2013-10-20, Prosto z miasta
Przebudowę ślicznej i popadającej w coraz większą ruinę willi przy ul. Kosynierów Gdyńskich zapowiedział, kolejny już raz, prezydent Tadeusz Jędrzejczak.
Jednak miasto ma pomysł, który budzi kontrowersje.
- Mamy już decyzję o warunkach zabudowy, teraz trzeba opracować niezbędne inne dokumenty – mówi Anna Zaleska, rzeczniczka gorzowskiego magistratu i jednocześnie dyrektor gabinetu prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka.
Będzie tam galeria, kino i dużo szkła
Chodzi o koncepcję przebudowy willi Jaehnego w siedzibę Miejskiego Ośrodka Sztuki, który obecnie mieści się w klimatycznym i utrzymanym w jednorodnym stylu budynku po byłym Muzeum Zakładowym ZWCH Stilon.
Koncepcja przebudowy willi Jaehnego leżącej przy ul. Kosynierów Gdyńskich tuż obok nowego gmachu biblioteki wojewódzkiej, zwanej też „Dołkami”, jako że mieścił się tu policyjny areszt, już jest i to od kilku lat. Bowiem na zamówienie magistratu opracowała ją pracownia braci Pawła i Jacka Sierakowskich. Zakłada ona przykrycie ślicznego budynku szklanym kubikiem i dobudowanie wewnątrz budynku, w którym pomieści się sala wystawiennicza, a właściwie dwie sale, bo MOS ma dwie galerie, kina, pomieszczeń magazynowych. Natomiast w samej wyremontowanej willi ulokują się biura.
Konserwatorzy byli przeciw
Koncepcja ta od razu nie spodobała się wojewódzkiemu konserwatorowi zabytków, który negatywnie zaopiniował ideę. Tłumaczył wówczas, że szklany kubik na tyle zmieni mikroklimat, że ten zagrozi willi. Poza tym szklana kostka działać będzie jak lustro i całkowicie przysłoni budyneczek. No i po kolejne było też i to, że szkoda po prostu chować przykładu tak wspaniałej architektury i zamieniać go w biura.
Decyzja była wówczas na tyle miażdżąca, że miasto się wycofało. I wydawało się, że jest po sprawie, ale nieoczekiwanie magistrat wrócił do swego pomysłu.
Przeniesiemy tam MOS
O planach co do zabytku mówił prezydent Tadeusz Jędrzejczak podczas gali otwarcia roku kulturalnego i wręczenia nagrody kulturalnej, czyli Motyli. Zapowiedział, że tak szybko jak się da, miasto zechce ruszyć z remontem.
Kilka dni potem okazało się, że magistrat ma nawet pierwszy ważny dokument w całym procesie remontowym. Jest to decyzja o warunkach zabudowy, wydana przez miejskiego konserwatora zabytków, w której przeczytać można, iż nie ma przeciwwskazań, aby remont zacząć. Konserwator zaleca tylko, aby nowe budynki, jakie powstaną przy willi, nie nawiązywały wyglądem do historycznych rozwiązań architektonicznych.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, magistrat nie wystąpił o ten dokument do wojewódzkiego konserwatora, bo znów otrzymałby odmowę. Oficjalnie Elżbieta Górowska, rzecznik Lubuskiego Konserwatora zabytków tłumaczy, że jej urząd sprawą się nie zajął, ponieważ „Do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Zielonej Górze, jak również do naszej delegatury w Gorzowie Wlkp., nie wpłynął z Urzędu Miasta Gorzowa Wlkp. wniosek w sprawie obudowy willi przy ul. Kosynierów Gdyńskich. Nie zaprezentowano też koncepcji, dlatego też LWKZ nie wypowiadał się w ww. sprawie. Wiadomym natomiast jest, że stanowisko w tej sprawie zajął Miejski Konserwator Zabytków w Gorzowie, dlatego też MKZ jest ewentualnym adresatem tego zapytania”.
