Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Kultura »
Jaropełka, Marii, Niny , 3 maja 2024

Kultura to nie hopsztosy

2012-11-09, Kultura

medium_news_header_1971.jpg
Nie ma nic on teatrze, jazzie, bibliotece…

8 listopada prezydent Tadeusz Jędrzejczak oraz prof. dr hab. Elżbieta Skorupska-Raczyńska, rektor Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, zaprosili gorzowian do udziału w debacie pt. „Gorzowska Przystań Kultury" i dyskusji o projekcie „Strategii rozwoju kultury Gorzowa Wielkopolskiego do roku 2020”. Było trochę nudnego bełkotu, ale i dużo emocji. Projekt spotkał się z krytycznymi ocenami.

Forum skierowane było – jak napisali organizatorzy - m.in. do „nauczycieli akademickich, studentów, pracowników uczelni, menedżerów kultury, animatorów, twórców kultury, artystów, członków organizacji pozarządowych o profilu kulturalnym, pracowników instytucji kultury, a także przedstawicieli mediów, dziennikarzy obywatelskich oraz wszystkich zainteresowanych mieszkańców Gorzowa Wlkp. i regionu”. No i zwłaszcza ci wszyscy „zainteresowani mieszkańcy” mieli niebywałą szansę uczestnictwa w debacie zorganizowanej w dzień powszedni w godzinach 11.00-15.30. Ludzie w tym czasie pracują. Kto miał szansę przyjść? Urzędnicy, emeryci i renciści oraz trochę zwolnionych z zajęć studentów. No i właśnie w to graj urzędnikom, bo po co za duża frekwencja, zwłaszcza krytyczna i niewygodna? A dlaczego projekt strategii schowany został na stronie internetowej UM, żeby było go trudno znaleźć? No jasne jest: żeby jak najmniej ludzi do niego dotarło. A dlaczego konsultacje społeczne możliwe są tylko w tabelce narzuconej przez Wydział Kultury UM? Bo to doskonały knebel dla krytycznych opinii. Nie ma czegoś w strategii, to nie możesz tego wytknąć, bo odnosić się możesz w tabelce tylko do tego, co jest - odnotowując numer, tytuł rozdziału, numer strony wskazując swoje wnioski i ich uzasadnienie. A co jeśli w projekcie strategii kultury ani razu nie pada słowo: teatr, biblioteka, jazz? Do jakiego rozdziału strony przypisać wytknięcie tego braku? Nawet jak się przebrnie przez barierę tabelki, to pozostają terminy i dostępność. Pierwsza publiczna prezentacja projektu nastąpiła właśnie w czwartek, 8 listopada. Ostateczny termin konsultacji upływa w niedzielę, 11 listopada. Skomputeryzowani mają zatem trzy dni, żeby wypełnić „kwestionariusz” w ramach konsultacji społecznych. Jeśli nie są skomputeryzowani, to nie mają żadnych szans. To są wykluczeni przez Urząd Miasta Gorzowa. Ze strategią mogli się zapoznać 8 listopada, wysłuchując pani dyrektor Ewy Pawlak. Żeby się odnieść, musieliby jednak zobaczyć tekst. Nie mają jak. Żeby być wziętym pod uwagę w konsultacjach społecznych, musieliby jednak dostać się do tabelki w internecie, wypełnić ją i wysłać drogą mailową. Innej formy nie przewidziano!

 

Od początku praca nad gniotem zwanym projektem strategii kultury budziła duże wątpliwości. Dlaczego taki a nie inny dobór osób do komisji? Łącznie z bratem wiceprezydenta i bliską przyjaciółką tegoż brata wiceprezydenta? Dlaczego praca nad strategią trwało tak długo? Dlaczego w komisji było dwóch plastyków i ani jednego muzyka? Dlaczego, gdy góra urodziła mysz, to członkowie komisji – formalnie autorzy projektu – zaczęli się od niego odżegnywać? I pytanie zasadnicze: dlaczego wyszła z tego taka chała? Nic nie warta makulatura? Bełkot, coś odpychającego?

