Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Kultura »
Jaropełka, Marii, Niny , 3 maja 2024

Następcy idą za mistrzami

2014-06-21, Kultura

Dwoje młodych dyrygentów poprowadziło w piątkowy wieczór orkiestrę Filharmonii Gorzowskiej. To efekt udanej współpracy gorzowskiej instytucji z Uniwersytetem Muzycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie.

medium_news_header_7872.jpg

To nie pierwszy raz, kiedy studenci, a właściwie dyplomanci warszawskiego uniwersytetu właśnie w Gorzowie demonstrują efekty swoich studiów. I nie jest żadną tajemnicą, że dzieje się tak za sprawą maestry dr hab. Moniki Wolińskiej, wykładowczyni warszawskiej uczelni, na co dzień też głównej dyrygentki i twórczyni linii programowej FG za ostatni sezon. Tym razem swoją sztukę zaprezentowało dwoje młodych artystów, a wybitnie pomogła im w tym orkiestra FG, zresztą niewiele starsza od dyplomantów.

Obój na początek

Piątkowy koncert otworzył niezwykły koncert na obój w stroju d-moll Alessandro Marcello, czyli włoska barokowa kompozycja. Wartością samą w sobie była kompozycja mało znanego twórcy. Partię solową zagrał, wyśmienicie zresztą, muzyk FG Mateusz Malina. Trzyczęściowy utwór zabrzmiał śpiewnie, lekko, choć troszkę wyzwań przed wykonawcą stawiał. Szczególne wrażenie zrobiła druga część, liryczne Adagio. Podziwiać należy fantastyczny dialog między solistą a orkiestrą oraz znakomite poprowadzenie całości. Bo za pulpitem stanął Klemens Starybrat, właśnie dyplomant warszawskiej uczelni.

W oszczędny, bardzo skondensowany sposób prowadził całość. Efekt był zaskakująco dobry. A koledzy z orkiestry nagrodzili solistę dodatkowymi brawami, co raczej rzadko się zdarza.

A potem zabrzmiała Symfonia C-dur „Linzka”, czyli KV 425 Wolfganga Amadeusza Mozarta. Geniusz epoki skomponował ją zaledwie w pięć dni. Ale jak każda kompozycja Mozarta jest technicznie trudna, bo mieni się nastrojami, tempami, przechodzeniem od piana do forte. Każda z czterech części zabrzmiała świetnie. Znakomicie wręcz zagrana została czwarta, finałowa część.

Ważne jest też i to, że dyrygent poprowadził ją bez partytury, z pamięci. To jest szczególnie trudne, bo każda większa forma muzyczna na orkiestrę to skomplikowany zapis, wymagający bardzo wielu prób, wiele pracy, aby przygotować się do poprowadzenia bez partytury. Pan Klemens Starybrat znakomicie sobie z tym poradził i tak poprowadził orkiestrę, że każdy niuans symfonii zabrzmiał tak, jak kompozytor chciałby, aby była wykonana.

Maestria Głuchego Geniusza

W drugiej części za pulpitem dyrygenckim, choć właściwiej jest powiedzieć na podium dyrygenckim stanęła Barbara Dragan, też dyplomantka szacownej warszawskiej uczelni, magistrantka prof. Moniki Wolińskiej i ze swadą, choć w równie oszczędny sposób, jak jej poprzednik poprowadziła II Symfonię D-dur opus 36 Ludviga van Beethovena. Na pulpicie, bowiem jak poprzednik, poprowadziła orkiestrę bez partytury.

No i to już było rzeczywiście trudne zadanie, bo literatura muzyczna właśnie Beethovena nie należy do najłatwiejszych. Dyrygentka w oszczędny sposób poprowadziła orkiestrę FG w rewelacyjny sposób. Muzycy w szalenie atrakcyjny sposób zagrali tę symfonie tak, że cały czas czytelny był temat, świetnie się słuchało kolejnych części tej kompozycji, gdzie Głuchy Geniusz jeszcze stosuje klasyczną formę, ale już zaczyna do niej wprowadzać swoje własne rozwiązania formalne, bo zamiast menueta jest scherzo. Zmodyfikowana forma zresztą długo uznawana była za dziwaczną i wydumaną.

II Symfonia jest jedną  piękniejszych kompozycji kapryśnego Geniusza. A młoda dyrygentka wraz z orkiestrą FG wydobyła jej wszystkie zalety. I choć to  szalenie wymagająca kompozycja, całość zabrzmiała znakomicie.

Coda na podsumowanie

To był fascynujący wieczór w FG. Z kilku powodów. Na pewno ze względu na znakomity koncert na obój, instrument, który zachwyca, a który niekoniecznie często można usłyszeć jako solowy. I tu brawa dla pana Mateusza Maliny, muzyka FG.

Na pewno też ze względu na bardzo młodych dyrygentów, którzy mierzyli się zarówno z trudnymi kompozycjami, jak i orkiestrą oraz własną tremą, bo wszak dyplom, bo egzaminatorzy siedzieli na widowni. I oboje dali radę. Pokazali, że klasą uczelni jest też i to, aby przygotować studentów do tak trudnego zadania, jakim jest egzamin, czyli poprowadzenie koncertu, lub też jego części tak, aby słuchacze, w tym wytrawni melomani byli usatysfakcjonowani. Wykonaniem, kulturą prowadzenia, strojem wreszcie, bo oboje wystąpili we frakach. No i słówko się należy też orkiestrze FG. Kolejny bowiem raz udowodniła, że choć ma tylko trzy lata, to zagrać potrafi już wszystko i wydaje się, co nie będzie przesadą, że pod każdą dyrekcją, nawet tych, co do miana maestrii dopiero aspirują. A ta sztuka nie jest dana każdemu zespołowi.

Renata Ochwat

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x