2014-06-23, Kultura
Gwiazdą końca tegorocznego sezonu Filharmonii Gorzowskiej jest Irena Santor. Jedna z najjaśniejszych gwiazd polskiej sceny piosenkarskiej wystąpi wraz z filharmonikami w amfiteatrze. Jest to wspólne przedsięwzięcie FG i Miejskiego Centrum Kultury, które sezonu wcale nie kończy, o czym będziemy jeszcze pisać.
Od początku sezonu wiadomo było, że końcówka będzie oryginalna. Wraz z gorzowską orkiestrą i pod batutą maestry Moniki Wolińskiej wystąpi Irena Santor. Pierwsza dama polskiej piosenki zaśpiewa swoje najbardziej znane przeboje.
A miała być zdobniczką
Choć trudno w to uwierzyć, ale utalentowana wokalistka kształciła się na zdobniczkę szkła w szkole na Dolnym Śląsku. I tylko dzięki zapobiegliwości nauczycieli, którzy usłyszeli coś w jej głosie ostatecznie została piosenkarką. Jako pierwszy na jej głosie poznał się Zdzisław Górzyński z opery w Poznaniu, który przebywał w Polanicy Zdroju. I to właśnie jego poproszono o ocenę możliwości wokalnych Ireny, jeszcze Wiśniewskiej. I to on napisał list polecający do „Mazowsza”, a właściwie do Tadeusza Sygietyńskiego, twórcy i głównego dyrektora zespołu. Sygietyński wątpliwości co do talentów młodziutkiej wówczas wokalistki nie miał żadnych i szybko stała się ona jednym z głosów „Mazowsza”. Śpiewała tam osiem lat, od 1951 do 1959 roku. To w tym czasie poznała swojego męża Stanisława Santora, skrzypka i koncertmistrza orkiestry radiowej.
Solo i wspaniale
Kiedy rozpoczęła karierę solową, to zaczęło się szerokie i nieustające pasmo sukcesów. Irena Santor występowała bowiem z licznymi kabaretami, współpracowała z warszawską sceną muzyczną, ale przede wszystkim nagrywała szlagier za szlagierem. I jakby się tak przyjrzeć, to bardzo wiele jej piosenek koncentruje się na Warszawie, bo jak kiedyś mówiła w jednym z licznych wywiadów, Warszawa to miasto jej najbliższe.
W 2000 roku ukazała się jej niezmiernie popularna płyta „Santor Cafe”, na której znalazły się jej wersje megaprzebojów Burta Bacharacha, Michela Legranda, Edith Piaf, Charlesa Aznavoura czy Joe Dassina.
O Irenie Santor powstał film, ukazały się jej wspomnienia i choć ma już 80 lat, w co raczej trudno uwierzyć, nadal prowadzi aktywne koncertowe życie.
Na orkiestrę i głos
Piątkowy koncert, wyjątkowo w amfiteatrze zaczyna jednak kompozycje klasyczne. Na początek śliczna suita „Peer Gynt” Edvarda Griega, potem walc nr 2 Dmitrija Szostakowicza i muzyka Wojciecha Kilara do „Kroniki wypadków miłosnych” w reżyserii Andrzeja Wajdy na motywach powieści Tadeusza Konwickiego.
A potem sceną zawładnie Irena Santor. Przy fortepianie zasiądzie znany pianista Czesław Majewski. Dyryguje całością maestra Monika Wolińska.
Początek w piątek o 20.00, bilety w cenie 12 zł, w dniu koncertu 15 zł.
Renata Ochwat
Afisz piątkowego koncertu
Edvard Grieg „Suita Peer Gynt”
Dmitrij Szostakowicz „Walc nr 2”
Camille Saint-Saëns „Danse Macabre op. 40”
Wojciech Kilar temat „Witek i Alina” z filmu „Kronika wypadków miłosnych”
„Powrócisz tu”, muz. Piotr Figiel, sł. Janusz Kondratowicz
„Embarras”, muz. Jerzy Wasowski, sł. Jeremi. Przybora
„Już nie ma dzikich plaż” muz. Ryszard. Szeremeta, sł. Krzysztof Logan-Tomaszewski
„Jeszcze jeden świt”, muz. Władysław Szpilman, sł. Wojciech Młynarski
„Wakacje w Barcelonie”, muz. Seweryn Krajewski, sł. Wojciech Młynarski
„Poduszka”, muz. Czesław Majewski, sł. Jan Wołek
„Wiara, Nadzieja, Miłość”, muz. Piotr Rubik, sł. Jacek Cygan
„Tych lat nie odda nikt”, muz. Władysław Szpilman, sł. Kazimierz Winkler
„Szanowny Panie Balzak”, muz. Jerzy Derfel, sł. Wojciech Młynarski
„Ja jestem Twoja”, muz. Władysław Szpilman, sł. Tadeusz Kubiak.
- Województwo lubuskie to region, z którego jesteśmy dumni, w którym warto żyć. Chcemy pokazać, jak wiele nas łączy – mówił marszałek Marcin Jabłoński otwierając Święto Województwa Lubuskiego w Gorzowie.