 

Debata

 

Oczywiście nie zabrakło na dzień dobry pompy w rodzaju „witamy pana...”. Sporo czasu to zajęło, ale cóż, podlizać się warto, nawet jeśli publiczność się niecierpliwi.
Jako pierwszy głos zabrał prezydent Tadeusz Jędrzejczak, który nic ciekawego nie powiedział, natomiast coś ciekawego zademonstrował: otóż pokazał, że nauczył się języka młodych technokratów niewrażliwych na kulturę, bo powiedział:
- Moim marzeniem jest, żeby gorzowskie środowisko miało swoje produkty kultury, które będziemy mogli pokazywać w Polsce i zagranicą.
Ciekawsze było wystąpienie dr. Marcina Poprawskiego z Samorządowego Obserwatorium Kultury w Poznaniu, które uczestniczyło w tworzeniu projektu strategii gorzowskiej kultury. Przedstawił on raczej teorię niż praktykę, bardzo ciekawą teorię, ale tylko momentami przystającą do gorzowskich realiów. Powiedział na przykład, że lepiej, jeśli działacz kultury zaczyna od kontaktu z kultura a dopiero później uczy się marketingu; gorzej gdy jest odwrotnoie, gdy najpierw ktoś uczy się marketingu a dopiero później kultury. Ilustracją tej tezy jest pani Ewa Pawlak, dyrektor Wydziału Kultury – marketing, jeszcze raz marketing, kultury jeszcze nie widać.

- Z różnych pozycji staram się obserwować kulturę – mówił dr Poprawski – i ogarnia mnie coraz większe przerażenie. To, czego nam najbardziej w zarządzaniu kulturą brakuje, to tego, że musimy być racjonalistami i pasjonatami.

No cóż, znowu liderka miejskiej kultury Ewa Pawlak stanowi świetny przykład, że właśnie obu tych cech kompletnie jej brakuje.
Dr Poprawski wrzucił też kamyczek do ogródka przeciętnego obywatela, mówiąc:
Większość ludzi w Polsce została ukształtowana w ten sposób, że kultura im się należy. A tak nie jest. Młodzi twórcy chętnie uczą się tego, jak zarządzać własną karierą. Panuje też przekonanie, że kultura to instytucja, a tak też nie jest. Kultura to zasoby, regulacje, instytucje i finanse.
Możemy dopowiedzieć: zasoby często zdegradowane, regulacje przestarzałe, instytucje słabe lub nękane, finanse jałmużne.
Pan doktor wygłosił też złotą myśl, że „nie można myśleć o kulturze podporządkowanej polityce; kultura ma tworzyć kontekst dla polityki”. Nawiązał do lansowanych haseł: „Kultura się liczy” oraz „Kultura jest ważna”. Z tym liczeniem się, a zwłaszcza przeliczaniem na złotówki, bywa różnie, natomiast nie ulega najmniejszej wątpliwości, że kultura nie tylko jest ważna, jest najważniejsza! Ludzie potrafili dla tej idei umierać.
Mówił też: „Jeżeli ktoś jest potęgą w nowej edukacji kulturalnej, powinien tylko tym się zajmować i to na szerszym polu”. W strategii o Małej Akademii Jazzu nie ma ani słowa. To Instytut Muzyki i Tańca ją dostrzega jako unikatowe zjawisko, ale nie władze Gorzowa.
Dworce, fabryki mają wszystkie miasta – kontynuował – coś musi nas wyróżniać. Co? Marka.
No i bardzo chwalił markę Gorzowa „Przystań”. Nawiązując do projektu „Strategii...”, która z tą marką w wielu miejscach się zazębia, stwierdził:
- Dobrze jest budowanie strategii oddolnie, a nie przez ekspertów. Czasami oddolność jest pozorna, ale w przypadku Gorzowa tak chyba nie jest.
Otóż chyba jest, Panie Doktorze. Niezrozumiałe jest dla mnie, że tylu członków komisji tekstu strategii nie znało, a gdy słyszało, co w niej jest, to się odżegnywało.

A tekst projektu strategii jest taki, że ani razu nie pada w nim słowo teatr, biblioteka, jazz... Wymieniana z nazwy jest tylko jedna instytucja kultury: Centrum Edukacji Artystycznej – Filharmonia Gorzowska. O Scenie Letniej nie ma mowy, o Jazz Clubie „Pod Filarami” nie ma mowy, o Bibliotece Herberta nie ma mowy.
Pani Ewa Pawlak w swoim stylu, słodkim głosikiem odwrotnie proporcjonalnym do jej „słodkiej” wrażliwości na kulturę, przedstawiła strategię jako oczywiście najlepszy z możliwych produkt! Który niczego nie przekreśla, wszystko otwiera. I ma być tylko wskazaniem kierunków, bo przecież nie jakimś narzucaniem programu...

