2012-11-29, Prosto z miasta
Już od dłuższego czasu radni Platformy Obywatelskiej, ze swoim przewodniczącym Robertem Surowcem na czele, szykują grunt pod swoje przyszłe rządy w mieście. Liczą, że stanie się to już niebawem, czyli w przyszłym roku.
Takie nieodparte wrażenie nasuwa się po bacznym przyjrzeniu temu co robią, jak mówią, a co najważniejsze jak głosują w ważnych kwestiach dla miasta. Szczególnie tam, gdzie w grę wchodzą skutki finansowe dla budżetu. Tak było z uchwałami w sprawie podwyżek, ale i obniżek podatków od nieruchomości; tak stało się przy okazji podwyżek cen biletów MZK i głosowaniu nad nową taryfą za wodę i ścieki. Tak też się dzieje przy pracach nad przyszłorocznym budżetem. Klub PO popiera w ogólnym zarysie i finansowym zakresie, propozycje prezydenta, ale wyraźnie przy tym uzyskuje to, co chce, żeby odcisnąć swoje piętno i zaznaczyć swoją autonomię. Żeby czasami nikt nie pomyślał, że PO trzyma sztamę z prezydentem Tadeuszem Jędrzejczakiem. I robi przy tym ukłony w stronę mieszkańców.
Wszyscy pamiętamy jak jeszcze całkiem niedawno wyglądały i jak się zmieniały relacje radnych PO, zwłaszcza Roberta Surowca (najpierw przewodniczącego rady, później szefa partyjnego klubu) z prezydentem Jędrzejczakiem. Było jak w filmie pod tytułem „od miłości do nienawiści” aż wahadło uczuć zatrzymało się po środku i doszło do mniej lub bardziej zgodnego współżycia, choć bez czułości i publicznej poufałości. Ot, dla dobra wspólnego domu , czyli miasta…
Ktoś z zewnątrz mógłby pomyśleć, że radni PO dojrzeli i stali się po prostu konstruktywną opozycją, ale raczej o co innego tu chodzi. Jeżeli doszłoby do przedterminowych wyborów, na co nie tylko politycy PO nie tracą nadziei, to każdy ewentualny następca obecnie panującego prezydenta będzie musiał zmierzyć się z zastaną materią, w tym z uchwalonym budżetem i finansami miasta. Lepiej więc teraz nie szykować żadnego pasztetu, który być może trzeba będzie później samemu konsumować narażając się na niestrawności. Stąd te wymuszone kompromisy, połowiczne rozwiązania oraz populistyczne gesty i zachowania.
Ale to jest gra. Polityczna gra. Pełna chłodnych kalkulacji, przemyślanych działań i zbędnych emocji. Czasami z dramatycznym zwrotem akcji, czytelnym jedynie dla wtajemniczonych. Z mocnym patronem i potencjalnie głównym beneficjentem, który oficjalnie jednak stoi z boku, choć bierze udział w tej grze od samego początku.
Mimo wszystko, lepsza taka gra, niż totalna negacja i obstrukcja. Albo siedzenie i czekanie na aucie.
Leszek Zadrojć
Za nami jedenasta edycja bardzo popularnej w Gorzowie akcji ekologicznej ,,Wymień Odpady na Kulturalne Wypady’’.