2014-02-14, Kultura
Po poprzednim moim tekście o Ninie Andrycz otrzymałam kilka uwag związanych z tytułem „Elegancka Dulska z lwowskim zaśpiewem”. Aktorka urodziła się w Brześciu Litewskim i mówiła bardziej z wileńskim niż lwowskim zaśpiewem. To prawda. Ale co do lwowskich lub krakowskich korzeni pani Anieli Dulskiej warto wiedzieć, że Gabriela Zapolska początkowo akcję swojej sztuki umieściła we Lwowie i tam pan Felicjan Dulski odbywał „spacer” na Wysoki Zamek. Jednak premiera sztuki odbyła się w Krakowie (1906 r.), więc autorka akcję przeniosła do Krakowa i pan Dulski chodził do Kopca Kościuszki. Gdy sztukę wystawiano w innych miastach, często przywoływano lokalne realia. W druku także przyjmowano wersję lwowską lub krakowską.
Nina Andrycz po raz pierwszy zagrała Dulską w październiku 1973 roku w Teatrze Polskim w przedstawieniu reżyserowanym przez Krystynę Meissner. W Gorzowie wystąpiła w dn. 25 kwietnia 1978 roku, a potem zagrała jeszcze cztery razy. To przedstawienie reżyserowała Stefania Domańska.
Ponieważ moje wspomnienia występów Niny Andrycz na gorzowskiej scenie były bardzo skromne, znalazłam recenzję Jana J. Dębka „Kołtun totalnie ośmieszony” z „Gazety Lubuskiej” (1978, nr 104 z 6-7 maja). Oto jej fragmenty:
W powszedniej scenerii mieszczańskiego salonu zjawia się pani Aniela Dulska. I w tym miejscu kończy się codzienność. Bo Nina Andrycz kreuje Dulską absolutnie inaczej niż przyzwyczaiła nas tradycja teatralna. (…) Nie jest jej Dulska przeraźliwym babsztylem uganiającym się z krzykiem po scenie. Żadnych takich grubych krech. Normalna kobieta – pani domu, matka dzieciom, z niewygaszonymi potrzebami uznania… W szlafroku, ale wcale nie szmatławym…
Zjawia się w salonie i wcale nie mamy wątpliwości, kto temu salonowi patronuje, kto reguluje w nim rytm życia, kto decyduje o wartościach uznawanych przez ludzi w nim żyjących. Ta Dulska od razu jest perfidnie pazerna. Nina Andrycz w budowaniu postaci umiejętnie wykorzystała to, co dzięki psychologii wiemy o współczesnych. (…)
Rozprawiła się z Anielą Dulską okrutnie. Bez grubej kreski. Postać ta zbudowana jest z niebywałą perfekcją aktorską. Samym sposobem bycia na scenie. Obecnością. Siła komiczną głosu. Przede wszystkim zaś pointowaniem sytuacji zarówno komicznych, jak i przerażających. Myślę, że kunszt aktorski Niny Andycz zasadza się na niebywałej harmonii w posługiwaniu się słowem, mimiką, gestem i grą z rekwizytem.
W zakończeniu recenzent chwali cały gorzowskie zespół: Nina Andrycz niepodzielnie opanowała scenę, ale też jej zwycięstwem jest i to, że cały spektakl grany był wspaniale. I przez wszystkich. Wielka artystka stworzyła na scenie taką atmosferę (to znaczy atmosferę ogromnych wymagań od siebie), która udzieliła się wszystkim jej partnerom.
Krystyna Kamińska
Fot. wikipedia
- Województwo lubuskie to region, z którego jesteśmy dumni, w którym warto żyć. Chcemy pokazać, jak wiele nas łączy – mówił marszałek Marcin Jabłoński otwierając Święto Województwa Lubuskiego w Gorzowie.