Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Kultura »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

Przede wszystkim poczucie bycia w dobrym towarzystwie

2015-01-05, Kultura

Z Ireneuszem Krzysztofem Szmidtem, prezesem Oddziału w Gorzowie Związku Literatów Polskich, rozmawia Krystyna Kamińska

medium_news_header_9944.jpg
Prezes Ireneusz Krzysztof Szmidt z butelką wina sprezentowaną przez właściciela winnicy, pisarza z Zielonej Góry Alfreda Siateckiego. Na etykiecie jego portret. 

- W końcu minionego roku gorzowski Oddział Związku Literatów Polskich obchodził 10-lecie. Już jubileusz, choć nieduży.

- To jubileusz Oddziału, a nie literatury w Gorzowie. W pierwszych latach powojennego miasta ważniejsze niż literatura było tworzenie nowego życia poniemieckiego Landsbergu. Wśród ludzi tu przybywających, tych delegowanych do rządzenia, ale i tych zwykłych, z kresowych wsi i małych miasteczek, którzy zamieszkali w Gorzowie, znaleźli się również autorzy prac literackich. Najważniejszym był bez wątpienia Włodzimierz Korsak, pisarz z ugruntowaną przed wojną pozycją, członek Związku Literatów Polskich od 1929 r., Główny Łowczy II Rzeczpospolitej, autor powieści podróżniczo-przyrodniczych  i słynnego dzieła „Rok myśliwego”, który do tworzącej się społeczności wniósł kulturę szlachecką dalekich kresów i zamiłowanie do przyrody. Z tamtych lat warto jeszcze zachować w pamięci wiersze Janiny Jaczewskiej i powieść Natalii Bukowieckiej-Kruszonowej „Rubież”, wtedy drukowaną na łamach „Głosu Wielkopolskiego”, w której pokazała pierwszy rok polskiego Gorzowa.

- Rok 1950 przyniósł gorzowskiej kulturze wiele niekorzystnych zmian. Utworzenie nowego województwa z siedzibą władz w Zielonej Górze spowodowało zmianę miejsca zamieszkania wielu ambitnych osób. Janina Jaczewska wyjechała do Zielonej Góry, państwo Kruszonowie przenieśli się do Warszawy.

- Pozostał Włodzimierz Korsak, który jednak coraz bardziej zaszywał się w gorzowskich lasach, tam szukając spokoju od obcej mu i wrogiej socrealistycznej polityki kulturalnej, piętnującej jego szlacheckie pochodzenie i gusty.

- Pozytywne zmiany w polityce przyniósł rok 1956.

- Do Gorzowa literackie impulsy przyszły z Zielonej Góry. Tam w 1957 r. utworzono Lubuskie Towarzystwo Kultury, z którego inspiracji nastąpiło wielkie ożywienie na wielu płaszczyznach życia kulturalnego. Dla literatury ważne były pierwsze książki poetów mieszkających na Ziemi Lubuskiej, w tym także w Gorzowie. Odkryciem połowy lat 50. była Papusza, cygańska poetka, która choć nie uczestniczyła w życiu literackim regionu, była ceniona jako samorodny talent poetycki. W 1956 r. „Pieśni Papuszy” w tłumaczeniu Jerzego Ficowskiego wydało wrocławskie Ossolineum, co było formą szczególnej nobilitacji. Papusza otrzymywała nagrody państwowe i regionalne, ale swoje monologi poetyckie wygłaszała w parku. Wróżyła i żyła życiem Cyganki.

- Obok Papuszy ceniona była wówczas także Irena DowgielewiczPoetka i powieściopisarka, która rozpoczęła swoją twórczość na przełomie lat 50. i 60., a tworzyła w zaciszu domowym. „Od debiutu prozatorskiego Ireny Dowgielewicz w 1962 r. zaczęła się historia tej dziedziny pisarstwa na Środkowym Nadodrzu” – napisał ceniony krytyk Henryk Bereza, a Henryk Ankiewicz obrazowo określił: „Pierwsza spośród pisarzy tworzących na Ziemi Lubuskiej weszła głównymi drzwiami do salonów powojennej literatury polskiej”.  W 1957 r. debiutował, a w 1959 r. wydał pierwszy tom poezji Zdzisław Morawski.

