Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Sport »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

Na ostrym wirażu – Pierwsze koty za płoty

2014-04-14, Sport

Na początek ligowej rywalizacji mieliśmy dwie ligowe wygrane gości, jedną super sensację i podziurawioną ekipę Włókniarza.

medium_news_header_7136.jpg

Zacznę od spotkania we Wrocławiu, gdzie z bardzo dobrej strony pokazali się gorzowianie. Oczywiście komentatorzy z całego kraju winę za porażkę Sparty obwiniają Taia Woffindena, jakby nie chcieli zauważyć, że to Stal pojechała naprawdę zespołowo. Dobrze chociaż, że zauważono błąd sędziego, który wykluczył Krzysztofa Kasprzaka tylko za to, że ten raczył wyprzedzić Macieja Janowskiego. Jeżeli chcemy dalej profesjonalizować ekstraligowy żużel to nie powinno dochodzić do takich gospodarczych decyzji. Zdaję sobie sprawę, że Krzysztof Meyze nie poniesienie żadnej konsekwencji, gdyż był to fakt na torze, a więc nie podlega on żadnej ocenie. Co najwyżej dziennikarsko-kibicowskiej. Ale pan Meyze powinien przespać się z tą decyzją i zastanowić się, co by było, gdyby mecz zakończył się minimalną wygraną gospodarzy. Na szczęście potknięcie to nie wypaczyło rezultatu.

Czy wygrana Stali to sygnał wysłany przez ten zespół, że należy ją również brać pod uwagę, rozdzielając już medale? Oczywiście za wcześnie na hurra optymistyczne zapowiedzi, bo to dopiero pierwszy mecz. Ale nie ulega wątpliwości, że gorzowianie tym razem bardzo dobrze przygotowali się do ligowego startu, a dobry początek zawsze buduje morale i atmosferę. Dlatego kibice już nie mogą doczekać się niedzieli, kiedy to na Śląską przyjedzie Unia Leszno z braćmi Przemkiem i Piotrem Pawlickimi oraz fenomenalnie jeżdżącymi Duńczykami – Nickim Pedersenem i Kennethem Bjerre. Zapowiadają się ekstra emocje i wytypowanie triumfatora tego meczu wcale nie jest łatwe. Dużo będzie zależało od warunków pogodowych i dyspozycji dnia.

Niespodziankę zanotowaliśmy w Zielonej Górze, choć dla mnie wygrana Unii Tarnów była spodziewana. Zielonogórzanie jakoś w test-meczach nie błyszczeli, widać było, że niektórzy ich zawodnicy jeszcze szukają formy. A kiedy dowiedziałem się, że trener Rafał Dobrucki odstawił Andreasa Jonssona to już nie miałem wątpliwości, że ,,jaskółki’’ wysoko mogą polecieć przy Wrocławskiej. Jedynym znakiem zapytania była mnie postawa porozbijanego Janusza Kołodzieja, ale ,,Koldi’’ nie zawiódł. Przegrana zapewne nauczy zielonogórzan pokory i zapewne już w najbliższy poniedziałek zrobią oni wszystko, żeby odgryźć się na Włókniarzu w Częstochowie. Wcale się nie zdziwię, jeżeli pewnie tam zwyciężą.

O meczu w Lesznie niewiele można napisać pozytywnego. Jak to w mieście Smoczyka w ostatnich latach było kilka ekstremalnych wyścigów, gdzie zawodnicy walczyli o przetrwanie, były też fajnie akcje i w sumie pewna wygrana gospodarzy. Szkoda, że częstochowskie ,,lwy’’ przystąpiły do meczu bez kontuzjowanych Grigorija Łaguny i Michaela Jepsena Jensena, gdyż ich brak to 40-procentowana strata wartości drużyny. Nawet jak powrócą oni na poniedziałkowy pojedynek z Falubazem to wcale nie muszą dominować, gdyż brakuje im objeżdżenia, tak potrzebnego na początku sezonu.

No i na koniec pozostał nam mecz w Gdańsku. Wybrzeże, prowadzone przez trenera Stanisława Chomskiego, pojechało nad wyraz ambitnie i ograło toruńskie gwiazdy. Mam świadków, że przewidywałem tutaj niespodziankę, ale stawiając na minimalną wygraną beniaminka czyniłem to w chwili, kiedy pierwsze skrzypce w nadmorskiej ekipie miał zagrać Fredrik Lindgren. Kiedy trener Chomski zachował się niczym zawodowy pokerzysta, dziękując Szwedowi za występ w niedzielę tylko za to, że ten nie przyjechał na jakiś sparing, to oczywiście przyłączyłem się do tych wszystkich, którzy stawiali na pewny triumf ,,aniołów’’. I gdyby Wybrzeże przegrało 2-4 punktami zapewne na głowę naszego szkoleniowca posypałyby się dzisiaj gromy. Ale nie posypią się, bo torunianie potwierdzili, że na razie są zlepkiem nazwisk, a zespół trzeba dopiero zbudować. Żeby to uczynić trzeba też trochę potrenować. Niektórzy uważają, że im treningi nie są już potrzebne, potem zdobywają na obcym torze cztery punkty. Na szczęście to nie nasz cyrk, nie nasze małpy.

Czy porażka w Gdańsku przekreśla szanse Unibaksu na awans do strefy medalowej?  Już pojawiły się takie spekulacje, gdyż kibice są przekonani, iż trudno będzie torunianom znaleźć się po rundzie zasadniczej przynajmniej na czwartej pozycji, skoro już stracili dwa oczka, a do odrobienia wciąż mają jeszcze osiem. Ja jednak jestem dziwnie spokojny, że te stracone punkty w Gdańsku Tomasz Gollob i spółka szybko odrobią przy… zielonym stoliku. Chyba nie przypadkiem pojawiła się właśnie informacja Ekstraligi Żużlowej, na bazie której Unibax może odwołać się od ubiegłorocznego wyroku Trybunału PZMot. w zakresie minusowych punktów. Powiem tak, jesienią byłem za tym, że nie karać torunian odejmowaniem punktów. Ale skoro dwie instancje dyscyplinarne uznały, że tak powinno być, a od tamtej pory minęło pół roku, to za bardzo nie rozumiem, dlaczego teraz wyszukuje się dodatkowej furtki? A może chodziło tylko o spektakularne działanie pod publiczkę? Zobaczymy jak to się wszystko potoczy. Mam nadzieję tylko, że sprawa wyjaśni się przed zakończeniem… sezonu.

Robert Borowy 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x