Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Barbary, Hieronima, Krystiana , 4 grudnia 2024

Urzędnicze przepychanki w sprawie ekranów akustycznych

2014-07-23, Prosto z miasta

Otwarcie ekspresówki S-3 w połowie maja z Gorzowa w kierunku południowym ucieszyło  kierowców i zmartwiło część mieszkańców Zieleńca.

medium_news_header_8212.jpg

- Nie możemy już wytrzymać tego ciągłego hałasu przejeżdżających aut oraz wąchania spalin – mówią mieszkańcy gorzowskich ulic Chorągwianej i Zastępowej. Ich posiadłości znajdują się kilkaset metrów od drogi, ale otwarty teren oraz zamontowane ekrany akustyczne jedynie od strony ulicy Dojazdowej powoduje, że cała siła odgłosu jeżdżących aut kieruje się w stronę domostw. A siła jest zależna od wiatru.

- Jak jest w kierunku zachodnim, czyli drogi można wytrzymać, jak wiatr wieje w naszym kierunku to koniec świata – przyznaje jedna z mieszkanek, która nie kryje, że największy kłopot ma ze znalezieniem cichego miejsca w domu dla swojego malutkiego dziecka. – Nie może ono spać, często się budzi. Podobnie jest ze zwierzętami. Wszystkie dzikie pouciekały od nas, te domowe nie chcą wychodzić na dwór – dodaje.

Problem dotyczy ekranów dźwiękochłonnych, a właściwie ich braku od strony Łagodzina. Wysokie ekrany znajdują się jedynie nad wiaduktem przechodzącym nad ulicą Sulęcińską, potem są coraz niższe aż wreszcie na wysokości ulicy Zastępowej już ich nie ma. Pojawiają się dopiero w pobliżu niewielkiego lasku przed Karninem.

- Problem rozwiązałoby postawienie wysokich ekranów na odcinku kilkuset metrów, może kilometra – tłumaczy Katarzyna Wołoszczuk, która stanęła na czele komitetu mieszkańców walczących o spokój na swoim osiedlu. – Do tego ekrany powinny być zielone, nie przezroczyste, jakie znajdują się od naszej strony na wiadukcie. To ważne, ponieważ samochody ciężarowe są oświetlone niczym choinki i wieczorami te światła odbijają się od przezroczystych ekranów, nadając im iluminacje widoczne w mieszkaniach. Musimy rozwijać zewnętrzne rolety okienne, żeby od tych świetlnych ,,pokazów’’ się uwolnić. A przecież dom to nie więzienie, żebyśmy późnym popołudniem już musieli się odgradzać od świata – podkreśla.

Co ciekawe, mieszkańcy już w styczniu monitowali w tej sprawie, a więc kilka miesięcy przed oddaniem drogi do użytku. A powodem tego był potworny hałas w trakcie budowy oraz brak wylewek pod montaż ekranów na wspomnianym odcinku, co stanowiło sygnał, iż tych ekranów po prostu nie będzie. Mieszkańcy od razu zaczęli pisać pisma w tej sprawie do zielonogórskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Na jedno z nich w marcu odpowiedział dyrektor oddziału Przemysław Hamera, który napisał m.in., że ,,rozmieszczenie ekranów akustycznych przy budowanej drodze ekspresowej S3 zostało ustalone na etapie projektowym’’. I dalej możemy przeczytać, że ,,zgodnie z wykonanymi analizami ponadnormatywny hałas z budowanej obecnie drogi S3 nie będzie przekraczał ponadnormatywnych poziomów dla zabudowy przy ul. Zastępowej, Chorągwianej, Hufcowej i Osadniczej.’’

Dyrektor Hamera poinformował też ,,skuteczność zastosowanych rozwiązań projektowych w zakresie ochrony przed hałasem w ramach analizy porealizacyjnej może zostać wykonana dopiero po upływie 12 miesięcy od daty oddania drogi do użytkowania’’.

