2014-03-29, Sport
Kiepsko idzie gorzowskim piłkarzom walczącym o awans do drugiej ligi. W trzecim wiosennym spotkaniu doznali oni drugiej porażki. I to na własnym stadionie.
Po przegranej przed dwoma tygodniami z MKS Oławą 1:3 wydawało się, że to tylko falstart naszej drużyny, zwłaszcza że przed tygodniem podopieczni trenera Tomasza Jeża pewnie zwyciężyli na wyjeździe z Lechią Dzierżoniów 3:0. Dlatego z dużym optymizmem oczekiwaliśmy pojedynku z bardzo dobrze zawsze grającą Ślęzą Wrocław. Oczywiście wszyscy w Gorzowie doceniali klasę drużyny prowadzonej przez byłego trenera GKP Grzegorza Kowalskiego, lecz nikt nie przypuszczał, iż nasi piłkarze przegrają po słabej grze. Zwłaszcza w pierwszej połowie.
- Oglądaliśmy grę Stilonu w pierwszych wiosennych meczach i nasza taktyka na dzisiejszy pojedynek była dosyć prosta. Chcieliśmy wyłączyć drugą linię gorzowian oraz Pawła Posmyka w ataku. I ten cel zrealizowaliśmy znakomicie. Gdyby moi piłkarze zachowali więcej zimnej krwi w dogodnych sytuacjach wynik byłby jeszcze bardziej dla nas korzystny – powiedział wyraźnie zadowolony z końcowego rozstrzygnięcia trener Kowalski.
Już pierwsze minuty pokazały, że goście wyszli na murawę bojowo nastawieni i grając dosyć prostą piłkę szybko zaczęli stwarzać dogodne sytuacje podbramkowe. W 4 i 5 minucie bliscy pokonania Dawida Dłoniaka byli Grzegorz Rajter i Maciej Bielski. Chwilę później do bramki trafił Kordian Ziajka, ale nasz napastnik wcześniej znalazł się na pozycji spalonej i sędzia słusznie nie uznał gola. W 14 minucie goście dopięli swego i po strzale Rajtera objęli prowadzenie 1:0 czym kompletnie podcięli skrzydła gospodarzom. Stilon już do końca pierwszej połowy grał słabo, nie był w stanie przeprowadzić jakieś rozsądnej akcji, a już frustrujące było to, że prawie wszystkie pojedynki indywidualne wygrywali wrocławianie. Oni również mieli jeszcze przynajmniej dwie świetne okazje i tylko dobra postawa Dłoniaka uchroniła gospodarzy przed stratą kolejnych bramek.
- Zagraliśmy w tej połowie jak panienki – nie krył zdenerwowania nasz środkowy obrońca i zarazem asystent trenera Robert Kozioła, któremu również przytrafiło się kilka banalnych błędów.
Po zmianie stron stilonowcy z animuszem ruszyli do ataku i kiedy gra zaczęła się powoli kleić na polu karnym doszło do starcia Pawła Posmyka z Bartłomiejem Ożgą, po czym ten drugi padł na murawę jak ścięty. Sędziowie dopatrzyli się niesportowego zachowania gorzowianina i zobaczył on – ku rozpaczy kibiców - czerwoną kartkę. Grając w osłabieniu zdecydowanie trudniej szło już naszym konstruowanie akcji. Do tego zaczęli oni odpuszczać grę defensywną i goście parę razy mogli skutecznie skontrować. W 81 minucie Kordian Ziajka strzelił gola, czym wzbudził euforię na trybunach, lecz tym razem sędzia dopatrzył się faulu na obrońcy Ślęzy i po stronie gospodarzy nadal mieliśmy zero, które pozostało już do końca meczu.
- Spotkania o dużą stawkę zaczynają nas usztywniać, przy lepiej zorganizowanym rywalu szybko tracimy nasze atuty. Muszę porozmawiać z zarządem na temat dalszego mojego funkcjonowania, bo mecze z czołowymi zespołami ligi, niestety, ale na razie przegrywamy – mówił rozżalony trener Jeż.
Po tej porażce nasz zespół spadł na trzecie miejsce w tabeli.
Robert Borowy
Stilon Gorzów - Ślęza Wrocław 0:1 (0:1)
Bramka: Rajter (15)
Stilon: Dłoniak - Somrani, Kozioła, Suchowera, Szwiec - Wiśniewski (80. Timoszyk), Maliszewski, Świtaj (63. Werbski), Sędziak (56. Szałas), Posmyk – Ziajka.
Gorzowski Ośrodek Sportu i Rekreacji zainaugurował sezon siatkówki plażowej.