Szkoda i nieszkoda
Wśród samych gorzowian, bywalców Miejskiego Ośrodka Sztuki panują sprzeczne nastroje. – Mnie szkoda jest tego budynku przy Pomorskiej. On ma taki niesamowity klimat. Nie ma już takich obiektów w Polsce – mówi pani Anna Zapolska. I dodaje, że jej zdaniem byłe Dołki na galerię się nie nadają. A Jacek Wiśniewski, też stały bywalec dorzuca, że zwyczajnie żal śliczną willę przebudowywać na potrzeby instytucji, która ma już siedzibę i to całkiem godną oraz utrzymaną w jednolitym stylu.
Ale są i zwolennicy. – To będzie kolejny fajny obiekt w mieście. A tak ta willa się zawali, i będzie płacz. W Europie takie rozwiązania się stosuje i jakoś nikt nie narzeka, że coś tam się złego dzieje – mówi jeden z gorzowskich artystów (nie chce nazwiska w mediach).
Długa droga do finału
Ale zanim magistrat zacznie remont, musi zgromadzić stos dokumentów, w tym wniosek o wydanie pozwolenia na budowę, decyzję o warunkach zabudowy, projekt budowlany i trochę innych papierów oraz znaleźć pieniądze, bo już dziś się szacuje, że remont budynku oraz przykrycie go dachem, jak też wybudowanie nowych obiektów kosztować będzie około 40 mln zł. Przeciwnicy pomysłu dodają, że to nie ostatnie pieniądze, jakie pomysł pochłonie, bo przecież trzeba też liczyć się z tym, że kubik musi był odpowiednio klimatyzowany, więc to kolejne wydatki i to niemałe.
Urzędnicy tłumaczą, że poszukają pieniędzy zewnętrznych, a z tym może być problem. Bo w najnowszych zapowiedziach stoi, że dotacje unijne będą przyznawane głównie na takie obiekty, jak parki technologiczne, laboratoria czy inna infrastruktura potrzebna pod przemysł. A Miejski Ośrodek Sztuki czymś takim nie jest.
Magistrat nie chce się wypowiadać na temat alternatywnych planów dla tego miejsca, ani też nie podaje ewentualnych dat rozpoczęcia prac. Urzędnicy tłumaczą tylko, że prace przy wdrożeniu projektu trwają.
Willa z duszą
Budynek został wzniesiony w 1896 r. Jest jednym z nielicznych w regionie przykładów eleganckiego neorenesansu francuskiego. Ale też i znakiem świetności Landsbergu przed II wojną światową. Willa należała bowiem do znanego rodu fabrykantów. Wybudował ją Carl Jaehne, który również pierwszy tam zamieszkał. Wówczas był to wolno stojący dom otoczony dużym ogrodem, bowiem właściciel, ślusarz fabrykant, był z zamiłowania. sadownikiem. Ostatnimi mieszkańcami willi rodziny Jaehne przed 1945 r. byli Otto Jaehne, współwłaściciel fabryki maszyn oraz służba.
Po wojnie budynek mieścił samorząd gospodarczy. W latach 1945-48 była tu siedziba Poznańskiej Izby Przemysłowo-Handlowej. Potem ulokowała się tu Milicja Obywatelska, która miała tu swój areszt, słynne i osławione „Dołki”, po których ślady pozostały w piwnicach budynku. Przetrzymywano tu m.in. działaczy opozycyjnych, uczestników strajków w stanie wojennym.
Jasnym dla wszystkich jest, że jakieś wiążące decyzje muszą zapaść i to bardzo szybko, bo niegdyś wypieszczona willa popada w coraz większą ruinę i rzeczywiście może jej grozić całkowity upadek.
Renata Ochwat
Za nami jedenasta edycja bardzo popularnej w Gorzowie akcji ekologicznej ,,Wymień Odpady na Kulturalne Wypady’’.