2015-03-22, Kultura
Czarowny to wieczór był w sobotę w Jazz Clubie Pod Filarami, który gościł kolejny mały skład wypączkowany z orkiestry Filharmonii Gorzowskiej. Tym razem melomanów do chwil wzruszeń skłonił żeński kwartet smyczkowy Con Amabile pod kierunkiem pani Darii Krzysztoń.
- To będzie muzyka filmowa oraz rozrywkowa – informował na początek Marek Piechocki. Od lat w Jazz Clubie promował muzykę klasyczną w wydaniu solistycznym, a odkąd Filharmonia Gorzowska jest, promuje w różnych miejscach, także w Jazz Clubie małe, kameralne składy, zespoły muzyków, którzy na stałe grają w FG jako muzycy tutti, ale mają też i swoje własne kameralne projekty. I tak właśnie w sobotni wieczór w jazzowej piwnicy się wydarzyło.
Filmy i konkursy dwa
Już na początku koncertu Marek Piechocki zapowiedział, że oprócz muzycznych wzruszeń, melomanów czeka też pewnego rodzaju rozgrywka. Bo podczas koncertu wydarzy się konkurs na znajomość muzyki filmowej. I do wygrania są płyty kwartetu Con Amabile oraz książki właśnie Marka. I rzeczywiście, w pierwszej części koncertu Daria Krzysztoń ogłosiła taki konkurs. – Zagramy teraz składankę polskich melodii. Kto pierwszy przyśle do nas sms-a, wizytówki leżą na stole, to wygra naszą płytę. Druga osoba ma szansę wygrać książkę pana Marka Piechockiego. I popłynęła muzyka. Na początek był motyw z serialu „Czarne chmury”, potem był motyw główny z „Nocy i dni”, następnie przepiękna muzyka z „Polskich dróg”, a na koniec motyw przewodni z „Czterdziestolatka”.
Uruchomiły się telefony komórkowe, wielu ze słuchaczy znało i rozpoznało te melodie. Były nagrody i słowa zaskoczenia, że jak to, mnie się udało. No nie wierzę.
Ale potem był drugi konkurs, trochę bardziej skomplikowany, bo składanka z sześciu motywów. I to magia i czar był, jak na wiolinowym składzie można zagrać motywy główne z choćby „Czterech pancernych i psa”, „Stawki większej, niż życie”, „Janosika”, i innych , czyli ze świetnych polskich seriali okraszonych muzyką wielkich kompozytorów, bo choćby Jerzy Duduś Matuszkiewicz, Andrzej Kurylewicz czy Adam Walaciński. Też zostały odczytane i dobrym słowem pani Darii skomentowane.
Obój przetransponowany na skrzypce i tanga
Jednak punktami najbardziej skrzącymi się urodą muzyczną, tym czymś, co przytrzymuje, co sprawia, że ktoś, kto lubi muzykę siedzi i słucha, i ma nadzieję na więcej, były transpozycje pani Darii Krzysztoń szalenie znanych tematów, przebojów filmowych wręcz, na kwartet smyczkowy, a tak naprawdę napisanych na jeden instrument lub też na instrumenty, ale inne niż kwartet smyczkowy.
Przede wszystkim to motyw, przebój z filmu „Misja” Rolanda Joffe w kompozycji Ennio Morricone. Kompozytor napisał ten motyw na obój, był za to nominowany do Oscara. A pani Daria Krzysztoń przełożyła to na kwartet smyczkowy. I był pełen zachwyt. Taki, że na drugim bisie, Con Amabile znów ten motyw w „Misji” zagrał.
Ale i były tanga. Zabrzmiało tango „La Cucaracha”, meksykańska ludowa melodia, dziś klasyk, zresztą zagrany na pierwszy bis. Były też i inne. Wcale nie kojarzące się z kwartetem skrzypcowym.
Czar i magia
Ów czar i magia sobotniego wieczoru w Jazz Clubie Pod Filarami zdarzył się za sprawą przede wszystkim kwartetu Con Amabile w składzie: Daria Krzysztoń – I skrzypce, Katarzyna Ślemp de Sanchez – II skrzypce, Magdalena Michna – altówka i Agnieszka Lasek – wiolonczela. Ale nie byłoby czaru i magii, gdyby nie Jazz Club Pod Filarami, czyli unikatowe miejsce, gdzie jest przestrzeń na jazz przede wszystkim , jazz-rock, ale i na małe składy klasyczne, które grywają muzykę rozrywkową, ale w kanonicznym, klasycznym, wykonaniu. No i nie byłoby czaru i magii też bez Marka Piechockiego, który zna i rozpoznaje środowiska grające klasykę i umie oraz chce zaprosić je do Jazz Clubu.
Ukłony się należą wszelkim reżyserom sobotniego wydarzenia muzycznego. Muzyczki zagrały świetnie. Publiczność dopisała. Magia się zadziała. Mocna magia. I tylko trzymać kciuki należy, aby kolejne małe składy pączkujące z FG chciały się objawiać.
Miejsce jest.
Sobotni koncert gorzowskie Filary mogą sobie i powinny wpisać do kroniki wydarzeń, jako coś wybitnie interesującego. Przez muzyczki, przez repertuar, przez świetne wykonanie, przez całość wydarzenia. Magia i czar były.
Renata Ochwat
- Województwo lubuskie to region, z którego jesteśmy dumni, w którym warto żyć. Chcemy pokazać, jak wiele nas łączy – mówił marszałek Marcin Jabłoński otwierając Święto Województwa Lubuskiego w Gorzowie.