2014-03-23, Prosto z miasta
Trzema pierwszymi kopiami figurki Bożka z Deszczna Muzeum Lubuskie i służby konserwatorskie uhonorowały osoby, które znalazły skarby archeologiczne i oddały je naukowcom.
– Dla nas to był obywatelski obowiązek – mówią szczęśliwi znalazcy.
- Dla nas najważniejsze jest to, że te osoby nie dość, że znalazły skarby, to jeszcze pomyślały i przekazały je konserwatorom. W dzisiejszych czasach takie postawy trzeba szczególnie promować – mówiła dr Barbara Bielinis-Kopeć, szefowa lubuskich służb konserwatorskich podczas niezwykle miłego spotkania, jakie odbyło się w piątek w Muzeum Lubuskim im. Jana Dekerta w Gorzowie. To właśnie na tym spotkaniu trójka znalazców skarbów odebrała repliki figurki Bożka z Deszczna jako nagrodę za przekazanie skarbów w ręce fachowców. Wcześniej nagrodami pieniężnymi uhonorował ich minister kultury Bogdan Zdrojewski.
Napłynęliśmy ma niego
Pierwsze niezwykłe znalezisko, to stary, prawdopodobnie XV-wieczny topór, jaki z toni jeziora Lipie w Długiem wyłowili gorzowianie Artur Nowak i Paweł Duliniec. – Nurkowaliśmy na głębokości 42 m, czyli już na takiej, gdzie nie ma tlenu i może wystąpić narkoza azotowa. Jak człowiek w nią zapada, to czuje się jak lekko pijany – mówi Artur Nowak, jeden ze znalazców topora. I dodaje, że informacja o narkozie azotowej jest bardzo ważnym zastrzeżeniem. – Płynąłem pierwszy, nagle się odwróciłem i widzę, że za mną płynie Paweł i ma w rękach ogromny topór. No i pomyślałam, że chyba właśnie się zaczyna ta narkoza – mówi Artur Nowa.
Okazało się, że płynący z nim Paweł Duliniec zauważył wystający z dna jakiś trzonek, kiedy go wyciągnął, okazało się, że ma w rękach topór. – To był zupełny przypadek, szczęście, napłynęliśmy po prostu na niego – mówi. Obaj znalazcy zachowali się bardzo profesjonalnie, bo toporzysko, zanim przekazali konserwatorom, trzymali w naczyniu z wodą. – No i to na pewno uratowało ten trzonek od zniszczenia, bo gdyby wysechł, byłoby po nim – mówi Błażej Skaziński, gorzowski konserwator, który tłumaczy, że narządzie jest najpewniej z XVI, choć może być z XV wieku i służyło do obróbki drewna. – No niestety, nie jest to topór wojenny. Choć i tak ranga tego znaleziska jest ogromna, właśnie przez to, że narzędzie zachowało się w całości, ze styliskiem, bo jak do tej pory znajdowano same ostrza.
Obecnie cenne znalezisko jest w konserwacji, w specjalistycznej pracowni w Głogowie.
Na pytanie, czemu znalazcy nie zatrzymali dla siebie tego trofeum, obaj się uśmiechają i jednym głosem twierdzą – Taki był obywatelski obowiązek. A Artur Nowak żartuje, że jakby topór był ze złota, to raczej by go nie oddali.
Leżały sobie w ruince
Trzecią osobą, która została uhonorowana Bożekiem z Deszczna był Michał Pluta, który na co dzień mieszka w Deszcznie i pracuje jako zawodowy kierowca. – To było letniego dnia. Poszedłem sobie w takie miejsce, gdzie w Deszcznie są resztki takich poniemieckich budynków. Chciałem sobie pooglądać. I nagle zauważyłem, że coś wystaje z ziemi. No i kiedy zacząłem kopać, to znalazłem to – mówi. Owo to, to zestaw 20 narzędzi z epoki kultury łużyckiej, czyli sprzed jakichś 6 tys. lat i to spakowane do glinianego dzbana.
- To jest rzeczywisty skarb, który uchyli nam rąbka tajemnicy o tym, jak żyli ludzie w tamtych czasach, jaki był ich stan wiedzy, sposób życia – mówi Stanisław Sinkowski, kierownik działu archeologii gorzowskiego muzeum. I dodaje, że to nie pierwsze znalezisko skarbu akurat w okolicach Deszczna, a już 12, ale wszystkie poprzednie zostały odnalezione w czasach pastora Feliksa Hobusa, czyli w czasach przez II wojna światową. – Być może pastorowi już znudziło się czuwanie nad skarbami z tamtych okolic i trafiać nam się będą następne – żartuje Tadeusz Sinkowski.
