2021-03-22, Prosto z miasta
Nie mogłam i nadal nie mogę uwierzyć w tę informację. To po prostu nie może być. Jeszcze jakiś niedawny czas temu umawialiśmy się na kolejny wyjazd…
Zadzwonił telefon. Smutny głos nadredaktora Jana Delijewskiego powiedział mi, że odszedł Jerzy Kułaczkowski. Nie zrozumiałam, zwyczajnie nie zrozumiałam komunikatu. To się nie wydarzyło naprawdę. Przecież jeszcze mieliśmy tyle planów, tyle rzeczy razem zrobić. Jurek miał jeszcze napisać tyle felietonów na swojego bloga w Echu Gorzowa.
Musiałam drugi raz zadzwonić, bo zwyczajnie nie docierała i nadal nie dociera do mnie ta straszna informacja.
Jerzy Kułaczkowski, król życia, człowiek, który tak po prawdzie nie znał żadnego języka obcego, ale dogadywał się z całym światem. Polonista po mojej polonistyce, z Ośna Lubuskiego i przez wiele lat z Gorzowa. Związany z lewicą i zupełnie się tego w tych durnych czasach niewypierający. Mój bardzo dobry znajomy, coś na kształt przyjaciela, takiego, z którym się człowiek widuje raz na jakiś czas, ale znakomicie się rozumie.
Nie pamiętam okoliczności, w jakich się poznaliśmy. Jurek mawiał, że znamy się od zawsze i chyba rzeczywiście tak było. Potem, już jak był prezesem Słowianki, do kontaktów prywatnych doszły te nieliczne służbowe.
Ale i tak wolałam spotkać się z Nim w jazz piwnicy – Basia Kułaczkowska słuchała muzyki w głównej piwnicy, a my cóż, w barze, bo zawsze było coś, o czym trzeba było koniecznie pogadać.
Potem doszły jeszcze wspólne wyjazdy – Poczdam, Berlin, Wolin i Uznam, znów Berlin i coś tam jeszcze. Do tego podobne lektury – lubiliśmy reportaże z Wydawnictwa Czarne. Do tego Jurka celne komentarze w naszej blogosferze.
Tacy ludzi po prostu tak sobie nie żegnają się z życiem. Bez nich zresztą świat jest pięć razy smutniejszy, gorszy, bez sensu.
Jerzy Kułaczkowski, osobowość, barwna postać, niezmiernie inteligentny, oczytany, z poczuciem humoru, dystansem. Zawsze zainteresowany światem – przenikliwie go komentujący. Lubiący własne wnuki, podróże, spotkania ze znajomymi, świat.
Gdyby nie to straszne coś, gdyby nie covid, to właśnie planowalibyśmy wielkanocną, wiosenną wyprawę gdzieś w ciekawe kątki.
Z trudem, a właściwe w tej chwili wcale nie potrafię sobie wyobrazić świata właśnie bez Jerzego. I za bardzo więcej składnie nie umiem nic powiedzieć. Musi upłynąć chwila…..
Basi, dzieciom, wnukom słowa najszerszego współczucia, najszczerszego…
Renata Ochwat
Za nami jedenasta edycja bardzo popularnej w Gorzowie akcji ekologicznej ,,Wymień Odpady na Kulturalne Wypady’’.