 - Tak. Pani Ireny, nie zdążyłem, niestety poznać. Znam – z opowieści jej przyjaciół i lektury – zwłaszcza jako poetkę. Zdzisława poznałem na początku lat osiemdziesiątych na studyjnym kursie pisania scenariuszy filmowych zorganizowanym przez Instytut Sztuki Polskiej w Warszawie. Spotykałem się z nim także później w Szczecinie na zebraniach i po… tamtejszego Oddziału ZLP i w Gorzowie, gdy już tu zamieszkałem.  To najbardziej znany gorzowski poeta, człowiek, który swoim temperamentem i zdolnościami oratorsko-recytatorskimi odciskał bardzo silne piętno na całym życiu kulturalnym miasta i regionu. Nie bez przyczyny przylgnęło do niego określenie „Gorzowski Książę”, a później „Książę Poetów”. Zdzisław Morawski stworzył nową teorię poetycką, odcinał się od wiązania poezji ze światem przeżyć duchowych. Zdzisław Morawski należał, obok Korsaka, do tzw. statutowej szóstki założycielskiej lubuskiego Oddziału Związku Literatów Polskich, którego inauguracyjne zebranie w dniu 4 listopada 1961 r. było wielkim wydarzeniem w Zielonej Górze. Nie mogę tu pominąć, że ogromną zasługą Zdzisława Morawskiego była piecza nad młodymi poetami. To on od razu poznał się na talentach Stanisławy Plewińskiej , która od 1985 do 2006 r. miała status członka-kandydata ZLP, a w poczet członków rzeczywistych przyjęta została w 2007 r. już za mojej kadencji i Kazimierza Furmana, który był członkiem rzeczywistym od 2004 r.

- Ze wspomnień z tamtych lat wynika, że w Gorzowie tętniło prawdziwe życie literackie.

- Też mogę to potwierdzić, jako ówczesny obserwator życia literackiego kraju i regionu Pomorza Zachodniego i uczestnik większości  młodo-literackich festiwali i zjazdów pisarzy żyjących na terenach ziem odzyskanych. Na przełomie lat 60. i 70. ujawniła się i tu grupa młodych piszących, najczęściej urodzonych jeszcze przed wojną, ale ukształtowanych już w powojennej, socjalistycznej rzeczywistości. Złączył ich Korespondencyjny Klub Młodych Pisarzy. Takie kluby działały w całej Polsce przy Związku Młodzieży Wiejskiej, a w Gorzowie ton im nadawał utalentowany pisarz Zygmunt Trziszka. Klub wydał pierwsze gorzowskie pismo literackie – „Nadwarcie” jako dodatek do gazety zakładowej „Stilon Gorzowski”. Ta erupcja literacka trwała krótko, bo Trziszkę, jako młodego zdolnego, porwano szybko najpierw do Zielonej Góry, a potem do Warszawy, jednak echa fermentu pozostały. W klubie MPiK zrodził się legendarny „Stolik nr 1”, który miał duże znaczenie dla kultury Gorzowa w ogóle. Na porannej kawie w klubie MPiK zbierali się wszyscy, którzy w latach 70. mieli ambicję tworzenia w mieście wyższej kultury. Z inicjatywy „stolikowców” powstało pismo „Ziemia Gorzowska”, które ukazywało się wtedy jako jednodniówka. Jednym z czołowych bywalców „Stolika nr 1” był Zdzisław Morawski.

- Lata 60. i 70. to bardzo trudny okres dla regionalnych inicjatyw wydawniczych.

- W czasach reglamentacji papieru trzeba było uzyskiwać zgodę władz centralnych na prawo do opublikowania, a o treściowej zawartości książki lub pisma decydował miejscowy cenzor. W tych warunkach od 1971 do 1978 r., gdy pismo przekształciło się w miesięcznik Gorzowskiego Towarzystwa Kultury, wydano 21 numerów „Ziemi Gorzowskiej” Swoje utwory publikowali tam: Zdzisław Morawski, Florian Nowicki, Mieczysław Miszkin, Kazimierz Wachnowicz, Tadeusz Szyfer, Romuald Liszka, Teresa Wilczyk, Maria Przybylak, Beata Ananiewicz-Szmidt, Wincenty Zdzitowiecki, Wojciech Sroczyński, Kazimierz Furman. Publikował także Janusz Olczak, przez powojenną młodość związany ze Skwierzyną, ale swoim temperamentem literackim obecny także w gorzowskiej kulturze.

