2019-11-18, Prosto z miasta
Objechali niemal cały świat. Czarują cały czas niebywałą sztuką.
 
   Ich sezon trwa osiem miesięcy, ale kiedy zaczynają odpoczywać w podgorzowskim Dzierżowie, to po tygodniu już ich ciągnie w trasę. Po prostu Cyrk Juremix.
Wczesny listopadowy wieczór, ale już ciemno. Idę Wałem Okrężnym w kierunku prawdziwego namiotu cyrkowego, który stanął na lewym brzegu Warty. Nagle rozlega się upiorne wycie i krakanie ptaków. A z ciemności wynurza się mała dziewczynka. Ma straszliwie zmasakrowaną twarz, w ręce trzyma rachityczną, z lekka upiorną lalkę. Zbliża się do mnie i patrzy pustym spojrzeniem zombie. – Ja się ciebie nie boję – mówię do niej i po chwili mam zaszczyt poznać najmłodszą latorośl założycieli cyrku, czyli Nelly Turek-Dmitriev, lat dziesięć. Upozowana na Upiorną Dziewczynkę ma przestraszać schodzących się na ostatnie przedstawienie sezonu widzów. I często jej się to udaje. Magia cyrku działa zanim się wejdzie do okrągłego namiotu.
Najpiękniejsza historia rodzinna
Powstanie cyrku Juremix to ukochana historia najstarszej latorośli Jurija i Renaty Turek-Dmitriev, czyli córki Soni. – Moi rodzice poznali się w niezwykłych okolicznościach. Mój tata po szkole cyrkowej pracował w różnych cyrkach i jeździł po świecie. No i Cyrkiem Wielkim trafił do Polski, do Gorzowa. A na spektakl poszła moja mama ze swoim bratem i chrześniakiem, bo mama od zawsze lubiła cyrk. No i tata ją tam wypatrzył. Ale nie miał śmiałości podejść – opowiada Sonia. Pani Renata następnego dnia też była w cyrku i wówczas już przyszły mąż podszedł do niej. Nic jednak się znów nie wydarzyło. Pani Renata pojechała bowiem na wakacje do Kołobrzegu. – No i proszę sobie wyobrazić, że w tym Kołobrzegu zjawił się właśnie ten cyrk. Tata uznał, że tak ma być, że to przeznaczenie, że miłość – mówi Sonia. Występuje w cyrku od najmłodszych lat w różnych programach. W przeszłości przebijano ją szablami w magicznym pudełku.

