2015-02-16, Kultura
Piątkowy koncert w Filharmonii Gorzowskiej rozpadł się na dwie wyraźne części. Cezurą była tradycyjna półgodzinna przerwa.
Melomani mieli niezwykłą okazję poznać szklaną harfę, czyli instrument zapomniany i obecnie raczej traktowany jako swego rodzaju ciekawostka niż faktyczny instrument koncertowy. Mistrzami gry na szklanej harfie, czyli zestawie kieliszków, z których uzyskuje się dźwięk poprzez pocieranie palcami, są państwo Anna i Arkadiusz Szafrańcowie.
Bacha to jednak na organach
Pierwszą część otworzyli państwo Szafańcowie zachwycającym „Porankiem” Edvarda Griega z „Peera Gynta”. Wykonali także „Taniec Ainitry” z tej samej opery i należy przyznać, iż była to ciekawa wersja tych bardzo znanych tematów. Potem zagrali słynną Toccatę d-moll Jana Sebastiana Bacha, i niektórych melomanów wprowadzili w niejakie zaskoczenie. Być może dlatego, że tradycyjnie ten utwór, zresztą grany łącznie z fugą, wykonywany jest na organach i już od pierwszych taktów to utwór o olbrzymiej sile rażenia. W tym wykonaniu natomiast były delikatne dźwięki, ale bardzo precyzyjnie oddane. O mieszanym odbiorze akurat tego dzieła decyduje chyba jednak przyzwyczajenie do klasycznego wykonania, bo przecież akurat ta kompozycja jest jedną z najczęściej wykonywanych dzieł Jana Sebastiana Bacha.
Afisz kieliszkowo-orkiestrowy uzupełniły jeszcze „Suita” z „Jeziora łabędziego” Piotra Czajkowskiego z najbardziej słynnym motywem „Tańca małych łabędziątek”, Taniec słowiański nr 7 Antonina Dvořaka, „Fragile” Stinga oraz kompozycja Arkadiusza Szafrańca „Songueira”.
Mieszane wykonanie, to znaczy połączenie szklanej harfy i orkiestry zachwyciło część słuchaczy, części jednak zupełnie nie przypadła do gustu. Być może za sprawą bardzo specyficznego brzmienia instrumentu zbudowanego z kieliszków, być może z przyzwyczajenia do kanonicznych wykonań, zwłaszcza takich klasyków, jak Jan Sebastian Bach.
Warto natomiast zauważyć, że na wysokości zadania stanęła i tak w pierwszej części dość poważnie zredukowana orkiestra. Ani razu bowiem nie przykryła brzmienia szklanej harfy, co nawet przy takiej redukcji było bardzo prawdopodobne.
Klasyka na wielką orkiestrę
Z gruntu inna natomiast była druga część koncertu. Na scenie bowiem pojawiła się orkiestra FG w pełnym składzie symfonicznym. Za pulpitem znów stanęła maestra Monika Wolińska i płynęła muzyka. Na początek muzycy zagrali misterną piękną suitę z baletu „Faust” Charlesa Gounoda. To zachwycająca kompozycja, która mieni się barwą i nastrojem, bo wszak ilustruje mit Fausta, poszukiwacza wiecznej młodości i jego ukochanej Małgorzaty.
Afisz zamknął „Ognisty ptak” Igora Strawińskiego. No i to już było absolutne mistrzostwo wykonania. To 22 minuty muzyki, która łączy w sobie świeżość kompozycji, ale i romantyczną frazę w typie Aleksandra Borodina. W tej kompozycji pojawiają się też motywy orientalne. To muzyczna ilustracja legendy o złym Kościeju , księciu Iwanie, Ognistym Ptaku i miłości.
Orkiestra FG w tym wykonaniu osiągnęła absolutne wyżyny. Od pierwszych taktów, czyli od piana na kontrabasy i wiolonczele, po ostatnie akordy kompozycji muzycy zachwycali tylko i udowadniali, że nie darmo mają znakomitą opinię u artystów, którzy tu goszczą. Znakomicie wypadli też soliści, słusznie wyciągnięci do oklasków przez maestrę. Pogratulować wypada i podziękować za wzruszenia.
Wieczór muzyczny zakończył bardzo miły gest, bo maestra Monika Wolińska obdarowała tym razem kwiatami widzów w pierwszym rzędzie, a to z okazji zbliżających się Walentynek, ale także w podzięce za bywanie na piątkowych koncertach. Dość dodać, że tym razem na koncert sprzedało się 100 procent biletów.
Renata Ochwat
„Toast za miłość”, piątek, 13 lutego, Orkiestra Filharmonii Gorzowskiej, GlassDuo – Anna i Arkadiusz Szafraniec, za pulpitem dyrygenckim Monika Wolińska.
- Województwo lubuskie to region, z którego jesteśmy dumni, w którym warto żyć. Chcemy pokazać, jak wiele nas łączy – mówił marszałek Marcin Jabłoński otwierając Święto Województwa Lubuskiego w Gorzowie.