- Nadszedł 1975 rok, powstało województwo gorzowskie i nieco później Gorzowskie Towarzystwo Kultury, które z ogromnym trudem, ale systematycznie wydawało książki literackie. 

- Trwałym dorobkiem GTK są książki wydane w Bibliotece Literackiej GTK i w Bibliotece Regionalnej GTK. W pierwszej ukazywały się głównie tomiki poezji, w tym wielu debiutantów, w drugiej – prace dotyczące historii regionu. Na podkreślenie zasługuje pierwsza gorzowska antologia poetycka pt. „Nauka tańca”. Spośród wydanych 30 książek literackich za najważniejszy debiut uznano książkę „Nim dojdę” Elżbiety Skorupskiej, obecnie pani rektor PWSZ. GTK organizowało także sesje literackie, inspirowało różne formy upamiętnienia pisarzy.

- W tamtych latach z Gorzowem związało się kilku innych członków Związku Literatów Polskich.

- Od schyłku lat 50. współtworzył krajobraz literacki Gorzowa Florian Nowicki, który twórczo przetwarzał swoje doświadczenia wojenne i powojenne. Jego książka „Najkrótszą drogą” przetłumaczona na język rosyjski ukazała się – podobno – w nakładzie 300 tysięcy egzemplarzy. Dla nas są to wielkości niepojęte. Wiadomość, że został członkiem ZLP, nadeszła z Warszawy w dniu jego śmierci 25 czerwca 1986 r. Równie ważne były jego dokonania organizatorskie, gdy najpierw jako redaktor pierwszego pisma gorzowskiego – „Stilonu”, a później prezes Gorzowskiego Towarzystwa Kultury wspierał młodych zdolnych, wprowadzając ich utwory na łamy pism lub do książek wydawanych przez GTK. Do Gorzowa przeniósł się na stałe laureat nagrody Ministerstwa Kultury i Sztuki za całokształt twórczości, członek ZLP od 1971 r., Witold Niedźwiecki, prozaik o ugruntowanej pozycji, który w 1978 r. podjął tu pracę jako redaktor naczelny pisma „Rolnicza Warta”. Z redakcją tygodnika „Ziemia Gorzowska” od 1980 r. związał się na wiele lat inny prozaik – Bronisław Słomka, członek ZLP od 1969 r. przynależący do Oddziału w Szczecinie. W gronie później przyjętych do ZLP  mieszkali i tworzyli w Gorzowie dwaj utalentowani satyrycy, aforyści i fraszkopisarze: Jan Gross i Tadeusz Szyfer.

- Dla gorzowskiego życia literackiego ważne było powołanie w 1981 r. Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury.

- W RSTK jako pierwsza zaczęła działać sekcja literacka. Na jej czele stanęła Maria Przybylak, do ZLP przyjęta po czteroletnim kandydackim stażu dopiero w 2004 r. Obok niej najsilniejszą osobowością był poeta-robotnik, Kazimierz Jankowski, członek ZLP od 1993 r. – zdobywca I nagrody w ogólnopolskim konkursie na pamiętniki robotników. Jego kontrowersyjna powieść „Oaza niepokornych” do dziś czeka na zwolnienie do druku przez wdowę po nim, właścicielkę praw autorskich. Barbara Trawińska, też wywodząca się z tego środowiska, odeszła od niego po przyjęciu do ZLP w r. 1994. Z RSTK wywodzi się wielu utalentowanych poetów, m.in. Krystyna Caban, Łucja Fice i Roman Habdas - od kilku lat członkowie rzeczywiści ZLP oraz Maria Borcz i Ferdynand Głodzik. 

- W tym stowarzyszeniu przywiązuje się dużą wagę do doskonalenia warsztatu.

- Na corocznych warsztatach sekcji literackiej w Garbiczu konsultantami bywali tak znani pisarze, jak: Andrzej K. Waśkiewicz, Józef Lenart, Janusz Koniusz, Nikos Chadzinikolau, Roman Śliwonik, Marek Wawrzkiewicz, Leszek Żuliński, którzy adeptom pióra zawsze służyli życzliwą pomocą. Sekcja ta działa do dziś, a przez minione lata związanych z nią było ponad 80 osób.