Hipokryzja budząca niesmak. Jan Tomaszewicz, dyrektor Teatru im. J. Osterwy wyartykułował to, że jeśli w strategii nie zostaną zapisane Gorzowskie Spotkania Teatralne, Scena Letnia, to tego po prostu za chwilę nie będzie. A zapisane nie jest. Jak można w strategii wymieniać po wielokroć Filharmonię Gorzowską i ani razu Teatru Osterwy, Biblioteki Herberta, klubu „Pod Filarami”? Jak można wymieniać jedną imprezę: Nocny Szlak Kulturalny  i pomijać cenniejsze wydarzenia artystyczne?

 

Dyskusja

 

Pierwsza otrzymała głos dziewczyna z Młodzieżowej Rady Miasta, która zapytała po co było wystąpienie prorektora PWSZ dr. Przemysława Słowińskiego na temat aktywności kulturalnej uczelni. Jaki to miało związek ze strategią?
No, pokazywało że uczelnia jest bardzo aktywna. Któryś z następnych dyskutantów stwierdził jednak, że studenci nic o tej aktywności nie wiedzą. - Jak to? Przecież montowali wystawy w bibliotece. Ilu? Trzech? Pięciu? Czyli takie są liczby wskazujące na aktywność kulturalną? A liczby i wskaźniki to słowa, które w strategii przewijają się nader często. W przeciwieństwie do słowa jakość, które pojawia się raz i słowa pomoc, którego nie ma wcale, za to kilka razy pojawia się słowo „nadzór”.

Pytanie młodej osoby było oczywiście nader trafne, gdyż większość słuchaczy też miała wrażenie, że to nie ta okazja, by przechwalać się działalnością kulturalną PWSZ. Działalność to zresztą nikła. Wina organizatorów czy odbiorców? Nie mogę osobiście zapomnieć szoku, jaki przeżyłam, gdy na konferencji poświęconej najlepszemu gorzowskiemu poecie, Kazimierzowi Furmanowi, świetnie przygotowanej przez Akademickie Centrum Kultury, a konkretnie przez Agnieszkę Moskaluk i Patrycję Klary, nie zjawił się ani jeden student! A przecież PWSZ ma kierunek: polonistyka.
No więc z tą działalnością kulturalną PWSZ najlepiej nie jest, nie oszukujmy się. To chwalenie się i do tego z użyciem słowa „analizów” to nie był najlepszy pomysł.

Maria Szupiluk zabrała głos pełen rozdarcia, bo z jednej strony Młodzieżowy Dom Kultury, gdzie od 28 lat pracuje, działa u podstaw kultury, przygotowuje do uczestnictwa w niej najmłodszych, ale jako instytucja kultury nie jest dostrzegany, ponieważ podlega pod oświatę.
Pani Ewa Pawlak jak zwykle słodko i milutko coś powiedziała, wygłaszając parę komunałów o kulturze, no ale oczywiście na pytanie i prośbę nie odpowiedziała. To będzie MDK przeniesiony z resortu oświaty do kultury czy nie? Nie wiadomo.
Niżej podpisana zabrała głos w imieniu Stowarzyszenia „Jazz Celebrations” (do przeczytania osobny tekst stanowiska JC).
Przedstawiciel Uniwersytetu Trzeciego Wieku pożalił się, że organizacja działa od ponad dwudziestu lat na rzecz kultury, ale kompletnie nie jest dostrzegana, chociaż ma siedzibę w centrum.

Walenty Maćkowiak, niegdyś dyrektor Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Małyszynie, również zabrał głos pełen żalu:
- Przyszedłem tu z dużym rozczarowaniem. Byłem inicjatorem budowy Domu Kultury „Małyszyn”, a teraz jest on likwidowany. Mam ze sobą w teczce ponad pięćset podpisów mieszkańców Małyszyna, osiedla Staszica, Bogdańca, Kłodawy, którzy protestują przeciwko likwidacji Domu Kultury „Małyszyn”. Ta strategia nie jest na lata, tylko na bieżące sfinansowanie innych instytucji kultury, które nie są przez wszystkich odwiedzane.
Głos z sali: - No niech powie, że chodzi o filharmonię. 
- Broń boże, żeby ta strategia została wdrożona, bo to byłaby klęska.
- Proszę, panie Krzysiu – Ewa Pawlak, podając mikrofon.

Krzysztof Weber: - Dokument strategii wygląda na poprawny, poprawnie stworzony. Ludzie! Zacznijcie ze sobą współpracować, żebym zechciał wyjść z domu i pójść do instytucji kultury, bo na razie to tylko każdy dyrektor chce udowodnić, że jest najlepszy. Pan rektor pochwalił się, co robi PWSZ, a studenci o tym nie wiedzą, ja mieszkam w poblizu PWSZ i też nie wiem, co robi w dziedzinie kultury.
Krzysztof Świtalski, dyrektor Filharmonii Gorzowskiej: - Jestem rozczarowany kolejnym atakiem na strategię , bo to nie jest atak na urzędników, lecz na działaczy kultury, którzy byli w komisji. Uważam, że strategia jest dobra, wskazuje słabe i mocne strony. Nasz statut ogranicza nas do muzyki klasycznej i dlatego nie możemy wpuszczać zespołów tanecznych.

