Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Balladyny, Lilli, Mariana , 30 kwietnia 2025

Matka wszystkich kościołów diecezji zielonogórsko-gorzowskiej

2017-07-01, Prosto z miasta

Był tu papież Jan Paweł II, ale bywał wcześniej, jako kardynał Karol Wojtyła.

medium_news_header_18890.jpg

Tutaj kończyły się obchody Milenium Chrztu Polski. To najważniejszy zabytek i symbol miasta. Gorzowska katedra.

Katedra jest niemal równolatką miasta, bo kiedy Albert de Luge od margrabiego Jana I dostał zadanie zbudowania miasta, to niemal od razu zaczęto tu budować kościół oraz mury miejskie. Może zastanawiać, dlaczego zdecydowano się na budowę tak dużego ceglanego halowego, trójnawowego kościoła. Ważnym jest, że od początku przyszła katedra miała taki kształt.

Z dziewicami w wezwaniu

Od początku przyszła katedra miała w wezwaniu Najświętszą Marię, dlatego od początku był to i jest kościół Mariacki. Co prawda przejściowo występował pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny i Jedenastu Tysięcy Świętych Dziewic. Od roku 1945 nosi wezwanie Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

Generalnie kształt kościoła niewiele się zmienił od czasu jego powstania. Bo wieża została dobudowana na przełomie XIII i XIV wieku, czyli tak dawno, że mówimy o tym, iż od zawsze katedra tak wyglądała.

Kościół był katolicki od momentu założenia do połowy XVI wieku, czyli dokładnie do 1537 roku, kiedy na te tereny przyszła Reformacja. I do 1945 roku kościół był ewangelicki. To za czasów reformacji zmienił się jego wygląd. Surowe ceglane mury zostały otynkowane, wewnątrz ustawiono ławki w porządku ewangelickim oraz powieszono tablice psalmowe. I ten wygląd katedra miała aż do zakończenia II wojny. Bo kiedy znów trafiła do Kościoła katolickiego, to przeprowadzono regotyzację, czyli przywrócenie pierwotnego wyglądu. I raczej nikt z gorzowian sobie nie wyobraża, że kościół ten mógłby być otynkowany wewnątrz na biało....

Kościół Mariacki staje się katedrą

Po zakończeniu II wojny światowej w Gorzowie ustanowiono siedzibę administracji apostolskiej, czyli właściwie diecezji. Nazewnictwo się zmieniało, ale od 1945 roku była to jednak diecezja. To była i nadal jest najważniejsza świątynia, choć w 1992 roku siedzibę kurii przeniesiono za sprawą obecnego arcybiskupa Józefa Michalika do Zielonej Góry i zmieniono nazwę z diecezji gorzowskiej na diecezję zielonogórsko-gorzowską. Gorzowianie mieli do ówczesnego biskupa ordynariusza żal, że tak się stało. Ten żal zresztą trwa do dziś.

A ponieważ od 1945 roku rezydowali tu biskupi, to kościół został podniesiony do rangi katedry i do dziś tak jest. Gorzowianie są niezmierni dumni z tej budowli, jednego z niewielu zabytków tej klasy w mieście. Zaszczytem jest tu być ochrzczonym, zaszczytem jest brać ślub. Jeśli komuś się to przytrafiło, to zawsze fakt ten podkreśla, jak choćby gorzovianista Robert Piotrowski, który podczas tego fatalnego pożaru wieży, w rozmowie dla TVN24 z dumą mówił o tym, że właśnie tu go chrzczono. Tak samo z dumą o tym mówił pastor Urlich Luck, wybitny duchowny, urodzony w Landsbergu, który wygłaszał okolicznościowe kazanie z okazji 750-lecia miasta w katedrze. Powiedział wówczas między innymi takie słowa – Mnie, tu urodzonemu, ochrzczonemu w tej świątyni wodą z Warty przyszło wygłosić słowo.