- Kolejne duże zmiany, istotne także dla literatury, przyniósł rok 1989.

- Papier przestał być limitowany, skończyły się ograniczenia związane z koniecznością uzyskania zgody cenzury na wydawanie pism i książek. Poligrafia stała się jedną z najszybciej rozwijających się dziedzin gospodarki. Łatwość publikacji rodzi jednak szereg utrudnień. Choć koszt wydania książki nie jest taki duży, to jednak chętnych na wspieranie literackich dokonań mamy niewielu. System dystrybucji książek rodzi trudności z dotarciem do czytelnika. W zasadzie sprzedaje się to, co oferuje Empik, książki z mniejszych ośrodków nie mają szansy. Systematycznie zmniejsza się krąg odbiorców. Tracą rangę związki i stowarzyszenia twórcze.

- Ale zaczęły rodzić się oddolne inicjatywy prywatne.

- Od 1994 r. do 2008 roku razem prowadziliśmy Wydawnictwo Artystyczno-Graficzne „Arsenał”. W tym czasie przez 5 lat wydawaliśmy miesięcznik „Arsenał Gorzowski”, w którym prezentowaliśmy życie kulturalnego miasta, publikowaliśmy wiersze poetów uznanych już i debiutantów, małą prozę oraz publicystykę opiniotwórczą. W ramach Biblioteki Literackiej Arsenału ukazało się 21 książek, w tym 10 tomików wierszy, 7 książek prozatorskich i 4 antologie. Przez blisko 15 lat funkcjonowania wydawnictwo „Arsenał” wydało 99 różnych książek związanych z regionem gorzowskim oraz kilku tytułów prasowych.

- Do 2004 roku gorzowscy członkowie ZLP należeli do Oddziału w Zielonej Górze.

- Nawet byłem wiceprezesem tego Oddziału. Widziałem jednak, jak ta struktura ogranicza nasze, gorzowskie działania, a o częste kontakty ze środowiskiem zielonogórskim było trudno choćby tylko ze względu na odległość i komunikację. Zacząłem myśleć o oddzieleniu się, a pierwszym krokiem do tego było pozyskania akceptacji władz zielonogórskiego Oddziału. Przyznaję, że uzyskałem ją szybko i odtąd żyjemy zawsze w dużej przyjaźni. Po prostu taki podział był logiczną koniecznością.

- Nadszedł czas, aby powołać autonomiczny Oddział.

- Statut ZLP określa, że można powołać Oddział, gdy wejdzie w jego skład co najmniej 6 członków. Nas było więcej. Grupę założycielską stanowili członkowie zwyczajni: Barbara Trawińska, Maria Przybylak, Jan Gross, Witold Niedźwiecki, Bronisław Słomka, Ireneusz Krzysztof Szmidt i Tadeusz Szyfer oraz nowo przyjęci do ZLP w 2003-2004 roku Marek Grewling, Ludwik Lipnicki , Kazimierz Furman i Jerzy Gąsiorek. Na nasz wniosek Zarząd Główny ZLP powołał gorzowski Oddział jako 22. w Polsce. Inauguracja działalności miała miejsce w sali kominkowej WiMBP 18 grudnia 2004 r. z udziałem przedstawicieli wojewódzkich i miejskich władz samorządowych oraz prezesa Zarządu Głównego ZLP Marka Wawrzkiewicza. Wcześniej, 6 grudnia, odbyły się pierwsze wybory Zarządu Oddziału, w skład którego wówczas weszli: ja jako prezes, Tadeusz Szyfer – wiceprezes i Kazimierz Furman – członek bez funkcji. Dyrektor WiMBP Edward J. Jaworski zadeklarował pełną i bezinteresowną pomoc organizacyjną przy funkcjonowaniu Oddziału. Postanowiono, że biuro i siedziba Oddziału będą umiejscowione w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gorzowie przy ul. Wł. Sikorskiego 107. Także samorządy miasta i województwa zadeklarowały pomoc dla wreszcie zorganizowanego środowiska literackiego, obiecały wsparcie finansowe dla twórczych i upowszechnieniowych inicjatyw ZLP. Życzliwość dyrektora Jaworskiego odczuwamy do dziś.

