2013-11-22, Prosto z miasta
XV rocznica powstania województwa lubuskiego skłania do podsumowań i analiz, patrzenia w przyszłość, ale też wspomnień.
Takie wspomnienia przeczytałem na pewnym blogu, a autorem jest pierwszy wojewoda lubuski Jan Majchrowski. Fakt nie byłby godny odnotowania, gdyby nie wypowiedzi i opinie byłego wojewody tak subiektywne, że nieprawdziwe, a wręcz mitomańskie i megalomańskie.
Mam prawo do takiej oceny, gdyż pracowałem z nim od pierwszego dnia urzędowania wojewody, do czasu gdy mnie zwolnił – za co nie mam do niego żalu. Podjąłem pracę w Ministerstwie Łączności Warszawie, zdobyłem nowe doświadczenia, przeprowadziłem ważne postępowania, w tym przetarg na częstotliwości UMTS. Ale ad rem.
To był gorący czas tworzenia nowych województw. Rozmowy, szukanie sojuszników, lobbowanie, narady lokalnych środowisk. Wielka wyzwolona energia. Walka o województwo, a w pewnym momencie, województwo lubuskie, bo tylko taka opcja wchodziła w grę zjednoczyła polityków różnych opcji, co więcej polityków Gorzowa i Zielonej Góry. Mimo naturalnej nieufności, na bok odłożono niesnaski i własne ambicje. Powstał kompromisowy projekt nowego województwa, w tym podział kompetencji i lokalizacji instytucji wojewódzkich w Gorzowie i Zielonej Górze. Takie wspólne działanie, wypracowywanie kompromisowych i dobrych rozwiązań to przecież kwintesencja demokracji. Za to, po cichu nawet wśród twórców reformy, chwalono nas i podziwiano. Tak tworzyło się i w końcu powstało województwo lubuskie. W tych działaniach Pan Majchrowski nie uczestniczył. W wywiadzie czytamy natomiast, jak mocno był w reformę zaangażowany. Można nawet odnieść wrażenie że to on, a nie prof. Kulesza i Stępień był głównym animatorem. To przecież czysta megalomania.
Przechodzę teraz do dnia, gdy nowy, pierwszy wojewoda lubuski, przyjechał do Gorzowa, witany / to nie żart, a jego osobiste żądanie/ pod Urzędem Wojewódzkim chlebem i solą. Następuje zapoznanie z Urzędem, pracownikami. Jednym z pierwszych działań Wojewody Majchrowskiego jest wrzucenie do kosza tak żmudnie i kompromisowo przygotowanych projektów. To on i tylko on będzie decydował. Tak wyglądała pierwsza lekcja demokracji, którą zaprezentował Wojewoda z Warszawy.
Później było już tylko gorzej. Począwszy od spraw małych – „Panu” z Warszawy nie podobały się mieszkania w Gorzowie czy Kłodawie, godny jego osoby okazał się dopiero Pałacyk w Rogach - po sprawy dużo poważniejsze. Tworzenia i obsady instytucji wojewódzkich, przekształceń w administracji i gospodarce, animowania zdarzeń społecznych. To był niestety bardzo zły czas dla lubuskiego. Szybko ujawnił się brak wiedzy merytorycznej i rozumienia procesów gospodarczych, ale też arogancja i brak woli do współpracy ze środowiskami lokalnymi. Przywołam tylko jako przykład strajk w przygotowywanym do przekształcenia PKS w Gorzowie.
Co wniósł Wojewoda Majchrowski? Skłócenie środowisk /dziel i rządź/, zanegowanie kompromisów /Umowa Paradyska w koszu/, ośmieszanie Urzędu / słynny przyjazd do pracy w piżamie!) czy awantury w Rogach / i majstrowanie przy majątku skarbu państwa w postaci Lubuskiego Funduszu Inwestycyjnego /o tym niech opowiedzą zaangażowani w ten poroniony pomysł/.
W wywiadzie Pan Majchrowski kreuje się na jedynego sprawiedliwego, którego pokonali „polityczni hochsztaplerzy” i układ. Przypomnijmy więc, że został odwołany bo odwróciło się od niego jedyne popierające go środowisko. Odwróciło się, gdyż stopień kompromitacji urzędu Wojewody sięgnął dna. W końcu został sam ze swoim kotem, którego chciał oddać w dobre ręce, jak umieścił to na własnoręcznie wykonanym ogłoszeniu. Rysunek kota w dziecinnym wykonaniu z podpisem cyt.: „Oddam kota w dobre ręce”, sam Pan Majchrowski rozwieszał na ścianach Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Mirosław Marcinkiewicz
Radny Sejmiku Województwa Lubuskiego
Były Dyrektor Generalny Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego
Za nami jedenasta edycja bardzo popularnej w Gorzowie akcji ekologicznej ,,Wymień Odpady na Kulturalne Wypady’’.