2022-03-29, Prosto z miasta
Na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą jedna z sal seminaryjnych tej uczelni otrzymała imię Karin Wolff (1939 - 2018), zaprzyjaźnionej z Gorzowem wybitnej tłumaczki literatury polskiej na język niemieckiej.
Przypomnieć też należy, że w testamencie pani Karin przekazała naszemu miastu znaczny zbiór dokumentacji twórczej, która znajduje się w Wojewódzkiej Bibliotece Pedagogicznej. Zadowolenie gorzowian, którzy ją znali i przyjaźnili się jest tym większa, że nazwę wybrano w wyniku konkursu przeprowadzonego na frankfurckiej uczelni.
Karin Wolff niemal przez całe swoje twórcze życie związana była z Frankfurtem nad Odrą. Tam zdała z wyróżnieniem maturę i ze względu na mieszczańskie pochodzenie oraz przekonania religijne nie mogła w byłym NRD studiować. W ramach tzw. socjalistycznej resocjalizacji musiała pracować fizycznie w fabryce mebli, co okupiła poważną chorobą kręgosłupa. Przez wiele tygodni leżała w szpitalu i tam zaczęła poznawać język polski. W Berlinie zdała maturę z języka polskiego i poszła na studia teologiczne – jedyny kierunek wyższej edukacji, który był wtedy możliwy, dla osób o niewłaściwym pochodzeniu społecznym.
To wtedy powstały pierwsze tłumaczenia książek dla dzieci. Jak mi żartobliwie wspominała ... - popełniałam wtedy sporo błędów, bo nie miałam drugiego tomu słownika niemiecko-polskiego Miałam tylko tom pierwszy!
Karin Wolff była niezwykle pracowitą translatorką. Dużo wymagała od siebie, ale też była bezkompromisowa wobec swoich przyjaciół, autorów czy redaktorów. Jej obfita korespondencja, z którą możemy zapoznać się w zbiorach frankfurckich, Archiwum im. Karla Dedecjusa, czy w gorzowskich zbiorach biblioteki pedagogicznej ilustruje jedno: na jej list należało odpowiedzieć bez zbędnej zwłoki, natychmiast! Brak reakcji, czy dłuższa zwłoka groziła adresatowi bolesnym skarceniem, czy wyszukaną metaforą o braku kultury etc.
W sali Senatu, gdzie miała miejsce uroczystość, do tych zdarzeń nawiązała prof. dr Christa Ebert, profesor literatury wschodnioeuropejskiej, która w autorskiej laudacji bardzo interesująco ukazała dorobek translatorski Karin Wolff. Wśród epistolograficznych przykładów, o których wspominała prof. Ebert był fakt ubóstwa, z którym niemal przez całe twórcze życie zmagała się K. Wolff. Była świadoma, że musi godnie z tym ubóstwem żyć! Jej dorobek twórczy jest imponujący! Przełożyła blisko dwieście dzieł literatury polskiej. Gdy przed laty poprosiłem panią Karin o wykaz jej przekładów, to często dodawała, że tłumaczenia, przekłady są dla niej aktorstwem.
- Ja żyję z bohaterami, cieszę się ich radością, przeżywam z nimi dramaty. W tej pracy jestem w innym świecie! – mówiła. Myślę, że właśnie dlatego wiele książek genialnie przełożyła, o czym świadczą też listy Jerzego Ficowskiego do niej, gdy tłumaczyła poezję i literaturę cygańską.
Jej translatorskim debiutem książkowym był „Plastusiowy pamiętnik” Marii Kownackiej, a dla dorosłych – zbiór okupacyjnych wspomnień Krystyny Wituskiej „Na granicy życia i śmierci”. Tłumaczyła wiersze m.in. Tadeusza Różewicza, poety przez nią ulubionego, Adama Mickiewicza, Czesława Miłosza, Juliana Tuwima, ks. Jana Twardowskiego, słynną powieść Andrzeja Szczypiorskiego „Msza za miasto Arras”, powieści i eseje Marii Kuncewiczowej, „Wspomnienia wojenne” Karoliny Lanckorońskiej, prozę Juliana Stryjkowskiego, „Sezonową miłość” Gabrieli Zapolskiej, „Wiry” Henryka Sienkiewicza i „Trędowatą” Heleny Mniszkówny, z której – co zauważała krytyka – uczyniła książkę o problematyce społecznie ważkiej. O klasie jej pracy niech świadczy też fakt, że współczesna powieść „Madame” Antoniego Libery w jej przekładzie została uhonorowana mianem powieści roku 2000 w Niemczech i miała potem trzy wznowienia. W przekładach Karin Wolff ukazały się w Niemczech opowiadania Janusza Korczaka, okupacyjne wspomnienia Marka Edelmana i pełna wersja wspomnień Władysława Szpilmana. Tłumaczyła wiersze i cygańską eseistykę Jerzego Ficowskiego. W jej przekładach na niemiecki wychodziły książki pisarzy gorzowskich i lubuskich, m .in. poezje Kazimierza Furmana, baśnie Romany Kaszczyc z Barlinka, wiersze twórców cygańskich: Bronisławy Wajs Papuszy, Edwarda Dębickiego (także jego proza „Ptak umarłych”) i Karola Parno-Gierlińskiego. Za wielki zaszczyt uważała honorowe członkostwo gorzowskiego Stowarzyszenia Twórców i Przyjaciół Kultury Cygańskiej im. Bronisławy Wajs Papuszy.
Po roku 2000 organizowała we Frankfurcie nad Odrą autorskie spotkania Salonu Literatury Polskiej, redagowała serię wydawniczą „Sąsiedztwo pełne poezji” („Poesievolle Nachbarschaft”).Polskim pisarzom i przyjaciołom pomagała w stanie wojennym. Wspierała „Solidarność”. Pod pseudonimem Czarny Kot tłumaczyła na niemiecki dokumenty polskiej opozycji. Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku przyznało jej Medal Wdzięczności. Polski PEN-Club uhonorował ją tytułem Amicus Poloniae. Kilkakrotnie przyjmował ją wojewoda lubuski, inicjując wystąpienia do ministra kultury o stypendia twórcze i nagrody specjalne dla tej wybitnej postaci. Przed laty wpisała się do Złotej Księgi Frankfurtu/O stając się Honorowym Obywatelem miasta nad Odrą.
Uroczystość na Viadrinie kontynuowana była w gmachu, przy Große Scharnstraße 23a, w którym znajduje się sala im. Karin Wolff, otwarto wystawę jej pamiątek i dokumentów przekazanych do Archiwum im. Karla Dedeciusa, które znajduje się w Collegium Polonicum w Słubicach. Po wystawie oprowadzała dr Agnieszka Brockmann, kierowniczka archiwum. W uroczystościach wzięła udział gorzowska delegacja w osobach: Barbara Tymszan i Iwona Trzaskowska z Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego z Gorzowa i piszący te słowa.
Leszek Bończuk
PS. Korzystałem m.in. z artykułu Bogdana Twardochleba w „Kurierze Szczecińskim” - „Karin Wolff – tłumaczka wybitna” z 23.03.2022 r.
Za nami jedenasta edycja bardzo popularnej w Gorzowie akcji ekologicznej ,,Wymień Odpady na Kulturalne Wypady’’.