- Wszystkie spotkania literatów odbywają się w siedzibie biblioteki.

- Konkretnie w Salonie Literackim, czyli parterze w sala nr 8, gdzie na głównej ścianie wiszą kolorowe karykatury niemal całego środowiska pisarskiego Gorzowa rysowane piórkiem i pędzelkiem artysty-przyjaciela pisarzy Zbigniewa Olchowika. W centralnym holu stoją popiersia Papuszy, Ireny Dowgielewicz, Zdzisława Morawskiego, Kazika Furmana z białym szalem wokół szyi oraz modele pomników Furmana i Papuszy, a odlew z brązu jej pomnika stoi przy szklanej elewacji książnicy Herberta w Parku Róż, blisko miejsca po ławeczce, na której cygańska poetka wróżyła gorzowianom, wśród nich Zdzisławowi Morawskiemu.

- Kto może zostać członkiem Związku Literatów Polskich?

- Osoba tym zainteresowana musi złożyć wniosek, do którego powinna dołączyć co najmniej trzy wydane tomiki poezji lub dwie książki prozatorskie oraz rekomendację swojego Oddziału. Z wnioskiem i książkami zapoznaje się Komisja Weryfikacyjna ZLP, jej członkowie wydają opinie o książkach, które są podstawą do akceptacji wniosku lub odrzucenia.

- Trzy książki poetyckie lub dwie prozatorskie to wcale niemało.

- W „Arsenale” wydawaliśmy kolejne książki Marka Grewlinga i Ludwika Lipnickiego, którzy na ich podstawie zostali przyjęci w 2003 roku oraz Kazimierz Furman i Jerzy Gąsiorek w 2004. Teraz staram się tak mobilizować adeptów, aby przygotowywali kolejne książki, a tym samym spełniali wymóg ich ilości i oczywiście – jakości.

- Organem prasowym Oddziału jest „Pegaz Lubuski”, którego jesteś redaktorem naczelnym. 

- „Pegaz Lubuski” wydajemy od maja 2003 roku, a więc trochę wcześniej niż istnieje Oddział. Ukazało się 59 numerów. Współwydawcą jest WiMBP im. Zb. Herberta, która przyjęła wszystkie zadania organizacyjne i finansowe, natomiast redakcja, której szefuję, odpowiada za dobór artykułów do druku. Od początku pismo miało i ma charakter warsztatowy. Jest przeznaczone dla środowiska literackiego z północnej części lubuskiego i z pożytkiem dla jego rozwoju utrzymało ten charakter do dzisiaj, choć wyjątkowo udziela swoich łamów pisarzom „zza miedzy”, a nawet z dalszych stron kraju. Od początku było skromne pod względem edytorsko-graficznym, ale bogate w treść i żywe. Może być czytane w wersji papierowej (300 egz. nakładu) i online na portalu www.wimbp.gorzow.pl, a ostatnio także na www.zlp-gorzów.cba.pl, www.literaci.eu, gdzie w formacie PDF są dostępne bezpłatnie wszystkie numery. Każdy czytelnik może sobie „Pegaza” wydrukować w domu. Dzięki łatwej ścieżce druku starsi poeci zaczęli czyścić szuflady, a młodzi, egzystujący dotąd w portalach internetowych, też się przekonali do tej formy obecności. W prawie każdym numerze jest kolumna debiutów, miejsce na nowe wiersze poetów, opowiadania, szkice i felietony oraz kilka kolumn recenzji nowych książek autorów gorzowskich. Środowisko literackie Gorzowa zaczęło krzepnąć.

- Kolejny krok to „Biblioteka Pegaza Lubuskiego”.

- Książki w tej serii zaczęły się ukazywać w 2005 r. Przez blisko 10 lat wydaliśmy 65 książek autorów związanych z Gorzowem i regionem gorzowskim, w tym kilka antologii. Możemy je opracowywać i drukować głównie dzięki dotacjom z budżetu Miasta Gorzowa pozyskiwanym w konkursie ofert dla organizacji pozarządowych, czasem z budżetów sąsiednich miast i gmin, jeśli autorzy mieszkali na ich terenie, niekiedy pomagają nam osoby prywatne lub firmy przyjazne autorom. Często autorzy wspomagają ten fundusz wkładem własnym, przeznaczając na ten cel otrzymywane stypendia twórcze, nagrody w konkursach lub honoraria za czytanie ich książek w Radiu Zachód.

