2015-11-14, Prosto z miasta
Na razie, do końca roku izbę poprowadzi Towarzystwo Brata Alberta. Co dalej – nie wiadomo. Miasto cały czas jeszcze nie podjęło tematu.
- Prowadzimy tę placówkę, którą zresztą nie nazywamy izbą wytrzeźwień, tylko Ośrodkiem Pomocy Osobom Nietrzeźwym tylko do końca roku. Co dalej, nie wiadomo – mówi Stanisław Żytkowski, prezes Towarzystwa Brata Alberta, które od października przejęło tę placówkę. Dodaje, że cały czas brak decyzji miasta w tej sprawie, a czas najwyższy, żeby już jakieś decyzje zapadły.
Rzecznik prasowy miasta, Ewa Sadowska-Cieślak potwierdza, że na razie żadne decyzje nie zapadły. Nie umie też powiedzieć, kiedy ewentualnie coś się w tej sprawie zdecyduje.
Taniej i z ogrzewalnią
Od października, czyli od chwili, kiedy prowadzenie izby przejęło Towarzystwo Pomocy Brata Alberta, w palcówce zaszło trochę zmian. Jak tłumaczy Stanisław Żytowski, najważniejszą jest ta, że obecnie z pobytu w placówce korzysta się dobrowolnie. Bo poprzednio w izbie lądowali wszyscy, których przywiozła tu policja po użyciu alkoholu.
Kolejną zmianą jest obniżenie opłaty za pobyt do 25 zł. Poprzednio klienci placówki płacili 250 zł. Trzecią zmianą jest skrócenie czasu pobytu. Oznacza to, że osoba, która trafia do ośrodka, może go opuścić po wytrzeźwieniu, a nie po 24 godzinach, jak było dotychczas.
Z obserwacji pracowników placówki wynika, że 90 procent osób, które tam trafiają to bezdomni, których i tak nie można obciążyć opłatami za pobyt, bo nie ma skąd tych pieniędzy ściągnąć.
Dlatego też przy placówce od 1 listopada działa tzw. ogrzewalnia, czyli miejsce, gdzie właśnie pijący bezdomni mogą się przespać, co jest szczególnie istotne teraz, ponieważ jednak nadchodzi zima i takie miejsca są zwyczajnie potrzebne.
Potrzebna i niepotrzebna
Dalsze funkcjonowanie izby wytrzeźwień budzi kontrowersje. Przeciwnikiem jej jest mecenas Jerzy Synowiec, który twierdzi, że pijanych można odwozić do ich miejsc zamieszkania, bezdomnych do ogrzewalni z siennikami tylko, pijanych z miejsc przestępstwa do policyjnej izby zatrzymań i będzie po kłopocie. Przeciwnego zdania jest psycholog Agnieszka Krawczyk, która tłumaczy, że takie ośrodki są potrzebne, bo nie zawsze da się tak łatwo podzielić pijanych. – Z doświadczenia wiem, że dla niektórych osób, zwłaszcza takich, które nie miały kolizji z prawem, znalezienie się w izbie wytrzeźwień może stać się pozytywnym szokiem, pierwszym skutecznym krokiem do lepszego kontrolowania picia alkoholu.
Także Rzecznik Praw Obywatelskich uważa, że izby są potrzebne. Można o tym przeczytać w raporcie dotyczącym izb, jaki RPO wydał w 2013 roku. Rzecznik podkreśla jednak, że należy je prowadzić przy zachowaniu odpowiednich procedur dotyczących poszanowania godności osób tam trafiających.
Zresztą inne duże miasta, które miały izby wytrzeźwień, jak Wrocław czy Olsztyn zamieniły je na placówki takie, w jaką sukcesywnie przekracza gorzowską izbę Towarzystwo Brata Alberta.
Decyzja jest potrzebna już
Towarzystwo Brata Alberta ma pomysł na dalsze funkcjonowanie izby, wie, jak skutecznie pomagać tym, którzy tam trafią. I czeka tylko na sygnał z magistratu. Ten jednak zwleka z podjęciem decyzji.
Renata Ochwat
Pierwszy pochód majowy w powojennym Gorzowie odbył się w 1946, ostatni w 1988 roku. Przez te lata spontaniczne przejścia przez miasto ubarwiał albo Szymon Gięty, albo demokratyczna opozycja.