2025-04-10, Sport
Odszedł Zbigniew Padewski, były bokser, potem długoletni mechanik żużlowców Stali Gorzów, brat świetnego żużlowca, zmarłego w 2016 roku Jerzego Padewskiego.
Zbigniew Padewski próbował również sił na motocyklu żużlowym, ale zrezygnował w momencie, kiedy na gorzowskim torze zginął jego przyjaciel z ringu Włodzimierz Wolak. Był to jedyny w historii gorzowskiego żużla śmiertelny wypadek na stadionie przy ul. Śląskiej.
Było to 1 października 1957 roku. 21-letni wówczas Włodzimierz Wolak, świetny bokser naszego klubu, chciał spróbować sił na motocyklu żużlowym. Zaczął chodzić na treningi. Na jednym z nich, podczas wykonywania ostatniego okrążenia nie opanował motocykla. W wyniku upadku stracił przytomność i doznał poważnych obrażeń. Zmarł po trzech godzinach w szpitalu.
- Włodek był moim przyjacielem, razem boksowaliśmy – tak wspominał to wydarzenie w książce ,,Siedem dekad Stali’’ Zbigniew Padewski.
– Kiedy zaczął jeździć też chciałem pójść na tor, zwłaszcza że trenował już mój młodszy brat Jurek. Po tej tragedii nie miałem siły wsiąść na motocykl i wolałem pozostać przy boksie – dodał.
Zbigniew Padewski ostatecznie pozostał również przy żużlu, ale jako mechanik. Był współtwórcą pierwszych medalowych sukcesów gorzowskich zawodników, w tym zdobycia przez nich pierwszego złotego medalu drużynowych mistrzostw Polski w 1969 roku.
- Pamiętam, jak Zbyszek przygotowywał mi motocykl, żebym mógł spokojnie zdać licencję. Zrobił to perfekcyjnie, bo najwięcej kłopotów podczas takich egzaminów było z defektami. Mój motocykl został dopieszczony – wspomina Jerzy Rembas.
Zbigniew Padewski miał 88 lat.
RB
W ostatnich meczach gorzowskim szczypiornistom gra się coraz trudniej, co było widać po dzisiejszym spotkaniu z dziesiątą w tabeli ekipą AZS AWF Biała Podlaska.