Zielonogórski budżet województwa lubuskiego

2013-11-15, Prosto z miasta

My tu sobie świętujemy 15 lat lubuskiego a zarząd województwa, jak gdyby nigdy nic, znowu przygotował zielonogórski budżet, bo lubuskim trudno go nazwać. Wystarczy popatrzeć na najważniejsze inwestycje, by dojść do wniosku, że zielonogórskie lubuskie kończy się mniej więcej na linii autostrady A2. Jeśli jeszcze dodamy do tego stałe i okazjonalne wydatki na placówki, ośrodki i instytucje utrzymywane z budżetu samorządu województwa, to łatwo dojść do wniosku, że nie dla nas to województwo.

Niech więc marszałek Elżbieta Polak nie wciska nam kitu (patrz Mija dzień), że wszystkie wskaźniki wskazują, iż województwo się rozwija, a budżet na 2014 rok to tylko potwierdza. Bangladesz też się rozwija. Wszystko dookoła się rozwija, tylko w lubuskim dzieje się to na dwa tempa – jedno zielonogórskie, drugie gorzowskie. I z roku na rok te różnice się pogłębiają, o czym wszyscy dobrze wiedza, tylko głośno nie chcą mówić – politycy (radni i parlamentarzyści), by nie narazić się władzy (władza to Bożenna Bukiewicz i Elżbieta Polak), co mogłoby oznaczać utratę szansy na ponowny wybór; przedsiębiorcy, by nie zamknąć sobie drogi do funduszy unijnych, gdzie ważne są projekty, punkty itd., ale i życzliwość także jest wskazana. O wicemarszałku z Gorzowa szkoda nawet wspominać, gdyż więcej w jego działaniach piaru niż rzeczywistych dokonań na rzecz naszego miasta.

Nie ma co liczyć, że sejmik w istotny sposób coś w tym projekcie budżetu zmieni. Zmiany mogą być jedynie kosmetyczne, bo zasadnicze decyzje już przecież zapadły, a dyscyplina partyjna zrobi swoje. Radni sobie jedynie pogadają, przesuną być może drobne kwoty tu i tam, co stworzy pozory, że maja na coś wpływ. I wszyscy mniej lub bardziej będą zadowoleni. I nic to, że tak działający sejmik staje się atrapą najwyższej władzy w regionie. W praktyce to wydmuszka demokracji. Wszak nie od dziś wiadomo, parafrazując slogan z minionej słusznie epoki, że rządzi zarząd województwa z marszałek E. Polak na czele, ale kieruje Platforma Obywatelska z przewodniczącą B. Bukiewicz w roli głównej.

Inna sprawa, że Gorzów przy tym wojewódzkim wsparciu i tak nad podziw dobrze się rozwija. Wolniej, bo bardziej samodzielnie, ale dzięki temu może i mądrzej. Przykładem tego może być porównanie zielonogórskiego parku naukowo-technologicznego z gorzowskim parkiem naukowo-przemysłowym. Tam najpierw była odgórna decyzja polityczna na najwyższym wojewódzkim szczeblu, później wzięli się za sprawę akademicy z uniwersytetu i grube miliony grzęzną na razie w błocie. Tu inicjatywa jest oddolna, za sprawę wzięli się praktycy, z określonej potrzeby, znaleźli możliwości i opracowali konkretny plan, który jest właśnie realizowany. I zapewne więcej pożytku przyniesie realizacja skromnego gorzowskiego pomysłu niż wielkich zielonogórskich wydumek.

I na koniec jeszcze spostrzeżenie. Następnego dnia po przyjęciu projekty budżetu na 2014 rok przez zarząd województwa, wicemarszałek Maciej Szykuła zwołał w Gorzowie dwie konferencje prasowe, godzina po godzinie, w dwóch różnych miejscach. Jedną z udziałem m.in. radnego Mirosława Marcinkiewicza w sprawie Tygodnia z Papuszą i planowanej debaty na temat 15-lecia woj. lubuskiego, drugą zaś w związku z Gorzowskimi Spotkaniami Teatralnymi z udziałem m.in. Olgierda Łukaszewicza, aktora i prezesa ZASP. O budżecie na przyszły rok nie było raczej mowy. Może i słusznie, bo i co tu tłumaczyć?

Leszek Zadrojć

P.S. Sposób wydatkowania środków unijnych to zupełnie inna historia, aczkolwiek polityka ta sama.