2014-12-02, Prosto z miasta
Gorzowianie wybrani na radnych są już oficjalnie radnymi. Stało się to po otrzymaniu zaświadczeń o wybraniu oraz po złożeniu ślubowania.
Jak już wielokrotnie pisaliśmy, w nowej radzie jest 14 osób mających już za sobą staż w tym samorządowym ciele, ale jest również 11 debiutantów. Jaka to będzie kadencja, z jakimi oczekiwaniami do pracy przystępują zarówno ci doświadczeni, jak i nowicjusze? Te i kilka innych pytań zadaliśmy ósemce radnych z różnych klubów. Jedni byli rozmowni już na starcie, drudzy mniej, ale prawie wszyscy z dużym optymizmem podchodzą do pracy. Czy ta radość z wyboru będzie wśród nich widoczna przez pełne cztery lata, czy gdzieś po drodze zacznie gasnąć, przekonamy się w trakcie trwania kadencji.
Jednym z bardziej doświadczonym radnym, który po raz czwarty uzyskał zaufanie wyborców oraz ponownie został wiceprzewodniczącym rady jest Jan Kaczanowski (SLD). Spodziewa się on owocnych prac i modelowej współpracy pomiędzy radą a prezydentem. Przyznaje również, że przed radą jest naprawdę wiele wyzwań i nie można już marnotrawić dalej czasu. Zwłaszcza że niebawem zaczną spływać ogromne środki unijne i trzeba jest rozsądnie zagospodarować.
- Będzie to można uczynić tylko w przypadku twórczej, opartej na merytorycznej dyskusji. Bardzo ważne będzie wzajemne wsłuchiwanie się na różnych polach. Nie tylko na linii radni -prezydent. Myślę, że atutem nowej rady będzie jej świeży powiew, jaki wniosą nowi członkowie. Jestem przekonany, że współpraca pomiędzy młodością i doświadczeniem zaowocuje wieloma fantastycznymi rozwiązaniami – uważa.
Najmłodszym radnym pod względem wieku jest 25-letni prawnik Patryk Broszko (PO), który spodziewał się wywalczenia mandatu. Opowiada, że trakcie kampanii wykonał ciężką pracę, przede wszystkim dużo rozmawiał z mieszkańcami. Poznał problemy, z jakimi się borykają i teraz przez najbliższe cztery lata będzie chciał pomóc w ich rozwiązaniu.
- Niektóre będzie można w miarę możliwości szybko załatwić, ale będą takie, nad którymi trzeba się bardziej pochylić. Moim atutem jest to, że w trakcie nauki poznałem prawo administracyjne, które jest dosyć rozbudowane, ale ważniejsze będzie oparcie w starszych kolegach, też prawnikach, którzy dodatkowo wnoszą doświadczenie. Mogę też liczyć na pomoc naszych parlamentarzystów. Jeżeli chodzi o priorytetowe zadania, jakie przed sobą stawiam, to remonty dróg i kamienic na Zawarciu, chodzi głównie o rejon wokół ulicy Śląskiej. Chcę też wpłynąć na korekty w komunikacji miejskiej, bowiem są miejsca w Gorzowie, gdzie autobusy przyjeżdżają bardzo rzadko, trzeba też zastanowić się czy nie powiększyć liczbę przystanków – podkreśla.
Artur Andruszczak to kolejny debiutant w PO, ale on w przeciwieństwie do młodszego kolegi został zaskoczony wyborem i na wstępnie od razu wszystkim podziękował za zaufanie.
- Ilość piłkarzy w radzie musi się zgadzać, to skoro brakuje Zenka Burzawy, to cieszę się, że mogę być ja w tym gremium – zaczął. - Mam nadzieję, że spełnię oczekiwania tych, którzy mi zaufali. Dla mnie najważniejszymi celami będzie dążenie do rozwijania bazy sportowej w mieście, w tym przede wszystkim stworzenie lepszych warunków do szkolenia dzieci i młodzieży. Niemniej ważną sprawą będzie zwrócenie uwagi na los najstarszych gorzowian. Są to często ludzie potrzebujący pomocy i nie możemy o nich zapominać, a wręcz przeciwnie, należy znaleźć takie systemowe rozwiązania, żeby znowu mogli poczuć się wartościowi – stwierdził w krótkiej wypowiedzi.
Innym byłym sportowcem, a obecnie trenerem żużlowych mistrzów Polski, który zyskał mandat zaufania u wyborców jest Piotr Paluch. Dla niego to druga kadencja, choć tym razem niedługo zapewne stanie przed ważnym wyborem, z jakim klubem się związać. W tej chwili jest jedynym reprezentantem KWW Tadeusza Jędrzejczaka.
