2013-09-03, Kultura
Dwa przepiękne kwartety smyczkowe zagrają na początek kolejnego sezon muzycy Royal String Quartet w Filharmonii Gorzowskiej. Zarówno afisz, jak i wykonawcy powodują, iż będzie to wydarzenie wielkiego formatu.
Pierwszy koncert sezonu wpisuje się w obchody Roku Witolda Lutosławskiego choćby przez umieszczenie na afiszu "Kwartetu smyczkowego" tego artysty. To jedyny kwartet na smyczki napisany przez wielkiego kompozytora. Powstał w 1964 roku i jest stosunkowo rzadko grywany. Ostatnio został przypomniany i wypromowany na międzynarodowej scenie przez m.in. Lutosławski Quartet Jakuba Jakowicza. Jak podkreślają krytycy, osobną wartością tego dzieła jest też fakt, iż autor opatrzył je bardzo bogatymi przypisami, swoistą legendą zawartą w partyturze, która z jednej strony może narzucać określone wykonanie, z innej otwierać dzieło na kolejne artystyczne odczytania.
Drugą kompozycją wieczoru będzie "Kwartet smyczkowy" f-dur op. 135, ostatnie dokończone dzieło, jakie wyszło spod ręki Ludviga van Beethovena. Wielki geniusz klasyki wiedeńskiej napisał je w ciągu kilku miesięcy 1826 roku, praktycznie tuż przed śmiercią. O sławie tego utworu decyduje kilka czynników - muzyczne są takie: zawarta, oszczędna kompozycja oraz pierwszy praktycznie romantyczny charakter utworu. Ponadto ten kwartet opatrzony jest legendarnymi już inskrypcjami. W pierwszej części kompozytor oznajmia - Ciężka decyzja. W następnej pojawia się pytanie: Czy tak musi być? Na które zresztą kompozytor sam sobie odpowiada dalej - Tak musi być? W liście do wydawcy sam Beethoven pisał, lekko zresztą ironicznie, że to jego ostatni utwór, z którym miał ogromne problemy. Krytycy podkreślają, że właśnie w tej kompozycji najbardziej słychać to, że autor wadzi się ze śmiercią, utwór jest Jego swoistym memento mori. I jak chce legenda, rzeczywiście kompozycja ta stała się swoistym ostatnim słowem Ludviga van Beethovena. Po ukończeniu pisania, kiedy kompozytor wracał od brata, gdzie kwartet powstała, do Wiednia, mocno się przeziębia. Głuchy geniusz, jak bywa nazywany, umiera kilka miesięcy później. Prawykonanie rzadkiej urody kompozycji nastąpiło kilka miesięcy potem, w marcu 1828 r. w Wiedniu. I od tego czasu kwartet jest w stałym repertuarze czołowych zespołów kameralnych świata.
Obie interesujące i urzekające pozycje zagra Royal String Quartet, czyli czworo polskich muzyków po Akademii Muzycznej w Warszawie, wielu kursach mistrzowskich u największych tego świata. Oryginalny i znakomicie oceniany zespół kameralny tworzą: Izabella Szałaj-Zimak - I skrzypce, Elwira Przybyłowska - II skrzypce, Marek Czech - altówka, Michał Pepol - wiolonczela. Zespół koncertował w wielu prestiżowych salach świata. Grywa bardzo szeroki repertuar, bo choćby kompozycje Ludviga van Beethovena, Grażyny Bacewicz, Witolda Lutosławskiego, Wolfganga Amadeusza Mozarta, ale i Astora Piazzoli. Zresztą za tę płytę z argentyńskimi tangami dostał Nagrodę Fryderyka 2003. Oprócz tej nagrody ma wiele innych, a wśród nich zdobytą w 2007 r. nominację do ścisłego finału prestiżowej nagrody Royal Philharmonic Society - najważniejszego brytyjskiego wyróżnienia przyznawanego od 1871 roku, jednej z najbardziej cenionych na świecie, nawet w kwestii nominacji do pierwszej trójki, jaką miał Royal String Quartet.
Koncert w piątek o 19.00, bilety w cenie 32 zł, 25 zł i 10 zł.
roch
Marszałek lubuski Marcin Jabłoński i prezydent miasta Jacek Wójcicki zaprosili Lubuszan do udziału w Święcie Województwa Lubuskiego, które odbędzie się w najbliższą sobotę, 10 maja w Gorzowie.