2016-02-11, Prosto z miasta
Kasza z gulaszem i do tego surówka, albo pierogi, schabowy z kapustą, żurek lub krokiety…
Proste jedzenie w niewygórowanych cenach przyciąga coraz więcej gorzowian do nowych miejsc z jedzeniem.
- Zaglądam tu, bo jedzenie jest smaczne, ceny są na moją kieszeń, a sama nie lubię gotować – mówi Ania Zielińska spotkana w barze „Oliwka” na Starym Bazarze. „Oliwek” w mieście jest więcej, bo następna jest na osiedlu Londyńskim, a kolejna na Chrobrego.
Na śniadanie, na obiadek
W barach i punktach gastronomicznych oferujących proste jedzenie w niewysokich cenach dzień się zaczyna już od rana, bo można wpaść na śniadanie, które kosztuje do 10 zł. Potem zaczyna się czas obiadu, na który też trzeba wyłożyć od 10 do 15 zł.
Stylizowane na domowe restauracyjki znaleźć można w całym mieście. Obok „Oliwek” w centrum jest cieszący się stałym powodzeniem „Bartosz”, gdzie co i rusz pojawiają się nowe naleśniki z różnym farszem. Przy ul. Jancarza można zjeść obiad w barze „Agata”, ale jest też i druga „Agata” przy ul. Sikorskiego. W obu karta dań jest podobna, bo można zjeść kotleciki rybne, kotleciki jajeczne, pierogi ruskie, napić się kompotu, skosztować zupy żurek, a za cały obiad zapłacić 10 albo 12 zł. – Przychodzę tu, bo jedzenie jest smaczne, niedrogie, nie trzeba długo czekać, no i nie trzeba samemu robić – mówi pan Andrzej, stały bywalec „Agaty” przy ul. Jancarza.
Bardzo często zaglądają tu konduktorzy, którzy mają przerwę w podróży, bo bar mieści się o rzut beretem od dworca PKP. Z karty tej „Agatki” korzystają także pracownicy okolicznych biur, ale częściej decydują się na jedzenie na wynos.
Także w centrum smaczny i niedrogi obiad można zjeść w „Bistro” przy ul. Szkolnej. Tu zaglądają aktorzy Osterwy, można też spotkać muzyków Filharmonii Gorzowskiej.
Nowe, popularne
Od jakiegoś czasu dużą popularnością cieszy się mała restauracyjka „Domowa” przy ul. Walczaka obok jednej z bram „Stilonu”. – Gdzie ja zjem lepszy obiad za 11 zł? – pyta Katarzyna Borowska i tłumaczy, że kasza z gulaszem oraz zestaw surówek to najlepsze jedzenie, jakie można sobie wyobrazić. Dla niej ważne jest też i to, że jedzenie jest przygotowywane na bieżąco. Nic nie jest mrożone, ani konserwowane.
Ruch akurat tam jest cały czas. – Koleżanka mi o tym miejscu powiedziała, przyszłam, spróbowałam i zostałam – mówi Katarzyna Borowska.
Do popularniejszych miejsc należy także „Fiesta” przy ul. Mościckiego. Karta tu się nie różni od innych miejsc, cenowo też jest podobnie. I lokal też ma swoich stałych bywalców. – Jedzenie jest smaczne, w lokalu jest czysto, cena na moją kieszeń, czego chcieć więcej – mówi Michał, który bywa tu prawie codziennie.
Skomponuj sobie sam
Ofertę niedrogich knajpek z niemal domowym jedzeniem uzupełniają modne obecnie bary, gdzie można sobie samemu skomponować talerz. Szalenie popularny jest taki bar w nowej stacji benzynowej u zbiegu ul. Wyszyńskiego i Górczyńskiej. Zasada jest prosta, każdy sam wybiera sobie jedzenie. W karcie różne rzeczy, bo i zwykłe warzywa, ale i bardziej wyszukane dania jak mięso pod różnymi postaciami też się znajdzie. Jak do tego dołożyć dobrze zaopatrzony bar sałatkowy, to i nawet wegetarianie wyjdą z tego miejsca zadowoleni.
Podobny bar działa w Tesco przy ul. Górczyńskiej. Tyle, że tu płaci się nie za poszczególne składniki na talerzu, ale za ogólną wagę jedzenia na talerzu. I też mają tu sporą ofertę dla wegetarian.
Pierogi, kopytka i inne cuda
Ofertę niedrogich knajpek z niemal domowym jedzeniem uzupełniają pierogarnie. W samym centrum są trzy takie miejsca. Najstarsze mieści się na Wełnianym Rynku i tu w ofercie są pierogi, kopytka, zapiekanki. Za nieduże pieniądze można kupić zestaw na wynos, do podgrzania w domu, albo poprosić o odgrzanie na miejscu. Podobne miejsce działa na rogu ul. Borowskiego i Armii Polskiej. Tu oprócz pierogów w ofercie są inne dania obiadowe oraz szeroki wybór surówek.
Niedawno pierogarnia otworzyła się przy ul. 30 Stycznia i też ma już swoich bywalców. Poza centrum najbardziej znana pierogarnia działa przy ul. Wróblewskiego. – Najlepsze pierogi ruskie w mieście – zachwala Agata Zysk, stała klientka i jak sama się określa – największa miłośniczka ruskich pierogów w całym kosmosie.
Szybko, tanio, smacznie
- Takie bary, restauracyjki z prawi domowym jedzeniem wyrastają w całym kraju. Po pierwsze – oferują jedzenie, jakie większość z nas pamięta z domów rodzinnych, a więc proste, bez udziwnień, bez egzotycznych składników. Po drugie – oferta jest tania, dostępna dla większości kieszeni. Jak ktoś nie ma rodziny, to zwyczajnie nie opłaca mu się gotować tylko dla jednej osoby. Po trzecie – szybki obiad w czystym, przytulnym miejscu oszczędza nam czas – tłumaczy Agata Zaniewska, która podróżuje po kraju i z lubością odwiedza takie miejsca, jak gorzowskie tanie restauracyjki. Dodaje, że już dawno skończyły się czasy siermiężnych barów mlecznych. Bo nawet te nieliczne, które się ostały, musiały się przystosować do współczesnych czasów i lekko zmienić oblicze.
Renata Ochwat
W Gorzowie rusza akcja „Kierunek na ratunek”, której celem jest przeciwdziałanie brakowi ratowników wodnych.