- Które z książek naszych autorów oceniane są najwyżej?

- Co roku odbywa się konkurs o Lubuski Wawrzyn Literacki za najlepszą książkę literacką wydaną w minionym roku w województwie lubuskim. Główne Lubuskie Wawrzyny otrzymały w tym czasie książki pisarzy i poetów gorzowskich: Witolda Niedźwieckiego (2004), Ireneusza K. Szmidta (2005), Henryka Wawrzyńca Kordonia (2006), Ludwika Lipnickiego (2007), Karola Graczyka (2008), Marka Lobo Wojciechowskiego (2009), Beaty Patrycji Klary (2011) i pośmiertnie „Rzecz o dorzeczności” Zdzisława Morawskiego (2013). To laureaci, ale wyróżnieniem jest także sama nominacja, a wśród nieminowanych byli: Marek Piechocki, Teresa Borkowska, Irena Zielińska, Agnieszka Kopaczyńska-Moskaluk i Beata Igielska.  Do zauważonych zaliczyć trzeba także książki Małgorzaty Prusińskiej (2005), Agnieszki Moroz (2006) i Alicji Łukasik (2011), które otrzymały od Kapituły Lubuskiego Wawrzynu Literackiego wyróżnienia za najlepsze debiuty w poszczególnych latach. Przy wyliczaniu sukcesów nie mogę pominąć autorki poczytnych powieści – Małgorzaty Żytkowiak, której książki drukuje renomowane krajowe wydawnictwo Prószyński i spółka. 

- Każda promocja „Pegaza Lubuskiego” gromadzi nie tylko autorów, ale także wielu sympatyków i członków ich rodzin.

- Traktujemy te promocje jako otwarte zebrania naszego związku twórczego, gdyż wśród gości upatrujemy wiernych nam czytelników i potencjalnych związkowych koleżanek i kolegów. Prezentujemy wtedy autorów właśnie wydanych książek, a autorzy wierszy lub innych krótszych form czytają swoje utwory, zawsze jest także krótkie przedstawienie innych książek – naszych lub o nas. Zależy nam, aby autorzy byli rozpoznawalni, aby nie ograniczali się tylko do pisania, ale także dzielili się swoimi sądami.

- Ile osób liczy obecnie gorzowski Oddział i gdzie – poza Gorzowem – oni mieszkaj  

- Mimo bolesnych strat, bo Pegaz zaniósł na niebieski Parnas w ostatnich latach Marię Przybylak, Bronka Słomkę, Kazia Furmana, Jana Grossa, jest nas obecnie 27. Rzeczywiście nie wszyscy mieszkają w Gorzowie. Dwoje zagranicą: Joanna Ziembińska w Sztokholmie i Jurek Grodek we Writzen, blisko Kostrzyna, ale po niemieckiej stronie. Podobno także Karolem Parno-Gierlińskim opiekuje się rodzina w Berlinie. Karol Graczyk wyjechał do Torunia. Bliżej mieszkają: Marek Grewling dojeżdża z Babimostu, Małgorzata Żytkowiak z Barlinka, Władysław Łazuka z Choszczna. Edward Diłanian mieszka w Sulęcinie, Irena Zielińska w Międzyrzeczu, Jerzy Alski w Myśliborzu, Ludwik Lipnicki w Drezdenku, Henryk Wawrzyniec Kordoń w Lubikowie, Beata Igielska w Skwierzynie. Mamy swoich przedstawicieli w całym regionie.

- Wylicz, proszę, jeszcze gorzowian.

- W samym Gorzowie jest nas 14. Ze względu na wiek i stan zdrowia dwie poetki Stanisława Plewińska i Barbara Trawińska od jakiegoś czasu nie biorą już udziału w naszym życiu literackim. Tych twórczo aktywnych podam w kolejności alfabetycznej: Teresa Borkowska, Krystyna Caban, Łucja Fice, Jerzy Gąsiorek (Gąsior), Roman Habdas, Agnieszka Kopaczyńska-Moskaluk, Zygmunt Marek Piechocki, Aldona Robak, Elżbieta Skorupska-Raczyńska, Anna Strzelec, Tadeusz Szyfer i ja. Mam nadzieję, że niebawem dołączą do nich następni: Agnieszka Moroz, Maria Borcz i Ferdynand Głodzik. Wszyscy oni spełniają kryteria wymagane przez Komisję Kwalifikacyjną przy Zarządzie Głównym ZLP. Zarząd gorzowskiego Oddziału ZLP obecnie stanowią: ja jestem prezesem, Marek Grewling – wiceprezesem, Krystyna Caban – skarbnikiem a członkami Zarządu: Jerzy Gąsiorek i Roman Habdas.

