Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Bogny, Walerii, Witalisa , 28 kwietnia 2024

Całe życie żyła, jak chciała

2024-02-21, Prosto z miasta

Mija dokładnie 37 lat od śmierci Ireny Dowgielewicz – pisarki, która bulwersowała, a o której dziś mało kto pamięta. Zupełnie niesłusznie.

Irena Dowgielewicz
Irena Dowgielewicz For. Archiwum/EG

Były plany nakręcenia filmu według opowiadania „Przyjdę do ciebie na pięknym koniu”, ale ostatecznie nic z nich nie wyszło. Pisarka jakoś specjalnie się tym nie zmartwiła. Podobnie jak i tym, że jedno z jej opowiadań mocno zbulwersowała środowisko inteligencji katolickiej jednym ze swoich opowiadań. Irena Dowgielewicz, jak mało kto, potrafiła postawić na swoim - i w życiu osobistym, i artystycznym.

Wiedzą o niej Amerykanie

21 lutego mija 37. rocznica śmierci Ireny Dowgielewiczowej, pisarki dziś niesłusznie zapomnianej, której nazwisko figuruje w katalogach jednej z najlepszych uczelni świata - amerykańskiego University of Princeton. Mało kto dziś pamięta lub wręcz wie, że niewiele brakowało, a na ekranach kin cała Polska oglądałaby film według jej opowiadania "Przyjadę do ciebie na pięknym koniu".

Trudno dziś ustalić, w jakich okolicznościach reżyser Andrzej Konic, twórca „Stawki większej niż życia”, „Czarnych chmur”, „Pogranicza w ogniu” i „Życia na gorąco” zetknął się z tekstami gorzowskiej pisarki. Opowiadanie „Przyjadę do ciebie na pięknym koniu” musiał prawdopodobnie gdzieś przeczytać, bo pisarka nie zabiegała o filmowe koneksje. Być może sięgnął do tomu opowiadań opatrzonych tym samym tytułem. Wydało je w 1965 r. Wydawnictwo Poznańskie. Może uwiodła go prosta opowieść o wojennej miłości 17-letniej Marii do pięknego Wojciecha-Adalberta. Znalazł w każdym razie adres do pisarki i napisał list. Niestety, w zbiorach gorzowskiej biblioteki, która przechowuje archiwum pisarki, zachowała się tylko napisana na maszynie i datowana na 14 listopada 1969 r. odpowiedź do reżysera. Irena Dowgielewiczowa na wstępie zaznacza, że „nie jest sympatyczną osobą”. Potem pada kilka uwag, że nad tekstem należy jeszcze bardzo mocno popracować, bo postaci wymagają ukonkretnienia i pogłębienia. W końcówce Dowgielewiczowa pisze: „Dla mnie Pańskie zainteresowanie opowiadaniem jest nieoczekiwaną i dość dużą szansą przebycia "bariery dźwięku", czyli zamkniętego kręgu autorów ekranizowanych. Jestem Panu za to ogromnie wdzięczna i nie będę wtykała nosa w sprawy, na których się nie znam”.

Rozmowy na temat filmu musiały być już nieco zaawansowane, jako że w post scriptum pisarka dodaje: "Red. Film T.V. nie zwróciła się dotąd do mnie formalnie. Czy u nich takie sprawy nabierają długo mocy'' (urzędowej jest wykreślone)?

Tylko plany

O tym, że propozycja Andrzeja Konica musiała zrobić na pisarce pewne wrażenie można się przekonać przeglądając jej korespondencję do innych, dziś już niemożliwych do ustalenia osób. W kilku prywatnych listach, pisanych szybkim, nerwowym i bardziej pasującym do lekarza lub farmaceuty pismem, padają luźne uwagi o prowadzonych rozmowach. Nie ma natomiast żadnych informacji, dlaczego plan nie wypalił. Nie wiadomo, dlaczego "Koń" - używając sformułowania samej autorki - ostatecznie "nie zadziwił Jewropy i reszty świata".
Być może A. Konicowi nie udało się przekonać ówczesnych władz zarządzających polską kinematografią, że warto wyłożyć pieniądze, bo historia interesująca. Sama pisarka nigdy więcej do tematu niedoszłej ekranizacji nie wróciła.

Przekłamanie i już

Epizod z A. Konicem nie był pierwszym w życiu pisarki, o którym dziś się nie pamięta, a który daje świadectwo na jej pewną sławę. Otóż w 1966 r. na łamach katolickiego miesięcznika "Więź" pisarka wydrukowała swoje opowiadanie "Święta Imogena", o popadającej w dewocję kilkunastoletniej Imogenie. Dziewczyna pod wpływem impulsu odkrywa, że życie według zasad wiary, różnych przykazań nie ma sensu. Opowiadanie kończy się mocnym wyznaniem "Przemko mój kochanek". Wybitna publicystka z katolickich kręgów Halina Bortnowska zarzuciła pisarce kreowanie fałszywego obrazu katolickiego modelu wychowania. Dowgielewiczowa w polemice napisała, że pisarz ma prawo tworzyć własną rzeczywistość. Efekt był taki, że współpraca z "Więzią" się skończyła. Potem pisarka swoje teksty drukowała już tylko w pismach literackich i współpracowała z radiem. Kolejny raz potwierdził się schemat, że autorowi spoza Warszawy trudno odnieść sukces większy niż lokalny.

Pisarka lokalności

Irena Dowiegilewicz urodziła się 31 grudnia 1921 r. w Kijowie w inteligenckiej rodzinie. Po ukończeniu gimnazjum humanistycznego studiowała architekturę, równocześnie pracując zawodowo w Towarzystwie Osiedli Robotniczych w Warszawie (prowadziła kolonie). W czasie wojny pracowała jako robotnica w prywatnych firmach budowlanych w Warszawie. Po wojnie przeniosła się na Ziemie Zachodnie, od 1946 r. zamieszkała w Gorzowie. Po wojnie była przez trzy lata (1946-49) dyrektorką fabryki mebli w Witnicy, a następnie pracowała jako urzędniczka w zjednoczeniu (referent, kierownik działu pracy i płac). Od 1980 r. utrzymywała się wyłącznie z pracy literackiej, od 1962 r. - członkini Związku Literatów Polskich. Nie uczestniczyła aktywnie w zorganizowanym życiu kulturalnym i literackim. Zmarła 21 lutego 1987 r.

Pierwszy sukces literacki uzyskała już w 1934 r. otrzymując l nagrodę w konkursie poetyckim pisma „Nasza Praca". Drukowała wiersze i recenzje w „Kuźni Młodych" i „Słowie Pomorskim". W latach 60 i 70-tych opublikowała wiele utworów poetyckich i prozatorskich m.in. „Lepszy obiad" (1962), „Przyjadę do ciebie na pięknym koniu" 1965), „Most" (1968), „Krajobraz z topolą (1966). Zbiory poetyckie to: „Sianie pietruszki" (1963), „Stadion dla biedronki" (1970), „Tutaj mieszkam" (1973) i inne. Laureatka nagrody ministra Kultury i Sztuki III stopnia (1971), Lubuskiej Nagrody Kulturalnej i nagrody kulturalnej miasta Gorzowa (1967), Nagrody Gorzowskiej (1978), nagrody literackiej dwutygodnika „Nadodrze" (1986) i innych wyróżnień. Odznaczona m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Jej utwory były tłumaczone na język niemiecki, rumuński i słowacki.

Renata Ochwat

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x