2022-10-20, Kultura
W sali gorzowskiego Teatru im. Juliusza Osterwy wystąpiła orkiestra Filary Jazz Big-Band, pod kierownictwem Bartosza Pernala, w repertuarze opartym na twórczości legendarnego Kabaretu Starszych Panów, czyli Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego.
Gościnnie z orkiestrą na scenie pojawili się między innymi profesorowie MAJ – gitarzysta Piotr Lemański i jako głos męski Leszek Dranicki. Głosem niewiasty, nawiązując do poetyki kabaretu, zaśpiewała natomiast Paulina Gołębiowska.
Koncert wzruszający i poruszający, choćby przez wspomnianą już poetykę. Te piosenki pamiętamy przecież z wykonania takich wielkich gwiazd polskiego filmu i polskiej piosenki, jak choćby Kalina Jędrusik i Bohdan Łazuka.
Pomysł na polskie piosenki w repertuarze big-bandu pojawił się już jakiś czas temu. Początkowo pojawiały się jako polskie rodzynki wśród dominujących amerykańskich standardów jazzowych, ale już w kwietniu tego roku na szacowne urodziny gorzowskiej mekki jazzu mogliśmy usłyszeć ich więcej. Podobnie latem na scenie Dobry Wieczór Gorzów. Teraz cały, ponadgodzinny program, od pierwszej nuty do ostatniego akordu – to była polska muzyka i polska mowa, i to jaka!
Tu wyjaśniam, skąd tytuł tego krótkiego felietonu. Otóż gościł z przelotną wizytą w Gorzowie zaprzyjaźniony Kanadyjczyk, człowiek bywały w świecie, także tym muzycznym, którego zabrałem na koncert, bo bardzo chciał. Przyznam, że miałem prowincjonalne obawy, czy założona przez entuzjastów, ale w końcu niezawodowa orkiestra wytrzyma porównanie z orkiestrami, dajmy na to, z Broadwayu. Obawy miałem, przyznam od razu, bardzo umiarkowane, bo obserwuję uważnie fenomenalny rozwój big-bandu od momentu jego pojawienia się Pod Filarami i objęcia nad nim pieczy przez Bogusia Dziekańskiego i opieki artystycznej przez Bartka Pernala i Marka Konarskiego. O całej tej historii nie będę ponownie Państwa zanudzał, można zajrzeć na kwietniowe strony Echa Gorzowa, gdzie szczegółowo ją opisałem przy okazji zapowiedzi wspomnianego jubileuszu 40 + 2 gorzowskich Filarów.
Ale wracając do tytułu, po koncercie, wśród innych uwag mojego gościa zza Wielkiej Wody, padły właśnie te dwa tytułowe słowa: „światowy poziom!”. Ja wiem, bo znamy się od lat i jesteśmy ludźmi dojrzałymi, niełatwo wpadającymi w chwilową egzaltację, że te słowa nie znaczą, że to najlepsza orkiestra na świecie ani że to absolutna czołówka. Znamy proporcje. Ale to znaczy, że gdziekolwiek na świecie zagrałby nasz big-band, to nie będzie wstydu, będzie się podobało, będzie profesjonalnie. To bardzo ważna opinia, bo FJBB dotąd gra głównie w Gorzowie i nie przeszedł jeszcze poważnej konfrontacji z inną publicznością, z innymi zespołami. Moim zdaniem właśnie nadszedł odpowiedni moment w rozwoju orkiestry, żeby wyruszyć w ten wielki świat.
To oczywiście wymaga wsparcia, bo samym entuzjazmem takiego dużego przedsięwzięcia nie da się prowadzić. Jestem pewien, że zarówno ze strony miasta, jak i gościnnego Jazz Clubu „Pod Filarami” nikt tego wsparcia nie odmówi.
Marek Demidowicz
Fot. Jazz Club Pod Filarami
Okrągłą rocznicę 90 lat obchodzi Ewa Mazur - od zawsze związana z gorzowską kulturą. W okolicznościowym spotkaniu, które już za nami, udział wzięli byli pracownicy różnych instytucji.