Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Kultura »
Agnieszki, Magdaleny, Serwacego , 13 maja 2025

Potęga organów w gorzowskiej katedrze

2014-05-18, Kultura

Drugi dzień II Festiwalu Muzyki Współczesnej im. Wojciecha Kilara upłynął pod znakiem organów i za sprawą pana Jerzego Kukli i repertuaru sprawił, że muzyka na ten instrument kolejny raz mogła zaczarować melomanów.

medium_news_header_7477.jpg

Wydarzeniem wielkim było to, że w końcu w Gorzowie można było usłyszeć na żywo kompozycję Oliviera Messiaena, której tytuł na polski przekłada się niej więcej tak „Potęga kościoła”. I ten utwór taki był. Jednolity dźwięk organów, duże frazy muzyczne w krótkiej formie mogły być nużące, ale nie były. Dobrze zacieniony kościół, czyli katedra z punktowym światłem na piękny stary ołtarz dodawały tej muzyce odrębnych znaczeń. Bo muzyka Messiaena to teologia, to wiara, to hołd złożony wierze. A wykonanie było mistrzowskie. Frazy grane mocno, forte, przeplatały się z nieco ciszej granymi takimi samymi frazami. Jednolity w zamyśle utwór miał zwrócić uwagę słuchaczy na potęgę i moc, jakim jest ten Kościół i jakim jest ta wiara, i tak się stało. To rzadko bardzo grywana kompozycja i nie tak znana, jak inne wielkiego Francuza, wymaga trochę więcej osłuchania w organowej nowej klasyce, ale też i pokazująca, jak wielki potencjał jest ukryty w organach, które zwykle wygrywają  zupełnie inną muzykę. To kompozycja inna zupełnie aniżeli „Kwartet na zakończenie wieku”. Inna, bo porusza inne struny wrażliwości, na inne emocje skierowana.

Druga w kolejności kompozycja to „Cantata a la Polonico” Stanisława Moryty to muzyka dla melomanów gorzowskich kompletnie nowa. Bo po raz pierwszy tu wykonywana, bo też wymagająca od wykonawcy wirtuozerii. Piękna kompozycja, uwodząca urodą.

A na koniec zabrzmiała „Symfonia f moll opus 45 nr 9” Feliksa Nowowiejskiego, czyli tego kompozytora, który cały czas pozostaje nieznany i niedoceniany, a szkoda. To trzyczęściowy utwór, w którym w pierwszej części, w fudze, słychać bardzo dalekie, ale jednak odniesienia do Jana Sebastiana Bacha, do jego fug, do muzyki uznawanej za trudną. W drugiej, w scherzo, to już żywioł polski, tylko polski, bo mazurek, bo taniec polski, który tak cudnie brzmi u Chopina. I jak melomani są przyzwyczajeni do mazura w utworach na fortepian czy inny instrument, to w organach raczej nie. I przepięknie było słuchać właśnie mazura wygrywanego na tym instrumencie. Tym bardziej, że scherzo jest tak zbudowane, że motyw przewodni wraca cały czas i jest grany na dwóch manuałach.

A potem nastąpiła ostania część tej symfonii. I z wielką czułością słuchało się świetnie wygrywanych nutek, które były prostą, czytelną transpozycją z „Bogurodzicy”. Zabrzmiały one na początek trzeciej części i potem kompozycja cały czas nawraca do pierwszego polskiego hymnu, tej melodii śpiewanej przez rycerstwo polskie najpierw pod Grunwaldem, a potem też pod Wiedniem. To jedyne w sobie frazy muzyczne, które zawsze powodują, że uruchamiają się inne emocje. No i jak pięknie zagrane katedrze gorzowskiej. To piękna muzyka i bardzo dobrze, że akurat tak afisz został ułożony, że na organach Wilhelma Sauera w gorzowskiej katedrze akurat taka muzyka zabrzmiała.

Bo bardzo nowa, bo rzadko grywana, bo piękna i w mistrzowski sposób wykonana.

Renata Ochwat                                                                    

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x