2016-12-11, Prosto z miasta
Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Zbigniewa Herberta w Gorzowie była gospodarzem konferencji naukowej dotyczącej „25 lat wspólnych badań nad pograniczem polsko-niemieckim”.
Przy tej okazji odbyły się też spotkania autorów i wydawców publikacji regionalnych połączone z kiermaszem książek.
Głównym zamierzeniem konferencji było podsumowanie polsko-niemieckiego dorobku badań nad dziejami i tożsamością Ziem Zachodnich i Północnych.
- Pracy przy zorganizowaniu takiej konferencji jest bardzo dużo, ale satysfakcji jest jeszcze więcej – mówi Grażyna Kostkiewicz-Górska, kierownik zbiorów regionalnych w naszej bibliotece. – Najważniejsze było zmobilizowanie ciekawych osób, żeby przyjechały i podjęły interesującą dyskusję. W pełni to się udało. Konferencja spotkała się dużym zainteresowaniem. Pamiętajmy, że tematyka samej Nowej Marchii, w której funkcjonujemy, przez lata była osobno badania przez historyków polskich i niemieckich. A przecież jest to region zakorzeniony przez Niemców i Polaków. Dlatego tak ważne są teraz wspólne badania – uważa.
Zdaniem kierownik G. Kostkiewicz-Górskiej przez wspólne badania łatwiej jest konsultować zebrane materiały i nabytą wiedzę. Dlatego przyszedł czas pisania wspólnej historii. Ważne również, że od niedawna polscy badacze mogą sięgać do niemieckich archiwów.
- W trakcie konferencji padło wiele propozycji i tematów, które warto podjąć. Ciekawy był wykład dr Klausa Neitmanna, który przedstawił dotychczasową działalność naukową oraz współpracę z polskimi instytucjami. Przedstawił on propozycje obszarów badań, którymi powinni zająć się nasi naukowcy. Do tej pory było to trudne ze względu na brak materiałów źródłowych. Teraz takie możliwości się otwierają – zaznaczyła pani kierownik.
Dr hab. prof. Uniwersytetu Szczecińskiego Radosław Skrycki zaprezentował historię kartografii i geografię historyczną Nowej Marchii, a także stan i potrzeby badań oraz edycji źródeł. W rozmowie w nami przyznał jednak, że największym problemem jest brak prowadzenia systematycznych badań nad pograniczem polsko-niemieckim.
- Nie ma odpowiedniej instytucji, która by pilnowała i nakreślała plan działań – mówi. – Aktywność gorzowskiej biblioteki jest naprawdę wyjątkowa, ale nie jest ona placówką naukową. W zasadzie badania naukowe wynikają z zainteresowań osób ze Szczecina, Poznania, Zielonej Góry. Gorzowianie są aktywni, ale nie są zaangażowani w placówkach naukowych. Dominują regionaliści, historycy, pasjonaci, ale najważniejsze są badania naukowe i tu jest problem – podkreśla.
Prof. Skrycki, oceniając minione lata prac nad pograniczem polsko-niemieckim, zwraca uwagę, że bardzo dobrze udało się poznać okres średniowiecza, głównie za sprawą prof. Edwarda Rymara. Gorzej wygląda to z czasami nowożytnymi czy najnowszymi po 1945 roku.
– W przypadku ostatnich 70 lat coś się ruszyło dopiero niedawno, ale to zrozumiałe, gdyż w czasach Polski Ludowej głębsze poruszanie tych tematów było niemodne. W tej chwili jest łatwiej, ale również nie do końca jest to tematyka przyjazna do pracy. Myślę, że dopiero jak wyrośnie pokolenie nieobciążone peerelowską propagandą i antyniemieckością łatwiej będzie zająć się tymi sprawami – dodaje.
Sama konferencja, w ocenie prof. Skryckiego, była bardzo udana. Wszystkie zaprezentowane prelekcje były na wysokim poziomie. – Pozostał jednak niedosyt, bo kilka tematów zostało zamarkowanych, a chciałoby się coś więcej na nie usłyszeć, podyskutować. Mam nadzieję, że na następnej konferencji do niektórych przynajmniej spraw powrócimy już w szerszym aspekcie – podkreślił.
