2015-03-04, Kultura
Tylko trio na trzy kontrabasy było dostatecznym powodem, aby ci, co lubią muzykę, mogli pożałować, że nie było ich na spotkaniu Klubu Melomana w Filharmonii Gorzowskiej. Świetnym gościem wieczoru była maestra Monika Wolińska, która niespodziewanie pojawiła się na części wieczoru.
Ze spotkaniami w Klubie Melomana w Filharmonii Gorzowskiej jest tak, że z reguły nie bardzo wiadomo, jakie niespodzianki przygotuje uczestnikom pomysłodawca i moderator klubu, Marek Piechocki. Tym razem były dwie, a za sprawą obecności maestry Moniki Wolińskiej nawet trzy.
Cudna muzyka i na wielkie strunowe
Marek Piechocki od jakiegoś czasu awizował, że posłuchamy sobie w ramach Klubu Melomana muzyki na kontrabas, a dokładnie trzy kontrabasy w wykonaniu naszych, znaczy muzyków z Orkiestry Filharmonii Gorzowskiej. No i nadeszła w końcu ta chwila. Wtorkowe spotkanie bowiem otworzył występ tria kontrabasowego, w notacji jazzowej doublebass, w składzie (na zdjęciu od prawej) Paweł Wasilewski, lider kontrabasów Orkiestry FG, Natalia Chmurczyk i Mateusz Rzytka. Muzycy zagrali dwie części tria kontrabasowego zatytułowanego po prostu „Trio” napisanego specjalnie dla kontrabasistów Filharmoników Berlińskich przez Norberta Strobla. Nigdy wcześniej w Gorzowie nie było dane nikomu posłuchać właśnie trzech największych instrumentów strunowych tylko w takim koncertowym wydaniu. Jak słusznie zauważył pan Paweł Wasilewski, była to nie tylko prapremiera wykonania koncertowego, ale też i światowa prapremiera Tria Kontrabasowego w Gorzowie. Tym bardziej znaczącą rangę miała, bo w obecności maestry Moniki Wolińskiej, która swoich ludzi docenia i chyba lubi, kiedy takie małe składy się tworzą.
No w każdym razie, kompozycja cudna, pokazująca możliwości instrumentu, który zwykle nie jest postrzegany jako solistyczny, a jak się pokazuje, jest.
Opowieść o instrumencie
Dobrą tradycją Klubu Melomana jest i to, że muzycy opowiadają o instrumentach. Także było i tym razem. Bo można było podejść i położyć rękę na olbrzymim pudle rezonansowym. – No tak, kontrabasiści umierają na zawał serca, bo pulsacja kontrabasu jest taka, jak puls ludzkiego serca – mówił Paweł Wasilewski. A potem popłynęła opowieść o instrumencie, o jego genezie, o różnicach w budowie, o tym, że każdy kontrabas może być inny, bo nie ma kanonicznego wzoru, jak skrzypce wypracowane w pracowniach lutniczych wielkich rodów z Cremony, jak Stradivari, Guarnieri czy Amati. O strunach, smyczkach, czy raczej w tym przypadku smykach, też kilka słów było. Muzycy opowiadali o różnych szkołach gry, pokazywali, na czym one polegają, demonstrowali różnice.
Muzycy chętnie także mówili, w jakich okolicznościach sięgnęli właśnie po ten, największy ze strunowych instrument. Mówili o tym, dlaczego starają się nie grać w domach, bo nie lubią przeszkadzać sąsiadom. – Jak mieszkałem kiedyś w bloku i jak chciałem zagrać, to słychać mnie było od parteru po któreś piętro. Poza tym wolę grać w filharmonii, bo tu się mogę skupić, a w domu nie bardzo. No i nie bardzo lubię przeszkadzać sąsiadom. Zresztą ja też nie lubię, jak kto mnie przeszkadza – mówił Paweł Wasilewski.
Czas na pana Tadeusza
Drugą niespodzianką był występ pana Tadeusza Wolińskiego, gorzowskiego tenora, który zaśpiewał osiem pieśni i piosenek włoskich. Pan Tadeusz, gorzowianin, uczeń pana Eligiusza Sowy, od lat śpiewa. Do występu zaprosił go Marek Piechocki, guru Klubu. I popłynęły znane motywy.
Opowieści o muzyce
Na zakończenie spotkania Klubu nie mogło zabraknąć słowa. Tym razem Marek Piechocki opowiadał o koncercie, który odbędzie się 13 marca. Bo to doprawdy mistrzowski afisz jest. Bo zabrzmi Koncert Fortepianowy Es-dur Ferenca Liszta, muzyka romantycznego uwikłanego w dziwną przyjaźń z Robertem Wagnerem. Ale też zabrzmi Symfonia d-moll Cesara Francka. Obie kompozycje gęste, piękne.
Czas na plotki
Oczywiście i były. Bo spotkania w Klubie Melomana w FG to też i taki czas jest, że trzeba sobie poplotkować… O muzykach i kompozycjach oczywiście, tych z epoki. No i popłynęła smakowita opowieść o Franciszku Liszcie i jego polskiej… miłości, kochance, kobiecie życia, księżnej Karolinie Sayn-Wittgenstein, o innych kobietach życia się już nie dało, bo zrobiło się późno. Może za jakiś czas się uda znów o Liszcie i kobietach, ale jak maestra Monika Wolińska tak ułoży afisz, że znów nam dane będzie Liszta słuchać. Tego romantyka z daty, a tego twórcy nowej muzyki z wyborów artystycznych.
Następne spotkanie w Klubie Melomana w pierwszy wtorek kwietnia, czyli 7 będzie. No i nie dość, że muzyka na żywo będzie, to jeszcze pooglądamy sobie balet do „Święta wiosny” według Igora Strawińskiego w wykonaniu baletu Opery Lipskiej. To będzie długi i jednocześnie smakowity wieczór.
A kto nie był, niech żałuje, bo usłyszeć trio kontrabasowe, potem włączyć się w rozmowę o muzyce, nie miał okazji, a lubi muzykę, to może rzeczywiście żałować.
Renata Ochwat
- Województwo lubuskie to region, z którego jesteśmy dumni, w którym warto żyć. Chcemy pokazać, jak wiele nas łączy – mówił marszałek Marcin Jabłoński otwierając Święto Województwa Lubuskiego w Gorzowie.