Wielcy i ciekawi

Katedra gorzowska gościła wielu ciekawych i słynnych ludzi. Najsłynniejszym gościem był papież Jan Paweł II, który nawiedził diecezję 2 czerwca 1997 roku. Wizyta w katedrze nie była planowana. Służby odpowiedzialne za organizację pielgrzymki tłumaczyły, że czasu jest tak mało, że się nie da.  Papież, wówczas już chory, miał tylko spotkać się z wiernymi na obecnym placu Jana Pawła II, odprawić nabożeństwo, wygłosić kazanie, a następnie pojechać do Pałacu Biskupiego, aby zwyczajnie odpocząć. Ale Jan Paweł II nie byłby sobą, gdyby nie zmienił trasy swojej gorzowskiej wizyty. Zwyczajnie zarządził zmianę marszruty, bo jak sam mówił, nie wyobrażał sobie wizyty w mieście i braku chwili modlitwy przy grobie swego przyjaciela, księdza biskupa Wilhelma Pluty.  Co prawda, służby mało zawału nie dostały, ale Papież postawił na swoim i do katedry przyjechał. Wszedł do przedsionka, podnóża wieży, z którą na dziś nie bardzo wiadomo, co będzie, pomodlił się przy grobie przyjaciela. Głowę Kościoła katolickiego przyjmował wówczas ówczesny proboszcz, nieżyjący już ksiądz Stanisław Garncarz. Papieżowi towarzyszyli wybitni dostojnicy kościelni, w tym między innymi kardynał Angelo Sodano, wybitna postać watykańskiej dyplomacji. A ksiądz Garncarz tak po czasie o tej wizycie mówił –Zwyczajnie sobie nie wyobrażałem, że Papież, jego Świątobliwość nie zajrzy do nas. Na wszelki wypadek byłem przygotowany.

I potem przez lata miał swoje prywatne świadectwo. Album ze zdjęciami z wizyty Głowy Kościoła katolickiego w katedrze.

Warto przypomnieć, że kardynał Karol Wojtyła bywał w Gorzowie jeszcze w czasach, kiedy był zwierzchnikiem archidiecezji krakowskiej.

W katedrze gościł także prymas tysiąclecia, ksiądz kardynał Stefan Wyszyński.

Diecezją administrował przez lata ksiądz biskup, dzis Sługa Boży, Wilhelm Pluta. Pochowany zresztą jest w przyziemiu katedry, podobnie jak jego poprzednik ksiądz biskup Teodor Bensch.

W katedrze modlił się i posługę kapłańską spełniał przez kilka lat ksiądz wówczas biskup Jerzy Stroba, sufragan diecezji gorzowskiej, dziś powiedzielibyśmy – biskup pomocniczy - jeden z tych, którzy sygnowali słynny list biskupów polskich do niemieckich – "Wybaczamy i prosimy o wybaczenie". Zresztą o gorzowskich latach pamiętał i niekiedy o nich wspominał.

No i zagadki też tam są

Ale katedra gorzowska to też ciekawa budowla z innych przyczyn. Bo nastręcza zagadek historykom sztuki, ale i miłośnikom dobrej architektury. Zagadką jest szachownica, którą z reguły budowniczowie umieszczali na zewnątrz kościołów, jak choćby w Myśliborzu. W Gorzowie jest ona wewnątrz, w lewej nawie, patrząc na ołtarz, zresztą przepięknie odrestaurowany staraniem księdza proboszcza Stanisława Garncarza. Nikt nie wie, co ona oznacza i dlaczego jest wewnątrz. Drugą zagadką jest czerwony brandenburski orzeł na jednym z filarów. Nie wiadomo, dlaczego on się tam znalazł i dlaczego nikomu nie zależało i nadal nie zależy, aby go było widać.  Kolejnymi, może nie zagadkami, ale ciekawostkami są cegły ze znakami cechowymi rodów, które dały pieniądze na rozbudowane prezbiterium. Na wschodniej ścianie prezbiterium są właśnie te trzy cegły. Wystarczy stanąć na wprost i poszukać wzrokiem na wysokości 1,9 - 2 m. Znajdujące się na nich wizerunki uznawane są za sygnaturę fundatora prezbiterium właśnie, czyli Johannesa von Promnitz. Noszą jego herb i datę - 1489 r.

Inną ciekawostką są setki miseczkowatych otworków wydrążonych w murze południowej elewacji świątyni. Archeolodzy mają kilka teorii na ten temat, jedną nawet dość nieprzyzwoitą. Być może są to otwory wydłubane za pokutę po szczególnie ciężkim grzechu. Ale najbardziej prawdopodobna jest taka, że podczas świąt katolickich od tej strony odpalano specjalnymi świdrami ogień potrzebny do liturgii, jak choćby w Wielką Sobotę.

Wśród ciekawostek jest belka tęczowa ze średniowieczną grupą pasyjną. Oddziela ona przestrzeń świecką od świętej. Tyle tylko, że jak się przyjrzeć, to znajdzie się tych belek … trzy. Dwie dodatkowe to najprawdopodobniej wzmocnienia, kiedy mury zaczęły się rozchodzić, zastosowano więc takie rozwiązanie.

Renata Ochwat

Korzystałam z między innymi oficjalnej strony diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, strony parafii katedralnej oraz własnych tekstów.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x