- Co daje przynależność do ZLP?

- Przede wszystkim poczucie bycia w dobrym towarzystwie. Związek Literatów Polskich zakładał Stefan Żeromski, a później jego członkami byli wszyscy wybitni polscy literaci. Także pewność daną przez Komisję Kwalifikacyjną, że to co napisałem ma wartość literacką. Skończyły się czasy, kiedy przynależność do organizacji twórczej dawała jakieś nadzwyczajne przywileje. Bo chyba za taki nie można uznać znaczka do marynarki z logo ZLP, jaki otrzymali wszyscy nasi członkowie z okazji jubileuszu. Pewnym wyróżnieniem jest też pierwszeństwo w dofinansowaniu wydania książki, jeśli Związek uzyska takie fundusze, albo uczestnictwo w finalizowanym właśnie almanachu poetów i pisarzy z okazji jubileuszu gorzowskiego Oddziału. Nikt już nie nakłada na pisarza funkcji publicznych, jak to było w dawnej polskiej literaturze. Teraz twórczość literacka, a szczególnie poetycka, jest formą wyrażenia osobowości autora. A im więcej czytelników zaakceptuje jego punkt widzenia lub sposób odczuwania, tym bardziej mu będzie przyjemnie. Nic więcej. Ale to w żadnym stopniu nie zależy od bycia członkiem ZLP lub nie. Nie wszyscy chcą gdziekolwiek przynależeć i zawsze im wolno nie być zrzeszonym. W literackim środowisku Gorzowa także są tacy. Również odbywa się sporo literackich zdarzeń bez udziału Związku.

- Na przykład jakich?

- Spotkania w klubie „Na Zapiecku w ZUO”, cykl „Potyczki Literackie” w pubie „Łubudubu”, nawet 15 lat Klubu Poetów Okrągłego Stołu w Grodzkim Domu Kultury jest dorobkiem GDK, a z ZLP wiąże go tylko moja osoba, bo moderuję tam zajęcia. Mamy festiwal literacki „Furmanka” organizowany przez Agnieszkę Kopaczyńską-Moskaluk i Beatę Patrycję Klary. O ważnej roli RSTK już mówiłem. W WiMBP są organizowane spotkania z pisarzami i promocje książek, a także Ogólnopolski Konkurs Literacki im. Zdzisława Morawskiego, w filiach spotkania autorskie, dyskusje o książkach i wystawy. Coraz większą popularność zdobywają wieczory czytania utworów z okazji różnych jubileuszy literackich organizowane przez Beatę Klary. W moim odczuciu jest takich zdarzeń sporo.  

- Jak obchodziliście swój jubileusz?

- Odbyło się specjalne zebranie członków, zamknięte, a później uroczysta promocja 59. numeru „Pegaza”. Nasi członkowie dostali srebrne znaczki, o których już mówiłem, biblioteka ufundowała nam wielki tort, a przyjaciele z Zielonej Góry przywieźli życzenia razem z ich najnowszymi książkami oraz butelką wina z winnicy pisarza Alfreda Siateckiego. Mnie ogromnie ucieszyła obecność zielonogórskiej delegacji z prezesem Eugeniuszem Kurzawą na czele, co oznacza, że mimo podziału są naszymi przyjaciółmi. Bardzo było mi również miło, że na tę uroczystość przyszło wielu naszych przyjaciół, nie pisarzy, a tylko czytelników. Dziękuję.

- Czego życzyć Oddziałowi?

- Następnych książek i rzeszy nowych czytelników. I żeby książki mogły być dalej wydawane i dofinansowywane  z budżetu miasta.

- Dziękuję za rozmowę.

 Fot. Kazimierz Ligocki

                                                                                             

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x