2022-01-12, Prosto z miasta
Do trzeciej edycji programu „Voice Senior” w TVP 2 zakwalifikował się Wojciech Mickunas, emerytowany hodowca i trener koni, autor poradników hippicznych, trzykrotny uczestnik igrzysk olimpijskich.
W całym programie nie padło chyba ani razu stwierdzenie, że sfilmowana i pokazana na małym ekranie farma koni to „Koniczynka” w Baczynie. Zresztą Mickunasowie mają też inne, nader interesujące związki z Gorzowem.
Pan Wojciech, zresztą także Seweryn, swą pasję do koni i jeździectwa odziedziczył po ojcu Janie Kazimierzu Mickunasie (1907-1973), przedwojennym kawalerzyście, trenerze jeździectwa i także olimpijczyku, kawalerze orderu Virtuti Militari. Z nazwiskiem tym po raz pierwszy zetknąłem się blisko 40 lat temu, gdy przygotowywałem cykl reportaży historycznych o „Słynnych ucieczkach z Woldenberga” w „Ziemi Gorzowskiej”. Rtm. Mickunas, żołnierz kampanii wrześniowej, wspólnie z ppor. Jerzy Fulerskim dokonał 28 czerwca 1940 r. brawurowej ucieczki z Oflagu IIC Woldenberg w Dobiegniewie, pierwszej w historii tego obozu, jednej z niewielu zakończonych pełnym sukcesem. Nie wiedziałem wówczas, bo nie mogłem tego wiedzieć, że rtm. Mickunas był bohaterem dwóch udanych ucieczek z niewoli, po raz drugi uciekł w marcu 1945 r. z obozu NKWD w Diagilewie, zdołał wówczas dotrzeć do Wilna, stamtąd pociągiem repatriacyjnym do Poznania, by zaszyć się lasach nadleśnictwa w Sompolnie, pow. Koło. Tam właśnie w 1947 r. urodził się Wojciech, ojciec zaś już w 1948 r. się ujawnił, wracając do nazwiska rodowego, odziedziczonego po litewskich przodkach, osiadłych w końcu w majątku Kazimierza Wielka, pow. Pińczów.
Nie mając już pożytku z umiejętności jeździeckich ojciec zatrudnił się w 1947 r. w Gimnazjum Samorządowym w Sompolnie jako nauczyciel j. angielskiego i rosyjskiego, w 1955 r. przeniósł się do ówczesnego Technikum Rachunkowości Rolnej w podgorzowskim Zieleńcu, gdzie uczył geografii i języków obcych, był też wicedyrektorem, a w l. 1957-1961 nawet dyrektorem szkoły,
W 1962 r. wrócił do swej końskiej pasji. Z końmi zetknął się już w dzieciństwie, w majątku dziadka, służąc w wojsku uczestniczył w zawodach hipicznych, a w 1934 został wicemistrzem Polski w konkursie na konia wierzchowego, wg niektórych przekazów miał znajdować się polskiej ekipie na olimpiadę w Berlinie (1936), w l. 1937-1939 był instruktorem Grupy Sportu Konnego w Grudziądzu, przygotowywał polską reprezentacje do IO w Helsinkach, które jednak się nie odbyły w planowanym terminie z powodu wojny. W 1962 r. rozpoczął pracę w Polskim Związku Jeździeckim jako kierownik wyszkolenia, następnie kierował Zakładem Treningowym w Stadninie Koni w Chyszowie k. Tarnowa, pracował też w ośrodkach jeździeckich w Posadowie i na Woli w Poznaniu na Woli, trenował m.in. olimpijczyka Jana Kowalczyka, jemu samemu choroba uniemożliwiła wyjazd na IO w Monachium (1972), był także sędzią międzynarodowym w jeździectwie.
Syn Wojciech Mickunas, który w l. 1955-1961 mieszkał i uczył się w Zieleńcu, a może nawet w samym Gorzowie, miał więcej „olimpijskiego” szczęścia. W 1964 r. ukończył I LO im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu, w 1968 – wydział zootechniczny WSR, a w 1978 – AWF w Poznaniu. Ze sportem konnym zetknął się w wieku 13 lat, w l. 1965-1972 był czołowym jeźdźcem Polski, specjalizującym się w WKKW, startował również w ujeżdżeniu, a po zakończeniu kariery zawodniczej stał się szkoleniowcem i popularyzatorem jeździectwa, także trenerem kadry narodowej WKKW w Polskim Związku Jeździeckim (1988-1990), drużyna jego wukakawistów zajęła 4 m. na IO w Seulu (1988). Sam trzy razy gościł na igrzyskach olimpijskich, był uczestnikiem IO w Monachium (1972), gdzie nie ukończył konkurencji w WKKW, a drużynowo zajął 10 m., jako trener uczestniczył też w IO w Seulu (1988), jako sędzią przeszkodowy w Barcelonie (1992); w 2000 komentował ze studia TVP w Warszawie zawody na IO w Sydney.
Na pocz. l. 90. zamieszkał w Baczynie, gdzie hodował konie, specjalizując się w szkoleniu młodych koni i w „leczeniu” koni z problemami psychicznymi; w 2008 r. został nawet renerem nowo założonego klubu jeździeckiego „Rafi” przy ul. Kobylogórskiej. W końcu zostawił sobie tylko kilka wysłużonych koni, sam wrócił do dawnej pasji śpiewania i zgłosił akces do programu „Voice Senior”. W pierwszym odcinku, wyemitowanym 1 stycznia br. podbił serca widowni i jurorów, brawurowym wykonaniem utworu Elvisa Presleya „In the Ghetto”, po czym wybrał drużynę Piotra Cugowskiego. Przy okazji okazało się, że jedna z jego córek (a ma ich dwie: Barbara i Bogna, obie urodzone przed pół wiekiem w Zielonej Górze) jest dobrą znajomą Maryli Rodowicz, też „trenerki” „Voice Senior”.
Trzymamy kciuki za „naszego” uczestnika tego programu. Półfinałowy odcinek z udziałem Wojciecha Mickunasa wyemitowany ma zostać 29 stycznia br.
Jerzy Zysnarski
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym miejscem do życia.