A znalazca opowiada, że jak tylko zobaczył, co mu ziemia oddała, decyzję podjął natychmiast. – Zawiozłem te przedmioty do muzeum, do pana Sinkowskiego, którego już znałem. I jestem bardzo dumny, że to akurat byłem ja – mówi Michał Pluta. I dodaje, że jak znajdzie coś kolejnego, to to również trafi do muzeum.
W piątkowej uroczystości Michałowi towarzyszyli rodzice. – Kiedy on przyniósł te rzeczy do domu, to był chyba lekko przerażony, bo nie co dzień się takie znaleziska trafiają – mówi mama Marzena Pluta i dodaje, że jest z syna niesamowicie dumna. A tata Emil tylko fotografował całą uroczystość.
Podczas rozdania nagród można było też zobaczyć już odresturowany skarb z Deszczna, czyli znalezisko Michała, który prezentowany jest w specjalnej gablocie. – Pierwszy raz widzę go w takim stanie, bo jak syn przyniósł to znalezisko do domu, to jednak wyglądało nieco inaczej – mówi Marzena Pluta.
x
Zagłębie archeologiczne
Okazuje się, że okolice Deszczna mogą być takim skarbonośnym terenem, bowiem jest to teren silnie usiany różnymi osadami i innymi śladami obecności człowieka w odległych wiekach. – W skali kraju jest to chyba region, gdzie takich śladów jest najwięcej – mówi Stanisław Sinkowski. I przypomina, że pastor Feliks Hobus na kilka miesięcy przed śmiercią w 1941 r. znalazł w okolicach Koszęcina prawdziwy skarb ze złota biżuterią. – Być może i nas jeszcze takie znaleziska czekają – mówi gorzowski archeolog.
A dyrektor Muzeum Lubuskiego, Wojciech Popek już zapowiedział, że kolejne figurki Bożka z Deszczna wręczane będą kolejnym znalazcom, którzy swoje skarby przekazywać będą muzealnikom i konserwatorom.
xRenata Ochwat
Pastor Felix Hobus
Felix Gottfrid Ferdinand Hobus urodził się 26.01.1866 roku w Sławnie (Schlawe) na Pomorzu Zachodnim. Ojciec jego był asystentem sądowym. Gimnazjum ukończył w Szczecinku, studia odbył w Greifswaldzie i Berlinie. Napisał pracę o Danielu Friedrichu Schleiermacherze. W czasie studiów poznawał tajniki muzyki i antropologii. Święcenia kapłańskie przyjął 1.05.1898 roku w berlińskiej katedrze. Pełnił obowiązki duszpasterskie. Według córki pastora, Badildy Hobus, pastor przybył do Deszczna w 1900 roku. W świetle dokumentów z Archiwum Państwowego w Gorzowie miało to miejsce w marcu 1901 roku. Objął funkcję pastora pomocniczego, który miał pomóc piastującemu tam jeszcze urząd, ale bardzo choremu pastorowi Gensichenowi.
Po przybyciu do Deszczna pastor zamieszkał w nowo wybudowanej pastorówce, którą obecnie zajmuje parafia rzymsko-katolicka p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego.
Hobus zabrał się energicznie do pracy i 18.12.1902 roku przejął całkowicie obowiązki pastora parafii. Uroczystość wprowadzenia nowego pastora na urząd odbyła się w Deszcznie 8.02.1903 roku.
Zaczęły się dla niego lata wypełnione licznymi obowiązkami. Pastor rowerem regularnie odwiedzał filialne kościoły (Brzozowiec, Ciecierzyce i Borek). W razie niepogody korzystał z wozu konnego pożyczonego od sąsiada.
W 1903 Hobus postanowił ogrodzić stary cmentarz wokół kościoła parafialnego.
Wiele czasu i energii poświęcił sprawom budowlanym. W Krupczynie i Maszewie wybudował szkoły i mieszkania dla nauczycieli. W Brzozowcu odnowił neogotycką dzwonnicę (1929) oraz portal kościoła.
W czerwcu 1905 roku ruszyła sprawa budowy szkoły w Deszcznie. Uroczystość poświęcenia nowego obiektu odbyła się 20.11.1905 roku.
Nieco dłużej trwała budowa kościoła w Borku. Musiano tam przygotować plac i rozebrać starą świątynię szkieletową z 1731 roku. Przy tej okazji znaleziono tam dokumenty z 1746 roku, które Hobus umieścił w aktach parafii w Deszcznie. Kamień węgielny położono tam 23.06.1906 roku. Poświęcenie świątyni odbyło się 23.12.1906 roku.
