2025-10-04, Sport
Niejednokrotnie w swojej długiej już karierze dziennikarskiej spotykałem się z odmową otrzymania akredytacji prasowej na różne wydarzenia.
Nie były to przypadki nagminne, ale zdarzały się. Nigdy nikt jednak nie wyrzucił mnie z obiektu sportowego za to, że napisałem coś nie po jego myśli. Parokrotnie ostro ściąłem się z działaczami sportowymi, niekiedy grożono mi ,,paluszkiem’’, prawnikami, sądami. Nigdy nie odmówiono mi jednak akredytacji na rynku regionalnym, lokalnym. Jeżeli już były odmowy to dotyczyło to dużych międzynarodowych imprez, a jedynym powodem było bardzo duże zainteresowanie mediów, zaś reprezentowana w danym momencie przeze mnie redakcja nie kwalifikowała się w pierwszej kolejności do otrzymania akredytacji. Zawsze taką odmowę przyjmowałem z pokorą, czasami po rozmowie telefonicznej organizatorzy w drodze wyjątku zmieniali decyzję na pozytywną dla mnie. Wszystko odbywało się w drodze dialogu, zrozumienia i pełnego szacunku.
To co usłyszałem w piątek, że gorzowski klub siatkarski organizujący za samorządowe pieniądze turniej o puchar prezydenta Gorzowa odmówił akredytacji jednej z najważniejszych od kilkudziesięciu lat redakcji w regionie (Gazeta Lubuska) tylko dlatego, że nie podobał im się składający wniosek dziennikarz (red. Robert Gorbat), to powiem szczerze mocno mnie to zaskoczyło. Choć w dziennikarskim życiu już nic mnie zaskoczyć nie powinno. Przez 35 lat pracy w tym zawodzie spotkałem się z wieloma emocjonalnym zdarzeniami, sam też czasami potrafię głośno powiedzieć co myślę, ale w tym przypadku nie mówimy o emocjach. Sprawa ma głębsze dno.
Czytając uzasadnienie odmowy przyznania akredytacji jasno wynika, że powodem są napisane przed red. Roberta Gorbata wcześniejsze teksty, choć zapewne dotyczy to może jednego, górą dwóch artykułów. Red. Gorbat zapewne tylko w ostatnim roku napisał kilkadziesiąt artykułów o gorzowskiej siatkówce, bo z tego co wiem, zajmuje się w swojej redakcji obsługą medialną Cuprum Stilon Gorzów.
I powiedzmy otwarcie, jeżeli red. Gorbat w tych tekstach nakłamał, napisał nieprawdę, to proszę – te słowa kieruję do władz Cuprum Stilonu Gorzów - wystąpić do redakcji o sprostowanie w trybie prawa prasowego, pójść nawet do sądu i załatwić ten konkretny temat. W klubie, nie wiem dlaczego, wybrano najgorszy z możliwych wariantów.
Panowie z Cuprum Stilonu Gorzów, nie idźcie tą drogą, jak mawiał klasyk. Gorzowscy dziennikarze lepiej lub gorzej patrzą od lat na ręce wszystkim, również działaczom sportowym, szczególnie tym korzystającym z dużych środków publicznych. Proszę zwrócić uwagę, jak często po ,,łbie’’ dostaje Stal Gorzów, ale nie tylko.
Z drugiej strony ci sami dziennikarze często, mam wrażenie, że za często, wynoszą pod niebiosa kluby sportowe, stają w ich obronie, domagają się wręcz cieplarnianych warunków dla ich rozwoju. To samo dotyczy niżej podpisanego, który chwilami dałby się pokroić za gorzowski sport.
Taka jest nasza praca, chwalimy wszystko co należy pochwalić, ganimy za wszystko co złe. I jeśli działacze Cuprum Stilonu Gorzów chcieli osiągnąć tak zwany efekt mrożący w stosunku do żurnalistow, to raczej go nie osiągnęli.
Teraz, jak każdy interesujący się tym co dzieje się w mieście mieszkaniec, a przede wszystkim kibic sportu, oczekuję wyjaśnień ze strony władz miasta. Szczególnie od prezydenta Jacka Wójcickiego, pod patronem którego trwa w Gorzowie ten turniej. Chciałbym poznać jego odpowiedź na pytanie, czy doszło do prostego błędu, czy w życie wchodzą właśnie nowe standardy po gorzowsku?
Mam nadzieję, że ktoś w klubie się jedynie niepotrzebnie wychylił. Nie znam profesjonalnego klubu w Polsce, grającego na tak wysokim poziomie, w zawodowej lidze o najwyższej marce siatkarskiej w świecie, który odmówiłby akredytacji wiodącej w regionie redakcji. I to należącej do prasowego potentata mediów lokalnych. Tylko dlatego, że ktoś kogoś nie lubi…
Robert Borowy
Niejednokrotnie w swojej długiej już karierze dziennikarskiej spotykałem się z odmową otrzymania akredytacji prasowej na różne wydarzenia.