Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Kultura »
Igi, Mamerta, Miry , 11 maja 2025

Malowniczo o przeszłości

2012-12-16, Kultura

W galerii BWA w Miejskim Ośrodku Sztuki w sobotę, 15 grudnia, otwarta została wystawa Jarosława Modzelewskiego pt. „Malowniczy krajobraz skłania do refleksji o przeszłości". Odbyło się też spotkanie autorskie z malarzem.

medium_news_header_2358.jpg

Jarosław Modzelewski, rocznik 1955, dyplom z malarstwa uzyskał w 1980 roku na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, w pracowni prof. Stefana Gierowskiego. Jest malarzem, rysownikiem, pedagogiem. Obecnie prowadzi pracownię malarstwa na macierzystej uczelni. Był współtwórcą i uczestnikiem wystaw oraz akcji Gruppy w latach 1982-1992, grupy artystycznej założonej przez absolwentów warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych reprezentujących nurt nowej ekspresji. Utworzyli ją Ryszard Grzyb, Paweł Kowalewski, Jarosław Modzelewski, Włodzimierz Pawlak, Marek Sobczyk i Ryszard Woźniak. Artystów łączył wspólny styl, inspirowany nurtami neoekspresjonizmu. Modzelewski współredagował organ Gruppy „Oj dobrze już” (1984-1988).

W 1984 roku przebywał wraz z Markiem Sobczykiem na stypendium w RFN. W latach 90. prowadził, wspólnie z Markiem Sobczykiem i Piotrem Młodożeńcem, prywatną Szkołę Sztuki w Warszawie.

W początkowym okresie twórczości tworzył obrazy abstrakcyjne. W latach 1986-1989 tworzył realistyczne obrazy figuralne.W latach dziewięćdziesiątych odszedł w stronę schematyczności postaci. Mieszka i pracuje w Nieporęcie.

Wybrane wystawy indywidualne w ostatnich latach:

Wybrane wystawy zbiorowe w ostatnich latach:

Brał udział w najważniejszych wystawach sztuki polskiej tej dekady: „Ekspresja lat 80.”, „Co słychać?”, „Realizm radykalny”. Jest laureatem Paszportu Polityki za rok 1998 i jednej z najbardziej prestiżowych nagród – Nagrody Cybisa za rok 2004. Prace Modzelewskiego znajdują się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Narodowej Galerii Sztuki Zachęta, Muzeum Sztuki w Łodzi, Kolekcji „Znaki czasu” w Krakowie, Szczecinie, Zielonej Górze, Olsztynie oraz kolekcjonerów prywatnych w Polsce i za granicą.

„Malarstwo Jarosława Modzelewskiego, jednego z najwybitniejszych przedstawicieli malarstwa figuratywnego w Polsce – pisała o nim Katarzyna Napiórkowska na stronie swojej galerii - jest szczególnym sposobem przedstawiania rzeczywistości. Jarosław Modzelewski ukazuje w swoich obrazach sceny zaczerpnięte z codziennej rzeczywistości. Operowanie przez artystę uproszczoną, lapidarną formą nadaje jego przedstawieniom pozornie zwięzły obraz danej sytuacji. Z pozoru banalne przedstawienia Modzelewskiego nasycone są emocjonalnym napięciem. Niekiedy ujawnia się w nich ironiczny stosunek artysty do świata. Jednocześnie każde z tych przedstawień zawiera specyficzną dozę tajemniczości, niedopowiedzenia, niepokoju”.

Maryla Sitkowska z Muzeum Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w 2001 roku na stronie www.culture pisała z kolei: o twórczości Modzelewskiego:

„W latach 1986-1989 tworzył obrazy figuralne, których forma (kolor, modelunek, perspektywa) odpowiadała zasadom realizmu, jednak charakterystyka postaci, a zwłaszcza sytuacji, w jakich były one przedstawiane, odznaczała się drażniącą niezwykłością. (...) W indywidualnej twórczości Modzelewskiego cała dekada lat 90. stała pod znakiem "malowanych orzeczeń" (jak stwierdził związany z artystą krytyk i galerzysta, Jan Michalski). Powstające w tym okresie obrazy odznaczają się daleko idącym uproszczeniem, nawet schematycznością ujęć postaci ludzkich, które wykonują gesty i czynności opisane w tytułach. Wiele z tych scen odbywa się na pustych lub rozwiązywanych niezależnie od nich, abstrakcyjnych tłach (Kobieta wsiada na rower w kierunku Magdalenki, 1993). Wrażeniu pewnej kostyczności służy też zmiana techniki malarskiej, która nastąpiła w 1997 - z olejnej na temperową”.

