2016-05-20, Prosto z miasta
Oryginalny dokument z 20 maja 1316 roku o opłacie za przejazd groblą można było zobaczyć w Archiwum Państwowym.
Pokazowi towarzyszyła promocja książki jemu poświęconej.
- Macie państwo w Gorzowie prawdziwy skarb – mówili jednym głosem prof. Edward Rymar i prof. Ewa Syska. Oboje historycy, mediewiści i źródłoznawcy są autorami „Handel Gorzowa w średniowiecznym i wczesnym okresie nowożytnym (do 1571 r.)” - najnowszej książki wydanej przez Archiwum Państwowe a dotyczącej między innymi dokumentu z 20 maja 1316 r. – To najstarszy oryginalny dokument w naszych zbiorach, uznaliśmy więc, że dobrze będzie go w okrągłą rocznicę pokazać i przygotować stosowne wydawnictwo – mówi dr hab. Dariusz A. Rymar, dyrektor Archiwum Państwowego.
Poniewierały się w gruzach
Zdaniem historyków, to, że w pożodze wojennej ocalały najstarsze dokumenty miejskie, to cud. – Odnalazł je w piwnicy urzędu miasta w grudniu 1945 roku Stefan Paternowski, przedwojenny poznański archiwista, który wówczas pracował w Zarządzie Miejskim Gorzowa – opowiada dr hab. Dariusz A Rymar.
Poznański archiwista natychmiast zdał sobie sprawę z wagi znaleziska. Zabezpieczył je oraz jako pierwszy sporządził regesty, czyli skrócone opisy tego, co dokumenty te zawierają. – No niestety, w znalezisku tym brakowało pierwszych czterech dokumentów, w tym lokacyjnego – mówi Dariusz A. Rymar.
Opłata za konia ze zwolnieniami
Szacowny jubilat, czyli dokument z 20 maja 1316 roku sygnowany jest przez margrabiów nowomarchijskich Waldemara i Jana i nakłada opłaty na przejeżdżających konno przez groble. Z opłat w wysokości 1 denara zwolnieni byli rycerze pozostający w służbie margrabiów oraz osoby duchowne. – Opłaty za przejazd szły na utrzymanie drogi do Poznania i dalej w głąb królestwa polskiego. Margrabia Waldemar zapewniał w ten sposób dobra komunikację kupcom, ale dobre drogi służyły także celom militarnym – wyjaśniał prof. Edward Rymar.
Stare dokumenty to dobre źródło
O znaczeniu starych dokumentów w pracy historyka mówiła prof. Ewa Syska z Poznania. Akcentowała, że to są bezcenne źródła, które najlepiej badać w oryginale, ale przyznała, że archiwiści niechętnie je udostępniają. Opowiadała o tym, jak pieczętowano stare dokumenty w średniowieczu, tłumaczyła, jak czytać, a czytać je mogą tylko ci, co znają łacinę, specjalny krój pisma. – Takich naukowców w skali całego kraju może jest ze dwudziestu, może mniej – mówił Dariusz A. Rymar.
I zdradził cyfry. W całym kraju jest około 120 tys. średniowiecznych dokumentów spisanych na pergaminie, czyli specjalnie wyprawionej skórze. Z tego 80 tys. jest we Wrocławiu. W gorzowskim zbiorze jest 113, do pełnego kompletu brakuje pierwszych czterech, ale archiwiści nie tracą nadziei, że może kiedyś jeszcze się odnajdą.
Wydana właśnie książka opiera się o ten najstarszy, ale jest prezentacją handlu w mieście i znaczenia Gorzowa w tamtych czasach na gospodarczej mapie Europy. Ważną częścią jest przedstawienie brzmienia tego dokumentu po polsku i łacinie. Istotną sprawą są ilustracje dokumentujące prace Archiwum.
Książka wyszła w nakładzie 700 egzemplarzy i można ją kupić w archiwum w cenie 20 zł.
roch
W Gorzowie rusza akcja „Kierunek na ratunek”, której celem jest przeciwdziałanie brakowi ratowników wodnych.