Jurij Dmitriev i w habicie Dominika Turek-Dmitriev podczas spektaklu Circus of horror
A sam Jurij Dmitriev dziś mówi, że kiedy się zjawił z bukietem i pytaniem o rękę córki w domu przyszłych teściów, to oni mieli dość nietęgie miny. – Nie dość, że cyrkowiec, nie dość, że obcokrajowiec, to jeszcze trochę starszy od ukochanej córeczki – opowiada. Ale jak już poprowadził swoją wybrankę do ołtarza, tak się z nią i córkami nie rozstaje. Bo cyrk Juremix to właśnie przede wszystkim rodzinne przedsięwzięcie. A jego teść, Jan Turek, znany gorzowski przedsiębiorca, choć może na początku miał minę nietęgą, to dziś jest ukochanym ojcem, teściem i dziadkiem, który wspiera córkę, zięcia i wnuczki jak tylko może. – Bywa, że chce mu się jechać na drugi koniec Polski na nasze przedstawienie, bo się za nami stęsknił. Bez dziadka wiele rzeczy by się nie udało – mówią wnuczki.
Większa część roku w drodze
Cyrk, jak na instytucję o tej nazwie przystało, jest mobilny. Tyle tylko, że konie zastąpiły samochody. Ale ponieważ główną areną występu jest okrągły namiot cyrkowy, to cały czas jest to niemal taka sama trudna i ciężka praca. Bo najpierw trzeba go rozłożyć, zbudować widownię, potem złożyć, załadować na samochody i dalej w drogę. – To prawda, ale prawdziwie ciężka praca to użeranie się z urzędnikami. Bywa tak, że dzwonię, proszę o zgodę na rozbicie namiotu, a jakaś pani w połowie zdania odkłada słuchawkę, bo słyszy cyrk. Ale ja nie odpuszczam i dalej drążę. To wówczas słyszę, że konie będą brudzić – no to mówię, że nie mamy koni. Potem że zwierzęta – na co ja, że zwierząt nie mamy i nigdy nie mieliśmy. No użerać się trzeba – opowiada Jurij Dmitriev.
Państwo Dmitriev od początku wiedzieli, że chcą mieć swój cyrk. – Może to dziwne, ale to mama była głównym motorem, to ona bardzo chciała i dopięła swego – opowiada Sonia. I tak samo naturalnym było, że dzieci też będą w tym cyrku. A wszystkie trzy córki, bo jest jeszcze średnia Dominika zgodnym chórem przyznają, że innego życia sobie nie wyobrażają.
Renata Turek-Dmitriev jest nominalnym szefem rodzinnego cyrku. W spektaklach występuje w różnych rolach – robi bańki mydlane, występuje w numerach z mężem, a jak cyrk rusza w drogę, to zasiada za kierownicą jednego z samochodów, którymi wozi się sprzęt.
Do szkoły codziennie gdzie indziej
Pytam Nelly, jak wygląda jej dzień. – Normalnie. Chodzę do szkoły, występuję w cyrku – odpowiada rezolutnie. Ale okazuje się, że to chodzenie do szkoły to nie jest takie zwykłe. – Jak jesteśmy w trasie, to ja codziennie chodzę do innej szkoły. A jak zjeżdżamy na zimową przerwę, to wracam do mojej ukochanej szkoły, czyli Szkoły Podstawowej nr 1 – uprzejmie wyjaśnia. I jak się okazuje, można być dobrą uczennicą z doświadczeniem wielu szkół w trakcie roku szkolnego.
Wędrowny tryb życia cyrku sprawia, że Juremix znają fani tej sztuki w całej Polsce. Mało tego, cyrk ma także fanów, którzy śledzą nowe programy. – Ludzi nas lubią, bo my nie jesteśmy takim typowym cyrkiem, jakich swego czasu było wiele. U nas nie ma zwierząt, nawet clown jest inny – mówi Sonia.
A Jurij dodaje, że choć on jest clownem w swoim cyrku, to nosa na gumkę nie ma, bo nie lubi powtarzać ogranych sztuczek. – Najgorsze, co może być, to powtarzalność i plagiat. No i my tego nie robimy – podkreśla. I właśnie w ostatnim spektaklu sezonu, którym był Circus of Horror, też jest clownem, ale zupełnie innym, bo ubranym w gruby płaszcz i z białą szminką na twarzy.
Widzowie natomiast chwalą to, że spektakl buduje światło i nieliczne rekwizyty, że na scenie występuje rodzina i zaproszeni artyści, że nie ma zwierząt, tylko liczą się ludzkie możliwości, umiejętności, talent, gibkość. I choć spektakl potrafi trwać nawet do dwóch godzin, to i tak nikt nie wychodzi niezadowolony. Większość wraca na kolejne spektakle. Przynajmniej tak jest w Gorzowie, gdzie mieszka rodzina oraz przyjaciele i znajomi całej rodziny.
Milion obręczy
Bez cyrku nie wyobraża sobie życia także średnia córka cyrkowej pary – Dominika. – Bardzo dokładnie się o tym przekonałam, kiedy miałam poważną kontuzję, złamany kręgosłup i przez cały rok musiałam pauzować. To było okropne – opowiada śliczna blondynka, choć na potrzeby ostatniego spektaklu także oszpecona strasznym makijażem scenicznym. I dodaje, że cała rodzina tak ma, lubią swoją pracę, lubią być ze sobą, co więcej, raczej nie wyobrażają sobie, że mieliby robić coś innego.

