2014-06-16, Prosto z miasta
- Nagle zdałam sobie sprawę z tego, że na każdym rogu pojawił się lombard – mówi Agata Czernicka, która od lat nie mieszka w Gorzowie.
Zdaniem naukowców takie zagęszczenie akurat tych instytucji jest widomym znakiem ubożenia miasta.
- Po dłuższym czasie nieobecności pojawiłam się w centrum i zaskoczyła mnie liczba lombardów. Bo nawet jeden z pierwszych kebabów w mieście zamienił się w lombard, nomen omen Janosik się nazywa – mówi Agata Czernicka.
Niemal dwukrotnie więcej
Tylko przez rok w Gorzowie podwoiła się liczba lombardów. Rok temu było ich 17, tyle bowiem przebadał gorzowski naukowiec dr Albin Skwarek z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, którego interesowały podstawy prawne funkcjonowania tych placówek. Obecnie, jak wynika z danych specjalistycznej strony internetowej monitorującej działania tych placówek, jest ich 31. – Ale to raczej nie koniec, myślę, że jeszcze przez jakiś czas będzie ich przybywać, bo zwyczajnie są potrzebne – mówi jeden z właścicieli lombardu. Nie chce nazwiska w prasie, bo jak tłumaczy, do niczego mu to niepotrzebne.
Ale wystarczy przejść się tylko po centrum, aby się przekonać, że rzeczywiście tak jest. W co drugiej piwnicy, w której kiedyś funkcjonowały słynne sklepy z dopalaczami, umiejscowiły się lombardy.
Kupić, sprzedać, wszystko za grosze...
W ofercie jest niemal wszystko. W tych malutkich, piwnicznych przeważają telefony komórkowe różnych marek. Można też za w miarę przyzwoitą sumę kupić nowego smartfona czy też laptopa. W ofercie są aparaty fotograficzne i też od małych kieszonkowych kompaktów poczynając, na całkiem niezłych lustrzankach kończąc.
W tych większych można kupić rowery, sprzęt AGD, LCD, czy jeszcze inny oraz niemal wszystko, co ludzie miewają w mieszkaniach. – Przyjmujemy wszystko, także biżuterię, porcelanę czy cokolwiek. Można nawet samochód u nas zastawić, dlaczego nie, przecież to też wartość – mówi właściciela lombardu z centrum. Ceny nie są wygórowane, bo system oparty jest o stary jak świat schemat.
System stary jak świat
System działa tak: właściciel lombardu daje desperatowi, który rozpaczliwie poszukuje gotówki, za towar średnio jedną trzecią jego wartości. Pieniądze trzeba zwrócić w określonym czasie. Bywam, że w ciągu od dwóch tygodni do miesiąca. Dodatkowo klient płaci co najmniej 1 proc. odsetek od pożyczonej kwoty dziennie. Jeśli klient towaru nie odbierze (a średnio połowa nie odbiera) albo nie zapłaci odsetek, wówczas właściciel lombardu sprzedaje go, wciąż po okazyjnej cenie, np. za 60 proc. wartości. I jak tłumaczy nam szef lombardu, zawsze się znajdzie nabywca na tani telefon, komputer czy inne dobra. I dodaje, że usługa przez niego świadczona jest popularna, bo szybka, potrzebujący gotówki dostają pieniądze od ręki, nie muszą załatwiać żadnych pilnych formalności, nie muszą czekać na pieniądze po kilka dni. – Złotówki za towar i w drugą stronę też, tak to działa – mówi szef lombardu.
Korzystam, bo muszę
Wśród stałych klientów gorzowskich lombardów jest pan Andrzej. I też się nie chce przedstawić, bo jak tłumaczy, dodatkowej sławy nie potrzebuje. – No, od czasu do czasu potrzebuję pieniądza, to wtedy idę. Ale zawsze odkupuję swoje rzeczy – mówi i przyznaje, że zdarza mu się wybrać do lombardu kilka razy w roku. Także i on zauważył, że w ostatnim czasie trocha ich się namnożyło w mieście. – Widać bieda do nas przyszła, bo trzeba przyznać, znajomi też tam chadzają – mówi.
Oznaka biedy
Wysypowi lombardów przyjrzeli się wrocławscy ekonomiści z tamtejszego Uniwersytetu. Ich konkluzja jest jedna. - Wysyp lombardów jest oznaką biedy i to znanej nam od dawna – piszą w jednym ze swoich opracowań na ten temat. Ich zdaniem wynik ubożenia społeczeństwa, które przeholowało z kredytami i nie ma szans na inną formę pożyczki niezbędnej gotówki.
Ich zdanie potwierdza specjalny raport dr. Piotra Białowolskiego ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, z którego wynika (za stroną uczelni), że aż jedna piąta gospodarstw domowych nie ma szans na zaciągnięcie kredytu w banku, bo za mało zarabiają lub zostali wpisani do BIK. I to właśnie oni stanowią główną klientelę parabanków i lombardów.
- Jak długo będzie bieda, tak długo będą i lombardy, i to w tym najgorszym, lichwiarskim stylu – mówią ci, co muszą z nich korzystać.
Renata Ochwat
W Gorzowie rusza akcja „Kierunek na ratunek”, której celem jest przeciwdziałanie brakowi ratowników wodnych.