2012-11-17, Prosto z miasta
Nie jestem stałym bywalcem Jazz Clubu Pod Filarami, nie jestem fanem jazzu, nie piję tego czy owego z Bogusławem Dziekańskim. Ale uważnie śledzę to, co się w Gorzowie dzieje i diabli mnie biorą, jak słucham i czytam o tym, co się dzieje wokół Dziekańskiego i Filarów. A dzieje się źle.
Kiedy robi się reorganizację? Kiedy coś źle działa lub chce się to coś po prostu rozpieprzyć lub zwyczajnie zniszczyć kogoś, albo jedno i drugie. Czy Filary źle działają? Nie! A jednak planowane są zmiany, które mogą doprowadzić do zniszczenia klubu, jaki znają gorzowianie i cały jazzowy świat.
Dyrektor od kultury gorzowskiego magistratu postanowiła więc zniszczyć klub i jego dyrektora, który ten klub własnymi rękami stworzył właściwie z niczego. No, nie od razu i bezpośrednio, lecz w rękawiczkach (niekoniecznie białych) i właśnie sposobem na reorganizację. Wszyscy światli i mniej światli mieszkańcy miasta, zdają sobie jednak sprawę, że nic istotnego w magistracie i mieście nie może się dziać bez woli i akceptacji samego prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka. I on ci zapewne stoi za pomysłami i działaniami dyrektor Ewy Pawlak, za którą przecież nie stoją żadne inne wielkie dokonania, ani autorytety. Bez tego wsparcia, po licznych protestach i krytycznych uwagach, pani dyrektor dawno już powinna wycofać się na z góry upatrzone pozycje, a nie brnąć dalej w realizację swej bezsensownej koncepcji.
Skąd te pomysły na psucie czegoś, co znakomicie funkcjonuje? Ano stąd, że z zasady urzędnicy lubią niszczyć wszystko, co wymyka się biurokratycznej kontroli, bo wyrasta ponad przeciętność i staje bytem nazbyt samodzielnym. W tym przypadku dochodzą jeszcze osobiste urazy pana prezydenta. Nie jest bowiem żadną tajemnicą, że Tadeusz Jędrzejczak przestał kochać Filary, kiedy Bogusław Dziekański odmówił prezydentowi udziału w jego komitecie wyborczym. Od tego czasu, dziwnym trafem, zaczęły się problemy z finansami na działalność klubowo-jazzową, aż pojawiła się koncepcja pacyfikacji znanego i uznanego klubu oraz jego krnąbrnego dyrektora, poprzez włączenie placówki w struktury raczkującej ledwie Filharmonii Gorzowskiej. To ci dopiero gra muzyka!
Szkoda nut i słów… Najlepiej niech Bogusław Dziekański wyjedzie z Gorzowa. Nic tu już po nim. Niech jedzie do Zielonej Góry!!!
deja
Za nami jedenasta edycja bardzo popularnej w Gorzowie akcji ekologicznej ,,Wymień Odpady na Kulturalne Wypady’’.