- Miałem już wstępne propozycje, ale na razie wybrałem pracę radnego w ramach komitetu, z którego zostałem wybrany – mówi Piotr Paluch. – Będę przypatrywał się pracy poszczególnych klubów, sam chciałbym też zacząć przejawiać większą inicjatywę, gdyż mam zobowiązania wobec wyborców. Nie ukrywam, że zależy mi na poprawie infrastruktury drogowej na Zawarciu, bo każdy widzi, iż ta część miasta została trochę w tyle za innymi dzielnicami. Jestem ciekawy, jak będzie wyglądała praca w radzie miasta, w której znalazło się tylu debiutantów. To nie jest łatwa sprawa tak wejść i działać. Kiedy przed czterema laty zaczynałem nie spodziewałem się, że praca ta wymaga wiele nauki, zwłaszcza w sprawach administracyjnych. Obiecać załatwienie jakiekolwiek sprawy jest proste, ale realizacja wymaga niezłego toru przeszkód – dodał.
Z optymizmem do swojego debiutu w roli radnego podchodzi Krzysztof Kielec (PiS), który liczy na dobrą współpracę wszystkich klubów, bo najważniejszym celem jest rozwój miasta. – A jak będzie, to się okaże w trakcie kadencji. Dla mnie, ale nie tylko, ważne będą finanse miasta oraz infrastruktura – krótko dodał.
Bardziej rozmowny był jego kolega klubowy, jeden z weteranów jeżeli chodzi o staż radnego Roman Sondej. To już piąta dla niego kadencja. I liczy on na otwartą dyskusję na wszystkie tematy. Z drugiej strony zauważa, że nowi radni będą potrzebowali trochę czasu na zrozumienie systemu działania w strukturach administracyjnych.
- Zanim radni wejdą w zakres swoich nowych obowiązków będą potrzebowali czasu na zaaklimatyzowanie, a przede wszystkim poznanie wszystkich procedur, które w radzie obowiązują. Ważną rolę ma tutaj do spełnienia przewodniczący rady, który planuje pracę. Przed nim jest duża odpowiedzialność. Podobnie jak prezydenta, bo odbiór społeczny będzie zależny od relacji, jakie zapanują pomiędzy radą i prezydentem. Najważniejsze, żeby wszelkie dyskusje odbywały się na płaszczyźnie merytorycznej i nie nosiły barw partyjnych. Wiadomo, że nie zawsze zapanuje zgoda, gdyż nie wszystkie propozycje będą wpisywały się w programy poszczególnych komitetów wyborczych – tłumaczy.
Kolejnym debiutantem jest Michał Szmytkowski z Porozumienia Ruchów Miejskich Ludzie dla Miasta. Miłośnik turystyki ekstremalnej, nauczyciel języka angielskiego oraz ratownik medyczny do ostatniej chwili walczył w swoim okręgu wyborczym o mandat, choć startował dopiero z trzeciego miejsca.
- Staliśmy się awangardą ruchów miejskich w Polsce, co z jednej strony jest wielkim wydarzeniem, z drugiej nakłada na nas obowiązek pokazania, że ludzie też mogą brać sprawy w swoje ręce – mówi pan Michał. – Kiedy ruszaliśmy z działaniami nie byłem przekonany czy powinniśmy wchodzić do samorządowej polityki, nawet w pewnych sprawach nie zgadzałem się z Martą Bejnar-Bejnarowicz, ale dzisiaj przyznaję, że się pomyliłem. Bez realnej władzy niewiele można zrobić. A tak czekają nas cztery lata ciężkiej pracy. Jestem przekonany, że szybko znajdziemy wspólny język z doświadczonymi już radnymi, bo u nich też widać chęć działania dla dobra ogółu – uważa.
Dużymi pokładami energii tryska także Krzysztof Kochanowski, dla którego to druga kadencja. Sam przyznaje, że w pierwszej dużo czasu poświęcił nauce, teraz czas wykorzystać to do osiągnięcia zakładanych celów. Twierdzi, że skoro wyborcy mu zaufali musi zrobić wszystko, by odpłacić im dobrymi uczynkami.
- Oczywiście najważniejsze dla całej rady będzie wspólne działanie na rzecz strategicznych rozwiązań umożliwiających rozwój miasta, ale każdy z radnych został wybrany z jakiegoś okręgu i także chce działać na rzecz wyborców. Ja startowałem osiedla Piaski i Górczyn i wiem, ile trzeba tam zrobić takich drobnych spraw. Chodzi o to, żeby mieszkańcom żyło się normalnie, nie musieli omijać dziur w chodnikach czy drogach. Ważne są również inne sprawy jak żłobki. Moją ambicją jest doprowadzenie do powołania żłobka przy przedszkolu nr 17 przy ul. Maczka. Kiedyś to było w planie, ale nie udało się tego zrealizować. Może teraz… - wierzy.
Robert Borowy
W Gorzowie rusza akcja „Kierunek na ratunek”, której celem jest przeciwdziałanie brakowi ratowników wodnych.