Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Kultura »
Agnieszki, Magdaleny, Serwacego , 13 maja 2025

„Ony” - traktat o człowieczeństwie. Ale dla kogo?

2014-04-02, Kultura

Prawdziwy problem z tymi nastolatkami. Narzekają na nich nauczyciele, sąsiedzi, nieznajomi.

medium_news_header_6992.jpg

Narzeka także teatr, bo nie ma dla nich odpowiednich sztuk. Z tych dla dzieci już wyrośli, a te dla dorosłych nie zajmują się problemami dla nich najważniejszymi.

Rozumiem więc bardzo dobrze radość dyr. Jana Tomaszewicza, gdy udało mu się dla gorzowskiego teatru pozyskać prawo do prapremiery sztuki pt. „Ony” nagrodzonej w 24. Konkursie na Sztukę Teatralną dla Dzieci i Młodzieży (2013 r.), na który nadesłano 132 sztuki. Jej autorka, Marta Guśniowska, napisała już ponad 50 sztuk dla dzieci, spośród których co najmniej 20 było wystawianych na scenach w całej Polsce (niektóre tytuły w kilku), a nawet poza granicami (Czechy, Węgry, Słowacja). Halina Waszkiel zamieściła niedawno w fachowym piśmie „Teatrze” pochwalny artykuł o teatralnych pomysłach młodej autorki z ostrzeżeniem: Jeśli dowiedzą się o Guśniowskiej specjaliści z Hollywood, uprowadzą ją do Ameryki i zaprzęgną do pisania scenariuszy filmowych w stylu „Shreka”.

Przy okazji warto wiedzieć, że Marta Guśniowska pochodzi z pobliskiego Międzyrzecza i choć w latach szkolnych w gorzowskim teatrze nie bywała (nauczyciele wozili dzieci do Poznania), to literacki debiut miała na łamach naszego „Pegaza Lubuskiego”.

Na scenę wchodzi stary człowiek. Z trudem pokonuje schody, wiszący mostek, parter baszty, czyli stanowiący scenografię cały tor przeszkód, który potem w przedstawieniu będzie pełnił rozliczne funkcje. Gdy jest u celu, zrzuca wierzchnie odzienie i staje się… chłopcem. Bartosz Bandura ma naturalną chłopięcą posturę i ruchliwość, więc tamten sztucznie przez niego wykreowany stary człowiek uchodzi w niepamięć. Chłopcu na świecie jest źle, bo tato poszedł sobie w siną dal, mama choruje, a jedyna ciotka nie chce się nim opiekować. Zostaje więc odesłany do wuja, ale wuj okazuje się zwykłym pijaczkiem, więc pani dyrektor szkoły zabiera chłopca do internatu. To jest dopiero początek. Scenicznym zabiegiem pomagającym w rozumieniu akacji są informacje o tym, kto jest kim zamieszczone na specjalnych kamizelkach. Na przykład Beata Chorążykiewicz nosi nie tylko napis: „Ciotka”, ale także „Poczta”, „Pralinka”, „Dziewczynka”, „Mysz”, Ostryga” i „Diabeł”, bo tyle gra ról. 

O ile pierwsze sceny mają jeszcze charakter realistyczny, to następne są już marzeniami chłopca. On, zagubiony i odrzucony przez bliskich, postanawia ruszyć na poszukiwanie ojca. Zupełnie nie wie, gdzie może być ojciec, więc wędruje przez światy trochę prawdziwe, a trochę wyimaginowane, ma przygody wyśnione, a także takie, które zgotowali mu ludzie. Na przykład zdobywa nieosiągalną Księżniczkę, która dołącza do niego i uczestniczy w przygodach, ale potem odchodzi i to on musi ją odnaleźć, by mogli żyć długo i szczęśliwie. Bohater staje się dorosły i ma zupełnie inne problemy niż chłopiec z początku sztuki. Nawet odnajduje własnego ojca, ale okazuje się, że tamten jest dla niego zupełnie obcy i już zwyczajnie niepotrzebny. Aż wreszcie przychodzi do nich (Chłopca i Księżniczki) szczęśliwa starość…

Wyjątkowy tekst, który posługując się baśniową symboliką, ukazuje drogę pokonywaną przez każdego z nas w poszukiwaniu siebie i własnego miejsca w świecie. (…) Piękna metafora życia, które przeżyte w sposób pełny i świadomy, pozwala pogodzić się z jego nieuchronnym końcemnapisano w uzasadnieniu przyznania nagrody.

