Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

Odeszła Babcia Nońcia o złotym sercu

2021-01-30, Prosto z miasta

Dziś odeszła Alfreda Markowska, Babcia Nońcia, jedna z najbardziej znanych gorzowskich Romek. Kilka lat temu stała się też znana w całym kraju.

medium_news_header_29604.jpg

Informację o śmierci Alfredy Markowskiej przekazała jej rodzina. Babcia Nońcia miała 95 lat i od kilku już była mocno schorowana. Stała się znana, kiedy w końcu opowiedziała o swojej niezwykłej historii życia. Za szczególne zasługi w ratowaniu życia ludzkiego, w 2006 r., prezydent Lech Kaczyński, odznaczył Alfredę Markowską Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Potem została przyjęta w poczet Honorowych Obywateli Miasta. Po Edwardzie Dębickim była drugą Romką, która została uhonorowana tym tytułem. Po Bronisławie Wajs-Papuszy drugą tak znaną Romką.

Zwykła Romka z typowego taboru

Alfreda Markowska urodziła się, jak sama mówiła, 10 maja 1926 w okolicach Stanisławowa w wędrownym cygańskim taborze. Jej ojciec Jan zajmował się hodowlą i handlem końmi, mama Adela z domu Chojnacka tradycyjnie dbała o dom i wróżyła. W 1939 początek wojny zastał jej tabor we Lwowie. W 1941 w okolicach Białej Podlaskiej Niemcy zabili całą jej rodzinę, w tym rodziców i rodzeństwo.

Jej się udało przeżyć, bo poszła do wsi powróżyć, zdobyć coś do jedzenia. Trochę to trwało, ale kiedy wróciła, to już nie było do czego wracać. Cały tabor, dorośli i dzieci, ich nie było. Faszyści zabili wszystkich. Nikomu Nońcia nie powiedziała, co wtedy czuła. Można się domyślić, ale na taką figurę myślową może się pokusić ktoś, kto stracił najbliższych. Nońcia się nie poddała żalowi, strasznym myślom. Odeszła stamtąd.

Udało jej się dostać do Rozwadowa, gdzie w 1942 wyszła za mąż. Wkrótce małżonkowie zostali osadzeni w getcie w Lublinie, potem zostali przewiezieni do Łodzi i Bełżca, skąd uciekli do Rozwadowa. Alfreda Markowska zatrudniła się w kolejnictwie. Zyskała zaświadczenie o pracy chroniącej ją przed łapankami.

Dzieci ratować było trzeba

Jak mówi Leszek Bończuk – Ona ratowała kogo popadnie, nie było ważne, Cygan, Żyd, Niemiec, Polak, było dziecko, trzeba było ratować.

Nońcia stale widziała w tym Rozwadowie pociągi jadące do Auschwitz. Na postojach, gdy wagony „sprzątano”, czyli oczyszczano z ciał tych, którzy makabrycznej podróży nie przeżyli, Nońcia wynosiła z nich dzieci. Po jakimś czasie ludzie wiedzieli, że jest Cyganka, której chyba życie nie jest miłe, bo ratuje. Bo i ratowała. Szukali jej, a ona mimo grożącej kary śmierci, choćby za pochodzenie, transportowała dzieci pod spódnicą do przygotowanych wcześniej specjalnych kryjówek. Czasem – jak wspomina jeden z ocalonych – chowała się z nimi pod pociągiem, uciekając stamtąd w ostatniej chwili. Po udanej akcji załatwiała im fałszywe dokumenty.

To właśnie wówczas uratowała życie śp. Karolowi Parno Gierlińskimu, który pochodził z Sinti, rzeźbiarzowi, pisarzowi, poecie, później wysokiemu działaczowi romskiemu. On o Babci Nońci mówił – Urodziła mnie po raz drugi. I dodawał, że gdyby nie ona, to kto wie, co by było. Skojarzenie jest proste – pociąg, obóz, wielkiej piece, małe dziecko, koszmar.

Wśród uratowanych byli także rodzice Romana Chojnackiego, prezesa Związku Romów w Polsce w Szczecinku.

Babcia Nońcia nie pamięta ile tych dzieci było. Musiało być dużo. Niektóre źródła mówią, że mogło ich być nawet kilkaset, a już na pewno ponad setka.

Powojenna rzeczywistość

Heroiczne zachowanie Alfredy Markowskiej w żaden sposób nie przełożyło się na łatwe życie po II wojnie. Bo Cyganom z reguły łatwo nie było. Przeganiani z kąta w kąt, przymusowo osiedleni w połowie lat 60. XX wieku, ciągle borykali się z niezrozumieniem, wyobcowaniem, nawet potępieniem ich stylu życia. Trzeba powiedzieć, że wynikało to z dwóch przyczyn. Oni sami nie chcieli za bardzo o sobie mówić i niekoniecznie chętnie, a wręcz niechętnie poddawali się nowym prawom. A z drugiej strony pokutowało to okropne mniemanie o tym, że Cyganie, to… I żadnej ze stron, a już najbardziej tej oficjalnej, nie zależało, żeby myślenie o Cyganach, Romach, jak chcą poprawnościowcy, zmienić. No i w takich okolicznościach Babcia Nońcia zamieszkała w Gorzowie.

Nikt przez bardzo długo nie rozpoznał heroicznego czynu, jakiego dokonała Nońcia. Kiedyś, przy okazji cygańskich świąt Leszek Bończuk powiedział takie słowa – A kto by się tam tak naprawdę nad Cyganami pochylał. Oni tylko problematyczni są, a nikt nie zadaje sobie trudu, aby ich zrozumieć.

I tu ma rację, ten światły emerytowany już urzędnik. Rzadko komu chce się pochylić i zrozumieć. Jemu i kilku innym też się chciało i dlatego pani Alfreda Markowska została odznaczona wysokim polskim medalem. Szkoda, że tak późno i bez dalszej osłony socjalnej. Tak naprawdę to odznaczenie od prezydenta Lecha Kaczyńskiego, honorowe obywatelstwo miasta oraz mural na ścianie Szkoły Podstawowej nr 1 przy ul. Dąbrowskiego to jedyne honory, jakie Ją za życia spotkały.

Każdy, kto ją znał, zapamięta piękny uśmiech starszej pani, która do końca nosiła się jak typowe Romki. Zawsze w zamaszystej spódnicy, ze złotymi kolczykami z koralem w uszach i chustce na głowie, bo Romkom inaczej nie przystoi. Życzliwa, przyjazna dzieciom i starszym, do końca życia pozostała pod opieką rodziny. Mieszkała przy ul. Dąbrowskiego, przy Kwadracie.

I nawet, kiedy zainteresowały się nią ogólnopolskie i nie tylko media, cały czas była taką skromną, życzliwą starszą panią.

Renata Ochwat

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x