Podczas spotkania autorskiego po wernisażu Jarosław Modzelewski opowiadał o swojej drodze twórczej:

- Był okres, kiedy zafascynowałem się ikonami. W czasie studiów byłem na plenerze malarskim w Bułgarii w dość marnym kurorcie. Obserwowałem, malowałem Turków bułgarskich w uzdrowisku. Oni rano wychodzili na zabiegi. Słońce wychodziło zza gór. To był wrzesień. Góry były złote. Słońce z tych ludzi skarlałych, poskręcanych różnymi chorobami budowało tak niesamowite cienie, tak niesamowitą ekspresję ciał, że było to dla mnie niesłychanie inspirujące i postanowiłem, że zrobię dyplom właśnie z tego. Musiałem zostawić te wszystkie obrazy w Bułgarii, bo takie były założenia pleneru. Wróciłem do Warszawy i chciałem to po prostu powtórzyć. Nic z tego nie wyszło. Próbowałem.nawiązać do tamtych obrazów, ale nic z tego nie wychodziło. Znalazłem się kompletnym pacie. I wtedy w jakiś sposób pojawiły się te znaki.

Wydawało mi się, że jeżeli coś ma siłę w malarstwie, wyobraźnię to znak. Proszę pamiętać, że to był czas, kiedy przed malarstwem stawiano już znak zapytania, nasi starsi koledzy nie wystawiali już malarstwa, tylko prace multimedialne: fotografie, filmy, poszukiwali innego języka, a nam jako Gruppie zależało, żeby to jednak było malarstwo. Znaki to byli tacy świadkowie zdarzenia, przeżycia. Powstało kilkanaście obrazów. Tu na wystawie są tylko dwa, ale była to szachownica, zresztą inspoirowana miejscem, gdzie zginęła Anna Jantar, była gwiazda pięcioramienna, była gwiazda sześcioramienna, były znaki takie, jak spirala, pierścień, czy piramida. Były one drapane, tarzane, sypane piaskiem, nawet palone. Chciałem w ten sposób przebić się gdzieś głębiej, poza płaszczyznę obrazu, bo wierzyłem, że może ten fizyczny gest pomoże mi przedrzeć się gdzieś poza płąszczyznę.  A przecież ta płaszczyzna jest wszystkim, czym dysponujemy i na niej musimy zbudować wszystko.

Wpływ tych znaków na mnie był niezwykle istotny. Zacząłem malować obrazy używając szablonów. Wycinałem formy, kształty, malowałem bardzo plakatowo, przy czym rola koloru była bardzo ważna. Później przyszły czasy Gruppy i innych wydarzeń, które zmuszały do malarskich przewartościowań, działań, które odchodziły od obrazu, ale i do niego wracały. Nowy czynnik, który tworzyliśmy jako Gruppa mógł być różny – mógł to być spektakl teatralny, performance, czy jakaś akcja, ale zawsze podstawą tych działań było malowanie i tajemnica obrazu. .

Artysta opowiadał też jak to podręcznik do nauki języka rosyjskiego w republikach nierosyjskich Kraju Rad, jaki znalazł u swojej teściowej, stał się dla niego inspiracją malarską. Stworzył cykl obrazujący proste czynności, których czasownikowe określenia stanowią tytuły prac - Umywajetsia, Utirajetsia, Odiewajetsia, Stoit, Sidit, Idiot, Bieżit itd. 

Stworzył cykl obrazów o tematyce religijnej. Obserwował budowę kościoła, który zanim został ukończony, to wiernym służyła tymczasowa kaplica. Były tam warunki prymitywne, wręcz podłe, a jednak było tam miejsce na sacrum. Ten kontrast artystę zafascynował, skłonił do refleksji.

