużo pomogła. Mogę podpowiedzieć trenerom, byłym zawodnikom, że nie tylko sama praktyka jest ważna.
- Zaczynał pan swoją przygodę z zapasami na Ziemi Lubuskiej?
- Pochodzę z Sieniawy Żarskiej, a zapasy zaczynałem trenować w Agrosie Żary u boku trenera Marka Cieślaka. Muszę powiedzieć, że miałem szczęście, że trafiłem na tego trenera.
- Był pan kilka lat trenerem kadry zapaśników. To był ciężki kawałek chleba?
- Trenowałem kadrę przez pięć lat, przygotowywałem zawodników do igrzysk olimpijskich w Atenach. Robiłem to, co lubię, moi zawodnicy zdobywali tytuły mistrzów świata i Europy, przywozili wiele medali z tych zawodów, łącznie dziesięć. Zabrakło jednak medalu na igrzyskach i dlatego ostatecznie zrezygnowałem z prowadzenia kadry.
- Dziękuję za rozmowę.
Selekcjoner siatkarskiej kadry Brazylii, Bernardo Rezende, ogłosił właśnie skład piętnastu zawodników, którzy rozpoczną przygotowania do tegorocznej Ligi Narodów.