2013-01-10, Prosto z miasta
Prezydent Tadeusz Jędrzejczak namawia włodarzy sąsiednich gmin do przyłączenia się do miasta i stworzenia wielkiego Gorzowa. Bo duży może znacznie więcej - pozyskać pieniędzy unijnych i rządowych, zaoszczędzić na administracji i biurokracji, wspólnych wydatkach i inwestycjach itd.,itp..
Być może, ale ta argumentacja, przynajmniej na razie, nikogo w gminach nie przekonuje.laczego? Po prostu nie widzą tam dla siebie bezpośrednich korzyści. Przeciwnie, dostrzegają same minusy, a raczej więcej strat niż pożytków. Gminy stracą więc swoją autonomię, a urzędnicy i pracownicy instytucji gminnych, w znacznej części, stracą swoje miejsca pracy. Natomiast mieszkańcy boją się wyższych podatków, wydatków i dłuższej drogi do instytucji i placówek, które teraz mają na miejscu. No i zyskać ma na tym przede wszystkim sam Gorzów. Tak przynajmniej wynika z rozmów z wieloma samorządowcami i mieszkańcami (nie)zainteresowanych gmin.
Idea łączenia jednostek samorządu terytorialnego jest wspierana jednak przez polski rząd. Istnieją nawet zachęty finansowe w postaci o 5% wyższych wpływów z podatków PIT (od dochodów osobistych) przez 5 lat. Mało tego, właśnie ministerstwo administracji i cyfryzacji ogłosiło, że pracuje nad przepisami, które umożliwią tym jednostkom samorządu, które mają niskie dochody z PIT, wyrównanie ich do średniej krajowej. Dotyczy to zarówno gmin, jak i powiatów, które zechcą się połączyć. I pieniądze z tej swoistej premii np. prezydent Zielonej Góry obiecuje przekazać na inwestycje swojej wiejskiej gminie, z którą chce się łączyć.
Co proponuje prezydent Gorzowa? Tego nie wiadomo. Na razie nasi sąsiedzi płaczą i płacą rachunki za, znacznie wyższe niż do tej pory, koszty przejazdów autobusami MZK. Zaś wielką inwestycję gorzowskiego PWiK, w zakresie gospodarki wodno-ściekowej, wszyscy w gminach traktują jako wspólny interes, a nie łaskę czy gest ze strony Gorzowa. Więc jeśli naprawdę myślimy o przyłączeniu Bogdańca, Deszczna, Kłodawy, Lubiszyna czy Santoka do naszego miasta, to trzeba przede wszystkim przedstawić ich mieszkańcom argumenty natury ekonomicznej, z których jednoznacznie będzie wynikać, że na tym zwyczajnie skorzystają. Bo gminni urzędnicy, nie bez pewnej racji, do końca będą bronić swojego i raczej trudno będzie ich czymkolwiek przekonać.
Czy takie argumenty jednak się znajdą? Z pewnością tak, pod warunkiem, że zaakceptujemy stare powiedzenie, iż najpierw trzeba stracić, żeby później zarobić. Gorzów musi więc w te gminy najpierw zainwestować albo przynajmniej wyraźnie zadeklarować takie inwestycje, żeby później już wspólnie czerpać z tego korzyści. Wtedy dopiero można ewentualnie liczyć na pozytywne reakcje. Wtedy też dopiero taka gmina, to będzie wreszcie wielkie miasto. Oczywiście, w dużym uproszczeniu…
Tylko czy mieszkańcy Bogdańca, Deszczna, Kłodawy, Lubiszyna i Santoka uwierzą prezydentowi Tadeuszowi Jędrzejczakowi?
Leszek Zadrojć
Za nami jedenasta edycja bardzo popularnej w Gorzowie akcji ekologicznej ,,Wymień Odpady na Kulturalne Wypady’’.