Z lat 80. pozostał Modzelewskiemu tylko jeden obraz: „Niewykorzystana możliwość wojny prewencyjnej”. Na pierwszym planie jest ułan i koń a w tle swastyka.  Inspiracją do tego obrazu była koncepcja Józefa Piłsudskiego prewencyjnego zaatakowania Niemiec po dojściu Hitlera do władzy. Czas pokazał jak przewidujący był Marszałek. Obrazu nikt nie chce kupić ze względu na budzącą odrazę swastykę. Jeden z uczestników spotkania poinformował malarza, że swastyka to nie tylko bardzo stary znak występujący w różnych kulturach, ale również element emblematu oddziałów Wojska Polskiego.

Obraz „Pies w szaliku i pies w folii” powstał pod wpływem zaobserwowanego pod sklepem obrazka. Do ogrodzenia przywiązane były dwa psy – większy miał na szyi szalik, mniejszy owinięty był folią bąbelkową. Było przedwiośnie. Pogoda była brzydka, padał deszcz, tworzyło się nieprzyjemne błoto. Malarza wzruszył widok troski właścicieli psów o ich zdrowie i komfort. Motyw psa pojawił się też na obrazie „Wolność”.

- Miałem przygotować coś na wystawę o wolności. Nie miałem pomysłu, nie wiedziałem co namalować. Aż pewnego dnia zobaczyłem w parku pieska, który biegał szczęśliwy z rozwianą grzywą, mając tył ciała oparty na dwukołowym wózeczku, jak na rydwanie. Miał sparaliżowane tylne łapki, biegał poruszając tylko przednimi łapkami i ciągnąc za sobą ten wózeczek. Chciałem jeszcze namalować nad nim powidoki Strzemińskiego, ale jakoś później zrezygnowałem z tego.

Wiele obrazów powstawało pod wpływem inspiracji światłem. Na przykład „Lewa strona. Prawa strona” pokazuje kontrast między świetlistą fasadą kościółka w Nieporęcie, ufundowanego przez Jana Kazimierza Wazę, a sąsiadującymi budynkami i drzewami – ciemnymi, ponurymi, wręcz budzącymi grozę. Ciekawość malarską wzbudza w artyście również brak światła, czyli pejzaże nocy, gdzie kolory są trudne do rozpoznania, gdzie czernie i szarości mieszają się ze sobą, a jednak zarysy elementów pejzażu się wyodrębniają.

„Nocny rybak, świt” to jeden z takich obrazów – dominuje na nim noc i nieśmiałe przebłyski brzasku nad Wisłą. Modzelewski przyznaje, że długo nie mógł sobie z tym obrazem poradzić. W końcu miał go tak dosyć, że zlał obraz wodą i powycierał szmatą. I wtedy właśnie obraz ożył, ukazał to, czego malarz poszukiwał.

Obraz „Po komunii” powstał z inspiracji sceny zaobserwowanej w czasie nabożeństwa w romańskiej kolegiacie w Czerwińsku nad Wisłą. Po komunii do nawy bocznej wchodzili ludzie pełni skupienia, rozmodleni. Do namalowania tego obrazu autor użył tylko czterech kolorów: bieli, czerni, ugru żółtego i czerwieni.

Jarosław Modzelewski omówił w ten sposób 32 swoje obrazy, z których 22 wystawione są w gorzowskim BWA. Najbardziej wstrząsająca była opowieść o tym, dlaczego w pewnym momencie zarzucił malarstwo olejne i zaczął malować temperą. W 1997 roku w swoim starym domku w Gołkowie koło Piaseczna, gdzie miał pracownię, został doszczętnie okradziony. Farby olejne były wówczas bardzo drogie, jemu skradziono wszystkie. Nie miał czym malować, a ponieważ koledzy bardzo zachwalali tempery, postanowił też spróbować. Na wyprzedaży na uczelni kupił za niewielkie pieniądze 30 kg podstawowych pigmentów i zaczął je mieszać. Spoiwem było żółtko, więc nie można było zbyt wiele farby mieszać, bo nie zużyta psuła się. Położona cienką warstwą na płótnie pięknie zasychała. Tempera – jak podkreślał artysta – jest bardzo trwała, bardziej niż olej, ale stawia też określone wymagania. Od 1997 roku Jarosław Modzelewski maluje już wyłącznie temperami żółtkowymi.

Wystawa malarstwa Jarosława Modzelewskiego czynna będzie do 20 stycznia 2013.

Dorota Frątczak

 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x