Ciekawa jestem, jak będą przyjmowali tę sztukę nastolatkowie, bo premierowa publiczność entuzjazmu nie okazywała. Mnie nużyła ilość wymyślonych przygód oraz niezmiennie naiwnie odbieranie ich przez chłopca. Bo w inscenizacji Aliny Moś-Kerger główny bohater jest przez cały czas nastolatkiem, nie zmienia się, nie dojrzewa, nie dorośleje. Reżyserka, a za nią widzowie, dawno zapomnieli o tamtym staruszku z początku przedstawienia A przecież trzeba całkiem inaczej niż młodzi patrzeć na świat, aby zaakceptować „szczęśliwą starość”. Nastolatkowie też muszą wiedzieć, że ich punkt widzenia nie jest jedynym. I że muszą to uszanować, nawet jeśli jeszcze tego nie rozumieją. 

Marta Guśniowska przez cały czas spektaklu bawi się słowem, co sygnalizuje już w przewrotnie skonstruowanym tytule „Ony”. Z prawdziwą lubością wynajduje wyrażenia lub zwroty frazeologiczne, w których brakuje sensu, np. coś jest nie-do-rzeczne, a więc czy może być nie-do-morskie lub nie-do jeziorne? O ile taka zabawa słowem maluchów bawi, nastolatków może zaciekawić, to dla dorosłych jest świadectwem bogactwa języka. Tu – odnoszę wrażenie – że bohater o tym bogactwie nic nie wie, bo zatrzymał się na niższym szczeblu świadomości.

Autorka napisała traktat o człowieczeństwie. Duży rozmach. Reżyserka też tryska pomysłami, ale jakby obok, jakby ten filozoficzny rozmach autorki przerastał możliwości sceny teatralnej i percepcji adresatów. Próbuje ich pozyskać gorzowskimi realiami w filmowych scenkach, a przecież sztuka ma wymiar uniwersalny i sprowadzanie jej do konkretów miejsca tylko zawęża wymowę.

Prawdziwy problem z tymi nastolatkami. Są jeszcze dziećmi, a więc można do nich mówić językiem baśni, czy już dorosłymi, a więc na poważnie? Taka sztuka rodzi też problem z dorosłymi odbiorcami. Oni z kolei nie lubią obniżania poziomu ich percepcji, czyli mówienia do nich językiem dzieci.

Zachwyty dla sztuki „Ony” Marty Guśniowskiej nie zagwarantowały sukcesu teatralnej inscenizacji. W poprzednim przedstawieniu naszego teatru pt. „Nieobecni” prawie nie było słów, a powstała inscenizacyjna perełka. Sztuka teatru rządzi się swoimi prawami. Ale niezależnie od tego, czy dominuje obraz, ruch, czy słowo, współtwórcą przedstawienia jest także odbiorca. Pod warunkiem, że przyjdzie. 

Krystyna Kamińska

Marta Guśniowska „Ony”. Reżyseria i scenografia – Alina Moś-Kerger, muzyka – „The Dumplings, ruch sceniczny – Bartosz Bandura, realizacja projektów filmowych – Romuald Liszka, Marek Dziedzic. Występują: Bartosz Bandura – Ony, Joanna Ginda – Księżniczka oraz każdy w kilku rolach: Beata Chorążykiewicz, Marta Karmowska, Kamila Pietrzak-Polakiewicz, Artur Nełkowski, Jan Mierzyński i Krzysztof Tucholski. Premiera 27 marca 2014 roku. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x