Radosna koszykówka w wykonaniu drużyn z Gorzowa i Konina

2013-11-09, Sport

Gorzowskie koszykarki, zgodnie z oczekiwaniami, pewnie pokonały beniaminka ekstraklasy – MOS MKS Konin 91:73 i są coraz bliżej wymarzonej szóstki drużyn, które w drugim etapie rozgrywek będą walczyły o medale mistrzostw Polski.

Izabela Piekarska (z piłką) tym razem nie błyszczała, ale najważniejsze, że razem z koleżankami z zespołu zainkasowała kolejne punkty meczowe

Fot. Robert Borowy

- Dzisiaj nasza drużyna zagrała trochę inną koszykówkę, gdyż chcieliśmy więcej zagrywać akcji pod kosz, stąd mieliśmy mniej rzutów z dystansu – tłumaczył po meczu opiekun akademiczek Dariusz Maciejewski.

Ci, którzy oczekiwali wielkiej gry gorzowianek mogli opuszczać halę przy ul. Chopina rozczarowani. Ci, dla których sport to fajne widowiska na pewno poczuli się spełnieni, gdyż nie był to mecz do jednego kosza, jak choćby ostatnio miało to miejsce w Krakowie, gdzie koninianki przegrały 19:97.

- W Gorzowie zawsze jest rodzinna atmosfera, dlatego bardzo chcieliśmy nie zepsuć tego święta i myślę, że moja drużyna pokazała się z dobrej strony. Postawiliśmy się miejscowej drużynie na tyle, ile potrafiliśmy i przyznam, że jestem zadowolony z występu moich dziewcząt – powiedział po ostatnim gwizdku sędziów trener MOS MKS Konin Tomasz Grabianowski.

Spotkanie rozpoczęło się od udanej akcji gorzowianek, które po rzucie Magdaleny Losi objęły prowadzenie 2:0. Po chwili było już 6:2, a w trzeciej minucie nasz zespół prowadził 11:4. Potem nastąpił jednak wyraźny kryzys w grze akademiczek i koninianki zaczęły powoli, acz systematycznie odrabiać straty. W pewnym momencie zrobiło się ,,tylko’’ 17:13 dla gospodyń, lecz końcówka pierwszej kwarty znowu przebiegała pod ich dyktando.

Druga kwarta zaczęła się od dwóch celnych rzutów osobistych Marty Libertowskiej, potem ta sama zawodniczka jeszcze dorzuciła cztery punkty i niespodziewanie zrobiło się nerwowo, gdyż miejscowe prowadziły zaledwie 29:25. Mało tego, dwie minuty później było już tylko 31:28, lecz od tego momentu gra akademiczek wyraźnie się poprawiła i na przerwę zespoły zeszły przy 9-punktowej przewadze faworytek.

- Naszym problemem od pewnego czasu jest słaba gra w trzeciej kwarcie. I to się potwierdziło w Gorzowie – przyznała po meczu Elżbieta Paździerska, zdobywczyni 10 punktów dla ekipy beniaminka ekstraklasy.

I rzeczywiście, trzecia kwarta pod każdym względem należała do gospodyń, które wreszcie ustawiły lepszą obronę, zaś w ataku nie miały większych problemów z konstruowaniem fajnych akcji. Bardzo dobrze w tym okresie grały zwłaszcza Chineze Nwagbo, Taber Spani i Magdalena Losi. Oczywiście ich efektowne akcje ofensywne były perfekcyjnie przygotowywane przez Sharnee Zoll, która w całym spotkaniu zanotowała aż 11 asyst. Kiedy przewaga gorzowianek osiągnęła już ponad 20 punktów trener Dariusz Maciejewski pozwolił sobie na wpuszczenie na parkiet młode zawodniczki. Niektóre z nich jednak ,,ugotowały’’ się i miały problem z pokazaniem rzeczywistych umiejętności.

- Ekstraklasa nie wybacza błędów, dlatego jedne dziewczyny sprawdziły się, inne mniej, ale najważniejsze, że te nasze talenty mogły pograć i nabrać doświadczenia – dodał na koniec nasz opiekun.

Robert Borowy

KSSSE AZS PWSZ Gorzów - MKS MOS Konin 91:73 (25:16, 26:26, 27:16, 13:15)

KSSSE AZS PWSZ: Nwagbo 24, Spani 23 (3x3), Losi 19 (2), Trebicka 12, Zoll 9 oraz Trębicka 3 (1), Dźwigalska 1, Kopciuch 0, Beata Jaworska 0, Katarzyna Jaworska 0, Szajtauer 0.

MKS MOS: Kritscher 19 (1x3), Perkins13, Harris 10, Motyl 9 (3), Kaja 0 oraz Paździerska 10, Libertowska 8, Kuras 2, Szemraj 2, Gurzęda 0, Mańkowska 0, Krzyżaniak 0.