Konferencji towarzyszyły III spotkania autorów i wydawców publikacji regionalnych, które mają dużo bogatszą historię, gdyż przed 2014 rokiem odbywały się one z inicjatywy znanego regionalisty Zbigniewa Czarnucha w Witnicy. – Pan Zbigniew uznał, że przyszedł czas na wyjście szerzej, stąd pomysł, żeby takie targi odbywały się w naszej bibliotece – tłumaczy Grażyna Kostkiewicz-Górska.
Na kiermaszu pojawiło się wiele publikacji jeszcze z lat 70 i 80, które w ocenie Jarosława Palickiego z gorzowskiej delegatury IPN stanowią punkt wyjścia do oceny tego, co mieliśmy dawniej, a w jakim obecnie miejscu znajdujemy się z badaniami interesującej nas historii.
- Kiedy zajrzymy do zbiorów w bibliotece szybko przekonamy się, jak dużo poczyniono w ostatnim 25-leciu i to naprawdę budzi podziw – mówi i zachęca do zapoznania się z tym zbiorem, choć zdaje sobie sprawę, że nadal jest bardzo dużo do zrobienia.
- Uważam, że ostatnie ćwierćwiecze zostało dobrze wykorzystane dzięki nie tylko pracom naukowym, ale i wkładowi regionalistów – kontynuuje. – Tych ostatnich trzeba podziwiać i zachęcać do dalszej pracy. Szkoda tylko, że tak niewielka grupa pasjonuje się lokalną historią. Istotne, żeby badania dotyczy również najmniejszych naszych ojczyzn. Niedawno miałem okazję być w Strzelcach Krajeńskich i tam mieszka pan Ryszard Drewniak, który prowadzi poszukiwania badawcze, analizuje akta znajdujące się w IPN w mocno lokalnym aspekcie. Historycy raczej skupiają się na regionach, dużych miastach a brakuje pasjonatów, którzy zajmą się małymi miejscowościami mającymi przecież swoją historię. Jak widać, wszystko zależy od ludzi. Pamiętajmy, że historia jest opowieścią i jestem przekonany, że miłośników dobrej opowieści o przeszłości nigdy nie zabraknie – tłumaczy.
Prof. Paweł Leszczyński z gorzowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego zwraca z kolei uwagę, że mówiąc o historii trudno skupiać się tylko na motywach czarno-białych. Żyjąc na naszych ziemiach spotykamy się z różnymi motywami, z historią Słowian, Niemiec, Czech czy Żydów. Skupiając się na najnowszej historii po 1945 roku poznajemy historię innych społeczności, które ubogaciły nasz teren, przybywając z różnych stron. Nie tylko Polaków, ale i Ukraińców, Łemków, Tatarów, Romów. Dla każdego badacza historii jest to fascynujące w różnych dziedzinach.
- W każdej gminie naszego województwa funkcjonują towarzystwa przyjaciół, miłośników danej gminy i one pielęgnują tę historię, dbają o różne wydawnictwa, które można obejrzeć na targach. Pojawiło się nawet Wydawnictwo Instytutu Zachodniego w Poznaniu, posiadające w zbiorach bardzo cenne pozycje dotyczące przeprowadzonych badań dla obszaru pogranicza polsko-niemieckiego. A już dla pasjonatów bardzo wartościowe są spotkania z autorami, z którymi można porozmawiać choćby o metodologii przeprowadzonych przez nich badań na dany temat – tłumaczy i wysoko ocenia inicjatywę takich spotkań.
RB
- Rozpoczęła się procedura przetargowa, by znaleźć firmę, która zasadzi 326 drzew i 40 m2 krzewów na terenach miejskiej zieleni - poinformowała Ewelina Bensi-Said z wydziału gospodarki komunalnej.