Zgodnie z panującym wśród protestantów zwyczajem był żonaty. W 1904 roku poślubił Elsę Wendlt z Sieniawy, którą w Deszcznie zwano "Muttchen" mieli dwóch synów (Andreasa i Felixa), którzy polegli na frontach II wojny światowej i córkę Bodildę, która po wysiedleniu z Deszczna w 1945 roku zamieszkała w Getyndze.
Paster Hobus zmarł 1.02.1941 w Deszcznie. Pochowany był na cmentarzu przed głównym wejściem do kościoła parafialnego.
Był zapalonym archeologiem. Swoje pierwsze eksponaty znalazł na granicy Deszczna i Brzozowca, nad strumieniem Glinik. Znalazł tam na głębokości 45-50 cm liczne zabytki pod twardo ubitą gliną. Podobne place dostrzegł Hobus koło Ostrówka, Ciecierzyc oraz na zachodnim skraju Borka.
W pobliżu Karnina, Ostrówka i Ciecierzyc odkrył Hobus wielkie cmentarzyska ciałopalne kultury łużyckiej. Wydobył on na światło dzienne liczne popielnice z ornamentyką guzową. W Ciecierzycach Małych w jednym z naczyń znalazł 7 złotych pierścionków. Przekazał to do Muzeum Czasów Przed - i Wczesnohistorycznych w Berlinie.
Swojego największego odkrycia dokonał 23.09.1901 roku. Na cmentarzysku kultury łużyckiej z około 700 - 550 r. p.n.e. znalazł glinianą figurkę antropomorficzną, która znana jest jako "bożek z Deszczna". "Figurka - pisał Hobus - stała w piaszczystej ziemi na głębokości około 75 cm, odchylona nieco do tyłu, z twarzą zwróconą na zachód (...). Ze wszystkich stron otaczało ją kilka małych garnków. W pobliżu stała czarna urna wypełniona spalonymi kośćmi oraz liczne wazy, ustawione w półokrąg otwarty na południe, (...)".
Czarna, cylindryczna bryła (o wysokości 30 cm) zwęża się lekko w stronę głowy, która przesłonięta jest zwierzęcą maską.
Otworki w uszach świadczą o tym, iż były w nich kiedyś kolczyki. Trzyma przed sobą naczynie ofiarne. Na całej jej powierzchni znajduje się geometryczny ornament.
Cenny zabytek pastor podarował Królewskiemu Muzeum Etnograficznemu w Berlinie.
Hobus skupił wokół siebie wielu miłośników archeologii. Wiele zabytków uzyskał od przypadkowych znalazców. Do najcenniejszych eksponatów w kolekcji pastora, poza wymienionymi, należały:
Cztery niewielkie naczynia gliniane oraz wykonana z brązu płaska siekierka - znaleziona koło Borka, wczesna epoka brązu.
Mała gliniana waza (z I epoki brązu), w której były dwa masywne pierścienie brązowe i bransoleta spiralna.
Cztery krzemienne groty oszczepów, krzemienny nóż - znaleziony w Brzozowcu.
Z Koszęcina pochodziły liczne ułamki ceramiki oraz gliniany garnek z przykrywka, z którego wydobyto 6 złotych pierścionków spiralnych i złotą bransoletę (IV okres epoki brązu).
Brązowa szpila o długości 22,6 cm - znaleziona w 1911 w Ulimiu.
Skarb znaleziony w 1911 w Ulimiu. Składał się z 13 przedmiotów: 5 naszyjników, 4 masywnych obręczy, 2 toporków tulejkowych, szpilki oraz noża z uchwytem (V okres epoki brązu) i wiele innych cennych zdobyczy.
Poza kolekcją archeologiczną pastor Hobus zgromadził również pokaźny zbiór sztuki sakralnej.
Był członkiem Berlińskiego Towarzystwa Antropologicznego, Etnologicznego i Prehistorycznego. Skarby swoje przekazywał do Muzeum Archeologicznego w Berlinie. Bogato obdarowane zostało również muzeum regionalne w Gorzowie.
Niezwykłego pastora zaczęto nazywać "Schliemannem doliny Warty". Było to niezwykłe wyróżnienie, gdyż Schlieman był tym amatorem, który z "Iliadą" w ręku odnalazł słynną homerycką Troję.
Po śmierci Hobusa cała jego kolekcja przewieziona została do Berlina, gdzie w 1945 roku uległa rozproszeniu. Szczęśliwie zachowała się forma odlewnicza "bożka z Deszczna", dzięki czemu sporządzono szereg kopii.
W kwietniu 1991 roku dzięki staraniom dyr. Zdzisława Linkowskiego, replikę słynnej figurki zyskało także gorzowskie muzeum.
Informacja ze strony gminy Deszczno.
Za nami jedenasta edycja bardzo popularnej w Gorzowie akcji ekologicznej ,,Wymień Odpady na Kulturalne Wypady’’.