Dominika Turek-Dmitriev prezentuje się w numerze z obręczami, który przyniósł jej półfinał w Mama Talent
To właśnie Dominika oczarowała zarówno jurorów, jak i widzów programu Mam Talent, kiedy na scenie żonglowała mnóstwem obręczy. W tym roku zresztą wystąpiła w Mam Talent po raz drugi, równo w dziesięć lat po swoim pierwszym występie. Jej program entuzjastycznie oceniała jurorka Agnieszka Chylińska. – Zajęłam czwarte miejsce w półfinale i uważam, że jest to sukces – mówi. A kiedy patrzę na szczupłą i niezbyt wysoką dziewczyną, nie wiem, jak ona to robi, kiedy ma na sobie te wszystkie obręcze.
Z Michałem Wiśniewskim też
Spektakl, który zamykał tegoroczny sezon, czyli upiorna opowieść z wampirami zatytułowana Circus of horror, był współpracą z Michałem Wiśniewskim, liderem Ich Troje. – Znamy Michała od lat, kilka razy współpracowaliśmy w jego projektach. Dlatego też zrobiliśmy ten spektakl razem – mówi Jurij Dmitriev. I dodaje, że cyrk jest gotów do współpracy z różnymi artystami, ale pod warunkiem, że to będzie coś ciekawego i na poziomie. I od lat są wierni tej zasadzie. W ich spektaklach pojawiają się finaliści Mam talent, ale także artyści spoza granic, bo po latach występów w Niemczech a nawet w Laponii Yuremix ma bardzo wiele kontaktów z zawodowymi cyrkowcami.

Jurij Dmitriev i Renata Turek-Dmitriev – clown i cyrkówka, czyli twórcy Cyrku Juremix
I właśnie ów poziom powoduje, że Juremix ma poważanie wśród innych. Na ostatni spektakl Juremixu z bukietem i upominkiem przyjechali właściciele Cyrku Metropol z Sosnowca. – Przecież to znakomita ekipa. Dlatego tu jesteśmy – mówili.
Widzów przyciąga magia
Wczesny listopadowy wieczór, ale już ciemno. Z centrum Gorzowa w kierunku rozświetlonego okrągłego namiotu ciągną widzowie. Upiorna Dziewczynka ma frajdę w straszeniu, zwłaszcza młodszych, ale z ochotą staje do zdjęć, a chętnych do wspólnego zdjęcia wcale nie brakuje. Podobnie jak wielu chętnych chce się fotografować z Jurijem i pozostałymi córkami.

Sonia Turek-Dmitriev, Michał Wiśniewski i Dominika Turek-Dmitriev w spektaklu Circus of horror
Widzowie zatrzymują się na widok rozstawionych zniczy, bo to przecież element upiornego spektaklu. Co niektórym ciarki latają po grzbiecie, kiedy co i rusz z rozstawionych głośników rozlegają się upiorne odgłosy. – Tak ma być. Jak cyrk i upiory, to właśnie tak ma być – mówią gorzowianie.
Zbliża się 18.00, czas zacząć spektakl. Pałatki namiotu się zamykają. Na kolejne wydarzenia Juremixu trzeba poczekać do wiosny. I fani, których ten cyrk ma, mówią, że poczekają, bo co mają robić.
Renata Ochwat
Fot. Archiwum Cyrku Juremix
 
         
         
         
         
         W Centrum Sportowo-Rehabilitacyjnym Słowianka odbyło się posiedzenie Komisji Sportu, podczas którego omówiono plany rozbudowy i modernizacji strefy saun.
 
 Z miłości do kobiety, z ulubienia do piór
         Z miłości do kobiety, z ulubienia do piór
       
     
     
       
         
      Dziennego domu wsparcia dla chorych nie będzie
         Dziennego domu wsparcia dla chorych nie będzie
       
     
     
       
         
      Jak car z królem się spotkali i co świnia miała do tego
         Jak car z królem się spotkali i co świnia miała do tego
       
     
     
       
         
      Niewiele potrzeba, by sprawić innym radość
         Niewiele potrzeba, by sprawić innym radość
       
     
     
       
         
      Miejsce dziennego wsparcia jest dla nich bardzo ważne
         Miejsce dziennego wsparcia jest dla nich bardzo ważne
       
     
     
       
         
      Rynek w Gorzowie to przestrzeń o wyjątkowej historii
         Rynek w Gorzowie to przestrzeń o wyjątkowej historii
       
     
     
       
         
      Motyle wręczone. Wybór nie był prosty
         Motyle wręczone. Wybór nie był prosty
       
     
     
       
         
      To będzie pyszne zakończenie sezonu w Gorzowie!
         To będzie pyszne zakończenie sezonu w Gorzowie!
       
     
     
       
         
      Osoby starsze świętowały swój dzień
         Osoby starsze świętowały swój dzień