Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Balladyny, Lilli, Mariana , 30 kwietnia 2025

Najpiękniejsze żaglowce świata w Szczecinie

2013-08-08, Prosto z miasta

Takiego ruchu dawno już nie było na drodze S3, jak podczas ostatniego weekendu.

medium_news_header_4534.jpg

Magnesem dla tysięcy turystów był finał regat wielkich żaglowców ,, The Tall Ships Races’’ w Szczecinie. W zasadzie jedynym, jeżeli chodzi o światowe znaczenie, konkurentem tej imprezy mogło być tylko Euro 2012.

Tuż przed wjazdem do Szczecina można było poznać bardziej wtajemniczonych. Ci szybko zjeżdżali na autostradę poznańską. Pozostali jechali do centrum aby trafić na pozamykane dla ruchu ulice, ale również na ogromne parkingi. Prędzej czy później jedni i drudzy spotykali się przy nabrzeżach, często w kolejkach przy trapach jednostek znanych  głównie z efektownych zdjęć i obrazów. Szczecin perfekcyjnie przygotował się do imprezy. Uporządkowano wyspę pomiędzy walami a Łasztownią, budynek urzędu otrzymał nową piękną elewację, odremontowano fontannę i bulwary. Wojsko urządziło prawdziwy popis przerzucając przez Odrę dwa mosty pontonowe w czasie około dwóch godzin. Prawdziwymi gwiazdami były oczywiście żaglowce. Tradycyjnie już  kilkusetosobowa kolejka ustawiła się przy trapie jednego z trzech największych żaglowców świata, rosyjskiego Kruzenszterna. Nieco dalej prawdziwą gratkę dla miłośników dawnego żeglowania z czasów piratów i Wielkiej Armady sprawiła replika XVII wiecznej fregaty Gotheborg. Obok możliwości zwiedzania można było obserwować pracę załogi przy archaicznym takielunku. Tuż obok doskonale prezentowała się  rosyjska replika fregaty z tego samego okresu. Okręt Sztandart zaprojektował podobno sam car Piotr I.  Zamiast słynnego niemieckiego statku o zielonych żaglach pochodzącego z 1906 roku Niemcy przypłynęli jego następcą. Alexander von Humboldt II prezentował się równie pięknie, mimo że zwodowano go dopiero w 2011 roku.

Przede wszystkim jednak można było być dumnym z polskich jednostek. Podczas gdy resztki naszej, niegdyś wielkiej, floty handlowej noszą przedziwne bandery, to w świecie żagli jest zupełnie inaczej. Dar Młodzieży zapoczątkował serię podobnych żaglowców. Cumujący obok niego, niemal bliźniaczy, Mir uważany jest za najszybszy żaglowiec świata. Ich twórca, polskie inżynier Zygmunt Choreń zaprojektował również Szopena i jeden z trzech największych żaglowców świata przemierzający morza pod nazwą Royal Clipper.  Nieopodal Daru Młodzieży cumował okręt marynarki wojennej Iskra. Nieco dalej Kapitan Głowacki i Kapitan Borhard służący dopiero do 2011 pod naszą banderą. Przy Łasztowni cumował słynny Zawisza Czarny. Na wszystkich polskich jednostkach dumnie powiewały biało czerwone bandery a na rufach przeczytać można było nazwy polskich portów. Widok ostatnio niezwykle rzadki i nasuwający smutne refleksje na temat patriotyzmu klasy politycznej obecnej Rzeczpospolitej.

Ulubieńcem publiczności był jak zwykle meksykański Cuauhtemoc. Marynarze na rejach, muzyka i salwy powitalne to jego specjalność. Wielki entuzjazm widzów wywoływał też brazylijski Cisne Branco i biorący w regatach udział po raz pierwszy Shabab Oman marynarki wojennej sułtana Omanu. Jedynym widocznym gorzowskim akcentem był znany z rejsów na Warcie statek wycieczkowy Daria. W Szczecinie pracował w pocie czoła jako prom wożąc pasażerów pomiędzy Łasztownią a kapitanatem portu.

Może były jeszcze jakieś gorzowskie jachty, ale nie sposób było sprawdzić wszystkiego przez dwa dni wśród milionów widzów. Gdy 6 lat temu finał odbył się po raz pierwszy w Szczecinie wspaniałym źródłem  fachowych informacji był nieżyjący już niestety gorzowski żeglarz i społecznik Bożydar Bibrowicz . Oglądał on wielkie regaty z pokładu jachtu. Pamiętam go jeszcze z czasów, gdy żeglarstwo było polskim sportem narodowym a pan Bożydar z kolegami własnoręcznie budował morski jacht w hali Gozametu. Wspomniałem go na Długim Moście nad Odrą patrząc na żaglowce. Wspomniałem jeszcze swojego dawnego komandora Zdziśka Pietrusewicza z dawnego gorzowskiego jachtklubu Budowlani. On również przeszedł na wieczną wachtę. Opowiadał o oceanicznych rejsach na Jurandzie, w których brał udział. W czasach kiedy nie było materiałów nie mówiąc już o zdobyciu paszportu potrafili oni budować jachty i nimi pływać nie licząc się z trudnościami. Może spróbować jeszcze raz?

rar

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x