Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Kultura »
Igi, Mamerta, Miry , 11 maja 2025

Żołyński własnym głosem i własnym tekstem

2012-11-30, Kultura

Muzeum Lubuskie im. Jana Dekerta w każdą ostatnią środę miesiąca (o godz. 17.00) organizuje spotkania z cyklu „Sztuka, Dzieło, Artysta”. Ich pomysłodawcą i moderatorem jest Lech Dominik. Odbywają się one od blisko dwóch lat, ale dotąd zawsze ich bohaterami byli artyści z kręgu plastyki lub fotografii, czyli dziedzin biskich samemu Lechowi, cenionemu artyście fotografikowi.

medium_news_header_2200.jpg

W minioną środę (28. XI) odbyło się pierwsze spotkanie z artystą spoza tamtych dziedzin, a konkretnie z Cezarym Żołyńskim aktorem Teatru im. J. Osterwy, reżyserem i autorem książek dla dzieci. Spotkania te mają raczej ascetyczną formę: czasami plastyk przyniesie jakąś swoją pracę, czasami kopie dokumentów, ale podstawą spotkania jest rozmowa. Bo artyści wypowiadają się przede wszystkim środkami wyrazu charakterystycznymi dla dziedziny, jaką uprawiają: obrazem, rzeźbą, fotografią, wykonaniem utworu muzycznego, wierszem, powieścią, ze sceny słowem, ale nie własnym, a autora przedstawienia. Dopiero podczas spotkań takich jak w muzeum, można poznać bliżej fakty, upodobania, wzorce, ciekawostki z życia artystycznego i prywatnego. Mówią wówczas własnym głosem i własnym tekstem. Dzięki takim spotkaniom można było doświadczyć swady rzeźbiarki Zofii Bilińskiej, gawędziarstwa plastyka Józefa Kodzia, serdecznego tonu plastyka Andrzeja Wieczorka itd., itp.

Cezary Żołyński okazał się także znakomitym opowiadaczem o swoim życiu  prywatnym, o świecie teatru, o sztukach dla dzieci, które reżyseruje, o różnicy między graniem w filmach i serialach a w teatrze, o miłości do „Gwiezdnych wojen”, o siatkówce, itd. Choć miał ze sobą gitarę i pewnie chętnie by śpiewał, to publiczność pozwoliła na wykonanie tylko jednej piosenki, bo chciała  słuchać jego opowieści. Spotkanie trwało dwie godziny i skończyło się tylko dlatego, że bohater musiał zdążyć na nagranie świątecznych życzeń dla radia.

Cezary Żołyński ukończył Wydział Lalkarski we Wrocławiu, ma tytuł magistra sztuki i od początku pracy zawodowej pracuje na scenie, ale bardzo sobie ceni studia na właśnie tym wydziale. Dały mu one umiejętność pracy z różnymi typami lalek, a przede wszystkim uświadomiły znacznie lalki w przedstawieniach nie tylko dla dzieci. Jako reżyser przygotował już ok. 30 przedstawień dla dzieci w kilku teatrach, ale chętnie wprowadzał do nich lalki, często także jako element  dekoracji. Lalki bardzo wzbogacają sceniczny obraz i cieszą się zawsze akceptacją nie tylko dzieci. W Gorzowie to on przygotował wszystkie edycja „Tygryska Pietrka” i baśni Andersena. Najchętniej reżyseruje sztuki, które sam adaptuje dla sceny, a nawet pisze. Wydał już cztery książki z opowieściami, które były podstawą do scenariuszy przedstawień. Pewnie niewiele osób wie, że w  Gorzowie mieszka i tworzy jeden z najlepszych reżyserów przedstawień dla najmłodszych. A jak wiadomo, dla dzieci trzeba tworzyć tak samo jak dla dorosłych, tylko jeszcze lepiej.

Na scenie Cezary Żołyński jest od 1989 roku, grał w teatrach Legnicy, Elbląga i od 1994 roku w Gorzowie. Zagrał dziesiątki ról, jako aktor może zagrać wszystko. Pewnie Hamletem już nie będzie (wiek), ale np. interesująco opowiadał o budowaniu roli Rejenta Milczka w „Zemście”. Dobrze wspomina czasy, gdy z Teatrem Osterwy współpracował francuski reżyser Alfredo Nasson specjalizujący się w gatunku teatru – commedia dell’arte. Ten rodzaj teatru wymagający grania w masce dawał  Cezaremu wiele satysfakcji. Podczas spotkania sypał historyjkami z teatralnych kuluarów, ale plotek nie dał z siebie  wydusić. We wszystkich wypowiedziach był niezwykle lojalny w stosunku do dyrektorów i kolegów. Jedynie cień krytyki można było wyczuć w jego stwierdzeniu, że teatr powinien mieć swojego kierownika literackiego, a jego brak (jak obecnie) odbija się na niedocenianiu  sfery literackiej w oddziaływaniu teatru. W pełni podzielam to stanowisko.

Opowiadał o swojej pasji, którą zaraził żonę i syna. Polega ona na ożywianiu „Gwiezdnych wojen”. On sam lubi przebrać się w kostium i być np. lordem Vaderem. Z rodziną jeździ na zloty miłośników sagi George’a  Lucasa, był w Londynie, będzie w 2013 roku w Essen. Zlot miłośników dwa razy zorganizował w Gorzowie, na drugi przyjechali dwaj aktorzy grający w jednym z filmów, ale pomysł ten nie znalazł akceptacji władz Gorzowa i teraz spotkania miłośników „Gwiezdnych wojen” odbywają się w Toruniu.

W ślady ojca, nie tylko w zakresie „Gwiezdnych wojen”, poszedł jego syn Michał, który właśnie kończy szkołę teatralną. Cezary od lat gra w siatkówkę, ostatnio w barwach klubu SM Górczyn. Bardzo jest z tego dumny.

Krótko mówiąc, w cyklu spotkań, jakie organizuje Lech Dominik, można poznać nowe oblicze gorzowskich artystów, dowiedzieć się wiele o ich osiągnięciach poza naszym miastem, bo na dobrą sprawę o tym co i gdzie prezentują, mało się u nas mówi.

Krystyna Kamińska 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x