Paweł Leszczyński, dr prawa, radny: Słabą stroną w strategii jest brak spójnej koncepcji mecenatu. Ramy tego nie są stabilne, zwłaszcza w kontekście szykowanych zmian podatkowych. Brakuje realizacji ważnego postulatu: przekazywania określonej kwoty, najlepiej 1%, z budżetu samorządu na rzecz kultury. Jest pytanie czy przepisy Ministerstwa Kultury nie ograniczają twórców i działalności kulturalnej? Potrzebny jest miejski parlament organizacji pozarządowych działających w sferze kultury, żeby miały wgląd w wydatkowanie publicznych pieniędzy na te cele.
Jan Tomaszewicz, dyrektor Teatru im J. Osterwy: - Nie zgadzam się z dyrektorem Świtalskim. Moja obawa jest taka: jeżeli wymienia się z nazwy jakieś instytucje, to powinno wymienić się wszystkie. Filharmonia to nie dom kultury. Ma prowadzić działalność na wysokim poziomie a nie jakieś hopsztosy.
Krzysztof  Świtalski: - Chciałbym realizować zadania, które wynikają ze statutu, czyli muzykę klasyczną, ale w strategii mówi się, że mam być otwarty na inne formy, na całą kulturę. Jak nie wynajme sali kontrahentowi z inną ofertą kulturalną, to mogę zostać oskarżony, że nie dbam o finanse instytucji, a filharmonia ma potężny dług.

Jan Tomaszewicz: - Jest wolna nisza na ul. Żwirowej, tam też można nieźle zarobić.
Narastanie emocji przerwała wiceprezydent Alina Nowak ogłaszając przerwę. Po niej nastąpiła prezentacja pn. „Kalejdoskop gorzowskich aktywności kulturalnych”. Jako pierwszy Sztukę Miasta zaprezentował Tomek Malewicz ze stowarzyszenia, które przybliżymy odrębnie, bo jest tego warte. Następnie Ewa Dębicka przez pół godziny lansowała swojego męża, Edwarda, opowiadając jaki jest wybitny, wspaniały i zasłużony; po niej dyrektor Tomaszewicz opowiedział o historii Sceny Letniej, sięgającej  XIX wieku, a ożywionej na nowo właśnie przez niego dziesięć lat temu. Marcjanna Wiśniewska opowiedziała o Gorzowskich Spotkaniach z Muzyką Dawną.
Pani Ewa Pawlak ma nadzieję, że strategia zostanie uchwalona do końca tego roku. Środowiska kultury pozaurzędniczej mają nadzieję, że zostanie uwalona a nie uchwalona, bo to po prostu knot, firmowany przez następujących autorów (cytat ze strony UM, nie wszyscy się przyznają):

„1) przedstawiciele Rady Miasta Gorzowa Wlkp. jako reprezentacja mieszkańców, wytypowani przez Radę Miasta:
a. Pan Radosław Wróblewski,
b. Pan Marcin Kurczyna,
2 przedstawiciele wykonawczego organu miasta:
a Zastępca Prezydenta Miasta, Pani Alina Nowak,
b. Dyrektor Wydziału Kultury, dr Ewa Pawlak,
3) przedstawiciele instytucji kultury mających siedzibę na terenie miasta:
a. Pan Gustaw Nawrocki – kurator Galerii BWA Miejskiego Ośrodka Sztuki,
b. Pan Zbigniew Sejwa – dyrektor Klubu Myśli Twórczej „Lamus”,
4) przedstawiciele organizacji pozarządowych o profilu kulturalnym, wyłonieni w demokratycznym głosowaniu:
a. Pani Monika Kowalska – prezes Stowarzyszenia Promocji Kultury „Kamienica”,
b. Pan Krzysztof Szupiluk – członek Stowarzyszenia Przyjaciół Zespołu Tańca Ludowego „Mali Gorzowiacy”.

 

Link do projektu strategii rozwoju kultury gorzowskiej i tabelki, którą należy wypełnić, jeśli chce się wziąć udział w tzw. konsultacjach społecznych; termin do 11 listopada.
http://www.bip.gorzow.pl/index.php?k=279&t=9829

 

Dorot Frątczak

 


 
 

 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x