- Nie kryję, że to ostatnie stwierdzenie ścięło mnie i sąsiadów z nóg. Czyli mamy czekać do 15 maja 2015 roku na podjęcie decyzji o przeprowadzeniu analizy porealizacyjnej? A potem jeszcze pół roku na wydanie decyzji? – pyta się pani Wołoszczuk. I zaraz mówi jednym tchem:

- Analiza głośności, na które powołuje się GDDKiA, była podobno zrobiona w sierpniu 2013 roku, ale nic na ten temat nie wiemy. Faktem jest natomiast to, że poziom hałasu w okolicach wymienionych ulic wynosi obecnie ok. 75 dB, natomiast na innych, znajdujących się w głębi osiedla jest to 65 dB, co stanowi wartość o 5-15 dB wyższą niż normy określone przez Ministerstwo Środowiska i Unię Europejską. Przy natężeniu dźwięku 60-75 dB występują u ludzi anomalia w postaci niezauważalnych zmian akcji serca, ciśnienia krwi czy rytmu oddychania. Inne skutki to zakłócenie snu, wzrost nadpobudliwości nerwowej czy niekorzystne zmiany wegetatywne w organizmie. A trzeba wiedzieć, że jesteśmy poddani temu hałasowi przez 24 godziny na dobę. Jak wyliczyliśmy, codziennie jeździ tu od 3,5 do 5 tysięcy pojazdów. Nie wspominając, że wzdłuż S-3 z naszej strony jest jeszcze lokalna droga, którą też czasami jeżdżą auta – tłumaczy.

Zapewne problem byłby mniej dokuczliwy, gdyby nie zamontowanie części niskich ekranów od ul. Dojazdowej. Bo to od nich odbija się część hałasu i zamiast rozproszyć się po rozległym terenie, niczym tsunami uderza w domostwa po zachodniej stronie drogi. Do tego dochodzi pogłos towarzyszący fali wyjazdowej w chwili, kiedy samochody wjeżdżają na otwartą część drogi.

Mieszkańcy zgłosili również sprawę do wojewódzkiego inspektoratu ochrony środowiska w Zielonej Górze z prośbą o dokonanie aktualnych pomiarów głośności i w odpowiedzi kierownik gorzowskiej delegatury Marek Demidowicz zapewnił, że zostaną one wykonane we wrześniu. Także Urząd Marszałkowski w Zielonej Górze wystąpił do GDDKiA o przedstawienie swoich wyników pomiarów hałasu dla przedmiotowego odcinka drogi. Można więc stwierdzić, że zainteresowanie problemem jest, ale mieszkańcy nie rozumieją, dlatego tempo tych działań jest tak rozłożone w czasie. Przecież jeżeli pomiary zostaną wykonane za dwa miesiące, to na zrobienie analizy porealizacyjnej nie powinno się czekać do maja przyszłego roku, a działać natychmiast? Można skrócić termin oczekiwania w ramach interwencji i na to liczą mieszkańcy.

- Rozumiemy, że kłopot ten dotyczy ,,tylko’’ 120 rodzin, stąd zwróciliśmy się po pomoc do władz naszego miasta, żeby one zaczęło występować w naszym imieniu – przyznają mieszkańcy. I tu spotkała ich miła niespodzianka. Po spotkaniach najpierw z radną Grażyną Ćwiklińską, potem z prezydentem Tadeuszem Jędrzejczakiem, który osobiście przyjechał na osiedle zapoznać się z problemem, aż wreszcie z wiceprezydentem Stefanem Sejwą pojawiła się szansa przyspieszenia rozwiązania problemu. Nie wszyscy może zdają sobie sprawę, że władze miasta nie mają w tej sprawie wystarczających umocowań prawnych, żeby móc doprowadzić sprawę do szczęśliwego finału, ale nie umywają rąk.

- Sprawa dotyczy naszych mieszkańców, dlatego prezydent miasta zwróci się do marszałka województwa oraz GDDKiA o działania mające rozwiązać powstały kłopot – powiedział prezydent Sejwa. A Katarzyna Wołoszczuk coraz częściej chodzi uśmiechnięta i wierzy, że dzięki negocjacjom, a przede wszystkim racjom uda się rozwiązań spraw w miarę szybko. – Liczę, że w naszym przypadku urzędnicza bezsilność nie zatriumfuje, a my nie będziemy musieli w imię walki o własne zdrowie działać radykalnie… - kończy.

Robert Borowy

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x